Siergiej Eisenstein „Październik”( 1927)

Iplex udostępnił spolszczoną, ostatnią część trylogii (wszystko dostępne na Archive Internet). Eisenstein, którego twórczość wpłynęła na Leni Riefenstahl i na całą propagandę nazistowską Goebbelsa, polecającego niemieckim twórcom taki sposób manipulacji obrazem, jest schematyczny i przewidywalny jak i ta ideologia. Zestawia ze sobą obrazy z prostym, nieskomplikowanym podtekstem starając się, by widz nigdy nie pobłądził w interpretacji tego, co ogląda. Carska wrona, akurat dla Polaka konotowana jest zgodnie z intencją Eisensteina. Wszelkie twarze złych ludzi w Tymczasowym Rządzie z Rewolucji Lutowej przeplatane są obrazem złowieszczej głowy orła. Ale mnie w tym filmie, nakręconym tylko po to, by zawłaszczyć historycznie cały przewrót – nie tylko dziesięć dni, które wstrząsnęły światem – zaintrygowały najsłynniejsze, najczęściej cytowane sceny petersburskiej nocy z 25 na 26 października 1917, gdy rewolucjoniści, jak szczury opanowują Pałac, z początku tłocząc się przed bramą, a kiedy zostaje sforsowana, biegną w niezliczonej masie na schody, pokrywając je szczelnie. Ma ta scena coś z dziecięcego lęku „Dziadka do Orzechów”. Kiedy leniwie oglądałam ten film, zniecierpliwiona ciągłymi cięciami, nawet włosy trupa dziewczyny trącone otwierającym się mostem zwodzonym, nawet zwisający nad Newą trup konia tak mnie nie poruszył, jak ten masowy gwałt na Pałacu. Mówi się, że masowe zbrodnie tak nie działają jak śmierć pojedyncza. Tutaj odwrotnie. Wbrew zapewne intencjom twórców filmu, szturm na Pałac jest zwykłym świętokradztwem.
Szturm na Pałac Zimowy – kluczowe wydarzenie Rewolucji Październikowej – jest akcją wojskową przeciwko zamieszkałemu tam Rządowi Tymczasowemu, który obalił cara, a nie przeciwko carowi, jak uczyłam się w szkole: „tak w aktiabrie upała włas’t burżujew i dwarian”. „Dwarian” już tam nie było, natomiast władzy z braku wojska (poszli na front pierwszej wojny światowej) chronili tylko kadeci i bataliony kobiece. W filmie bratanie się kobiet-żołnierek z Rewolucją, dobrowolne przejście na stronę napastnika (scena na stole bilardowym) nie miała nic wspólnego z rzeczywistością. Nie było wyraźnej przemocy, po prostu Pałac zalał tłum, wlał się na dziedziniec i rozprzestrzenił na wszystkich klatkach schodowych i korytarzach. Kadeci po słabym oporze zrezygnowali, Rząd Tymczasowy aresztowano.
Dowódca oddziałów, które zajęły Pałac, Władimir Antonow-Owsiejenko (potem w latach 1930-1934 poseł nadzwyczajny i minister pełnomocny ZSRR w Polsce) w swoich pisemnych relacjach docenia, wbrew ośmieszającym scenom filmowym, dzielność aresztowanych ministrów.
Film nie pokazuje prawdy o tym, co się dzieje, gdy chmara ludzka zajmuje coś, co nawet w najskrytszych marzeniach było dla nich nieosiągalne. Scena w buduarze carycy z rewolucjonistą otwierającym klapę drewnianego klozetu z porcelanowym nocnikiem, niezamierzenie demaskuje tę ogromną różnicę cywilizacyjną, która od tego momentu, aktem pałacowej przemocy będzie się coraz bardziej pogłębiać.
To, że Pałac splądrowano (scena w filmie z rewidowanymi, wychodzącymi rewolucjonistami, przeczy temu), udokumentowali już radzieccy historycy. Wandale zachowali się jak dzisiejsi kibole na stadionach: przebili oczy wiszącym portretom, pocięli skórzane krzesła, bagnetami potłukli porcelanę, podeptali na posadzkach zrzucone ikony, książki roznieśli w strzępy po pałacowych dywanach. Plądrowali poszczególne mieszkania ministrów.
Dobrotliwa scena w pałacowej piwnicy z winem o wartości kilku milionów złotych rubli, w rzeczywistości nie przedstawiała tak marginalnego problemu. Trocki wspominał, że butelki z winem płynęły przez kanały do Newy ziębione śniegiem i docierały do załomów. Potem, by temu zapobiec, przydzielano zwycięzcom dwie butelki dziennie.
Wypowiedzi antybolszewickiej prasy o torturach, gwałtach, morderstwach na kadetach i kobietach z batalionów bojowych zostały przez bolszewików zdementowane. Jednak dzisiejsze badania historyczne przywracają im wiarygodność.

Ale scena zalania Pałacu Zimowego z uzbrojoną w bagnety tłuszczą jest prawdziwa. Prawdziwsza niż byłby dokument.
http://www.youtube.com/watch?v=AgFeqqxCjX4

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii czytam więc jestem i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *