Lata siedemdziesiąte. Małpa. Rozdział VII.

W stanie wojennym nie stałam w kolejkach i z tego powodu nie realizowaliśmy wszystkich kartek żywnościowych. Rozdawaliśmy mięsne nie-wegetarianom, a alkoholowe pijakom, a ponieważ też nigdy nie paliłam papierosów, rozdawaliśmy papierosowe potrzebującym. Niestety, niczego nie udawało się wymienić na czarną kawę, za którą wszyscy się zabijali, ponieważ można było paczką kawy podziękować lekarzom w szpitalach i urzędnikom w urzędach, a poza tym przede wszystkim ją pić.
Nowo poznana sąsiadka z pierwszego piętra – tylko nasz blok by już zasiedlony – przyniosła mi biały trójkąt krempliny. Powiedziała, że pompony i frędzle sama przyszyje, natomiast mam się ściśle trzymać opisom z listu, który trzymała w dłoni. Syn sąsiadki życzył sobie mnóstwo malunków, między innymi las, góry, słońce, nagą kobietę i dużo akcesoriów wojskowych. Przerysowałam je z encyklopedii, a kobietę z jedynego egzemplarza Playboya z lat sześćdziesiątych, jaki był w domu. I sąsiadka w podzięce przyniosła mi pół kilogramową paczkę kawy.
To był jedyny moment, kiedy poznałam wojsko z lepszej strony.

Halo Ewa!!
Bardzo dawno do Ciebie nie pisałem, a Ty również zrobiłaś to samo. Najpierw chciałem się upewnić, czy otrzymałaś życzenia świąteczne i noworoczne, które wysłałem na adres do Katowic. Druga sprawa, która mnie bardzo interesuje, jest to, czy otrzymałaś życzenia urodzinowe łącznie z imieninowymi (a to już na wrocławski adres). O ile otrzymałaś – to, pod jaką postacią; gdyż chcę się przekonać czy „to” doszło?!! „To” – jest, a raczej miała być niespodzianka. A natomiast, jeśli nie doszło to mi też napisz.
Jestem bardzo ciekawy, co u Ciebie nowego słychać!! Nowy rok już się rozpoczął, a ja już mam do odsłużenia tylko 65 dni. Z tego, jak dobrze pójdzie, 15 dni urlopu, – więc już byłoby tylko 50 dni. A to już można wytrzymać nawet na igłach.
W tej chwili jestem zawalony po uszy pracą, gdyż powstaje w OS WOP-ie sala tradycji, do której mnie zaangażowano, jako głównego odpowiedzialnego za estetykę i wykonanie. A poza tym czy chcę, czy nie chcę, muszę się znać na wszystkim: na murarce, ślusarstwie, stolarstwie, itp., itp., itp.,
Gdy tylko 10 stycznia 1973 wróciłem z granicy to nie mam spokoju. Bez przerwy mnie ciągają to tu- to tam. To w takiej to w innej sprawie. Gdyby nie moje wyskoki na tzw. lewizny, to na pewno zbutwiałbym w tych koszarach. Od 28 stycznia 1973 leży mój raport o urlop i czeka na podpis i rozkaz wyjazdu. Chyba w połowie lutego zawitałem do domu, a co za tym idzie w woj. katowickie, mam nadzieję, że spotykamy się na kawie.
Acha, zapomniałem podziękować Tobie za organy i alkohol, jaki przysłałaś mi wraz z życzeniami świątecznymi. Alkohol bardzo ukoił mój ból. Natomiast organy pozwoliły mi wyrazić moje niezadowolenie z kierunku, jaki robię obrał świat współczesny i do którego zmierza. Więc dziękuję bardzo!!
W zespole żołnierskim nadal gram, mimo, że już zrobiłem pożegnanie z nimi. Ale kto w takim razie będzie grał na perkusji?! Jest jeden, ale on jest dobry na gitarze, jego szkoda. Więc jeśli chcę, abym ja grał, muszą postawić ½ l. wódki.
Aby nie kończyć listu akcentem z wódką, więc przesyłam moc gorących pozdrowień z Kętrzyna.

Po studiach nie odnalazłam już Małpy. To był jego ostatni list.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii lata siedemdziesiąte i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *