Lata siedemdziesiąte. Małpa. Rozdział IV.

W trakcie moich licznych wrocławskich przeprowadzek Małpa słał pocztówki do domu. Wtedy brat, jak przyjeżdżałam, mówił na progu:
– Ewa, kłaniaj się rodzicom!
Współczułam Małpie, szczególnie, że na studiach mieliśmy Powszechną Samoobronę – ze względu na artystyczny charakter uczelni – o złagodzonym charakterze, to jednak wcale nie było go łatwo zdać. Tania dzięki temu, że kupiła książkę pułkownika Przytockiego, który przez wszystkie semestry prowadził z nami zajęcia i poprosiła go o autograf, zdała bez problemu. Reszta naszego roku bazowała na notatkach chodzących na wykłady, lecz pożyczano je bardzo niechętnie. Na starszych latach mijała już bezinteresowność i bratanie się. Często odmawiano z satysfakcją i w poczuciu sprawiedliwości.
Udało mi się pożyczyć w akademiku zeszyt jedynie od Renaty, który okazał się pusty. Renata chodziła regularnie na wojsko, ale większość przesypiała. A jednak jakoś wszyscy zdawali i w konsekwencji każda nieobecność na zajęciach była naszą wygraną.

Dzień dobry Ewka!
Najpierw dziękuję za życzenia imieninowe, które sprawiły mi dużo radości. Przyjemności mam wystarczająco, chociaż nie tak za dużo. Pogoda ostatnio poprawiła się do tego stopnia, że w dniu dzisiejszym zacząłem się opalać, no i zaczęło mnie słońce „łapać” wbrew moim oczekiwaniom. Wódki mam pod dostatkiem. Natomiast wolnego czasu bardzo mało. Kumpli mam różnych, – ale większość z nich to bardzo fajni kumple. Panienek nie mam ani ładnych, ani brzydkich, gdyż jestem za leniwy do tego, aby sobie jakąkolwiek „zdobyć”. Obrazów nie mam dużo, a nie są one znowu tak dobre, abym był z nich zadowolony. Zacząłem wreszcie wychodzić na przepustki, które spowodowały, że odżyłem, ale dopiero wtedy, gdy porządnie zapiłem. Chociaż nie wolno i nieładnie to wygląda, jednak czego się nie robi, aby wszelkiego rodzaju regulaminy, czy przepisy łamać. Zresztą, po to one są!!!
Jedzenie nie jest za dobre. Wymarzyłem sobie, aby wyjść wcześniej z wojska do cywila, lub przynajmniej na urlop wyjechać – a tu nie chcą puścić, bo roboty jest bardzo dużo, a mnie najczęściej robią odpowiedzialnym przy tzw. brudnej, robocie.
Dziękuję jeszcze raz bardzo!
Ewka!!! Nie musisz się wcale tłumaczyć, gdyż wiem doskonale, że czasu miałaś mało. Chociaż listy i kartki od Ciebie przychodzą tak rzadko (jak sama twierdzisz), to jednak sprawiają mi wiele radości, którą zachowuję dla siebie – to chyba wynika z wykształconego w ostatnim czasie u mnie sobkostwa. Ale muszę takim być, bo inaczej bym zginął. Tak to jest w tej instytucji zwanej wojskiem.
Bardzo się cieszę i gratuluję, że sesja poszła Tobie bardzo dobrze.
Bardzo dobrze by było, gdybym był na urlopie, gdyż chciałbym sobie wreszcie odpocząć!! Ostatnio przez miesiąc pracowałem po 20 godzin na dobę. 1 godz. na korespondencję, czy słuchanie radia, 3 godziny spania, no i potem znowu od nowa. Dlatego, że jestem w Kętrzynie, a nie na urlopie, więc piszę – a raczej odpisuję na list i dwie widokówki, gdyż w drugiej był umieszczony adres, gdzie w tej chwili znajdujesz się i co robisz.
W tej chwili odpoczywam po miesięcznej pracy, która była powodem tego, iż miałem masę zaległości w korespondencji, które zamierzałem w tym tygodniu zlikwidować.
Maluję bardzo mało, rysuję trochę więcej, ale nie jestem z tego zadowolony. Napiszę szczerze – wyszedłem z wprawy posługiwania się pędzlem, ołówkiem, czy węglem. Natomiast liternictwo nie jest mi obce i warsztat swój poprawiłem, ale tylko, jeśli chodzi o „REX”, czy pismo blokowe. Innego w wojsku nie przyjmują.
Pod koniec lipca wybieram się na urlop i nie wiem, gdzie wtedy będziesz się znajdowała (na pewno nie w Katowicach), i co wtedy będziesz robiła.
Gdzieś do 20 lipca przygotowują już masę roboty dla mnie. Jestem zwolniony z wszelkich służb, wart i prac na kompanii. Robię, a raczej jestem do siania propagandy i agitacji wizualnej. Pracuję w dziale politycznym.
Serdecznie pozdrawiam
P.s. Ukłony dla Rodziców

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii lata siedemdziesiąte. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *