Tommy O’Haver „Zbrodnia amerykańska”(2008)

iplex udostępnił za darmo „Zbrodnię amerykańską”, film potworny i przyznam się, że zobaczyłam tylko pierwszą połowę, nie wytrzymałam dłużej.
Piszę tę notkę blogową po opowiedzeniu dalszego ciągu przez męża i przeczytaniu w Sieci relacji z procesu sądowego zabójstwa sprzed czterdziestu lat.

Film jest bardzo dobrze zrobiony, Ellen Page znana z filmu „Juno” w roli Sylvii Likens rewelacyjna, jednak nie wytrzymałam. Czytając w Sieci obfite materiały rzeczywistych zdarzeń trzeba docenić wysiłek twórców dzieła artystycznego, którzy rzecz złagodzili, przetworzyli i przenieśli cierpienie w świat już od niego wolny, w przestrzeń poza realizmem i dokumentem, a zabieg wyboru narratorki, która relacjonuje zdarzenia będąc już nieżywą tego dowodzi. Twórcy filmu oparli się na stenogramach sądowych oskarżonej Gertrude Baniszewski i jej dzieci, może nawet nie w celu szukania przyczyn ludzkiego okrucieństwa, ale sygnalizowania jego trwania. Nie wiem też, czy tytuł wskazujący Amerykę, delikatne nawiązania do ekranu telewizyjnego, a w nim do newsów o toczącej się wtedy wojnie w Wietnamie to właściwe tropy. Wojna zdaje się być podskórnym klimatem, ale nie powodem i przyzwoleniem. Powodem nie jest też bieda. Rodzina boryka się, ale daleka jest od nędzy. Tortury tam stosowane to przecież powtórzenie scen z „Salo” Pasoliniego, gdzie nie ma mowy o materialnym ubóstwie kogokolwiek z oprawców.  
Wszystko wskazuje na gatunek zła zilustrowanego w „Funny Games” Michaela Hanekego, ale bardziej szczegółowo odnosi się do jego „Białej wstążki”. I jeśli przymierzyć do „Amerykańskiej zbrodni” teorię Nietzschego dotyczącej cierpienia, czyli tego, że życie jest cierpieniem, że jeśli się żyje, to też się i cierpi, to właśnie bohaterowie filmu stają oko w oko z bólem, którego zadawanie sprawia przyjemność, radość i chwilowo ich od niego uwalnia. Haneke właściwie nic innego nie zrobił w „Białej wstążce” tylko na filmowym przykładzie przedstawił rodzący się sadyzm z otamowanej seksualności jakby wyjęty wprost z prac badawczych Wilhelma Reicha. To właśnie psychoanalityk Reich dowiódł, że kościelny i rodzicielski zakaz dziecięcego onanizmu rodzi agresję.
„Amerykańska zbrodnia” ilustruje właśnie zniszczoną seksualność matki i jej dzieci, wykoślawioną i zablokowaną mieszczańską moralnością. Nie na darmo już pierwszą sceną mszy w kościele baptystów film wprowadza widza w obłudę, gdzie przyszli zbrodniarze gorąco się modlą. Sceny bicia dziewczynki następują zaraz po powrocie z kościoła, jakby stanowiła kontynuację rytuału tłumaczonego koniecznością, mozołem istnienia.
Nietzsche uważał, że cierpienie można zastąpić jedynie wyższym wtajemniczeniem, i to nie w mistycyzm, co proponuje chrześcijaństwo, ale w mitologię, w przetwarzanie artystyczne świata, gdzie bogowie swobodnie szybują na rydwanach i nic nie ważą.
 
Zabawy dziecięce, predysponowane wręcz do baśniowości mogą być różne, ale nie wtedy, kiedy organizują je dorośli, czyli potencjalni zbrodniarze.    
     

  

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii czytam więc jestem i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *