TRZYDZIEŚCI SONETÓW WRZEŚNIOWYCH (10)

10.
Wieś jest piękna z perspektywy ptasiej,
oglądam ją w słońcu po wyjściu na górę,
dollhouses wyglądają najczulej,
aż chce się wziąć do ręki lilipucią krasę.

W tych samych domach trwają pokolenia
folksdojcze, komuniści, a teraz faszyści,
każdy się przystosuje, każdy swoje myśli,
dach odnawiany także kolor zmienia.

Dochodzi tutaj jazgot elektrycznej kosy.
O, wyszedł w śnieżnobiałej koszuli,
kosi trawę. Niesie się dźwięk do góry,

niosą się odgłosy
wsi zaprzątanej,
wsi wciąż tej samej.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2012, Nie daję ci czytać moich wierszy i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *