Dzień pogrzebu Wisławy Szymborskiej zbiegł się u mnie z porządkowaniem dokumentów lat minionych, a ponieważ Wisława Szymborska była niemal w wieku mojej mamy, zajrzałam ja YouTube zobaczyć, co się działo w 1956 roku w Stalinogrodzie, kiedy miałam 4 lata, kiedy padał śnieg i chowano Bolesława Bieruta. Marek, starszy ode mnie o rok mąż mówi, że o godzinie 11 zaczęły tak wyć syreny, że weszli z siostrą pod stół i bali się, że wybuchła zapowiadana trzecia wojna światowa. Ich rodzice byli w pracy i niczego im nie wyjaśnili. Nie mam pojęcia, co robiłam 16 marca 1956, mama nie pracowała i pewnie wyłamała się z obowiązkowego znieruchomienia, gotowała w najlepsze obiad, podczas gdy w tym samym czasie nawet statki na morzach zamierały w bezruchu.
Na odpowiedniej do nastroju starej taśmie Polskiej Kroniki Filmowej Andrzej Łapicki grobowym, przejmującym głosem wygłasza poetyckie słowa:
„(…) Dzień i noc szli warszawiacy,
szły delegacje z całej Polski i jeszcze jeden dzień i jedną noc.
Noce były zimne,
a od Wisły szedł mroźny wiatr.
Trzeba było czekać długie godziny.(…)”
Kamera przesuwa się po ludzkim mrowiu ciągnącym Alejami Jerozolimskimi. Czarno biały film jeszcze bardziej wszystkich ujednolica, ceremonia staje się kafkowska, nadrealna, ekspresjonistyczna. Elegijność strof Łapickiego i powolne przesuwanie się ludzi przywołuje skojarzenia lagrowe, więzienne. Szerokie kadry, mające uzmysłowić skalę zjawiska przetykane są zbliżeniami na zapłakane, przerażone oczy tzw. zwykłych obywateli. Po armatach, czołgach i wojsku, które oddaje salwę w powietrze, głos Łapickiego sygnalizuje kulminację ceremonii:
„(…) O godzinie 11 całą Polskę przeszył ten dźwięk zwiastując początek 3 minutowej ciszy.(…)”
Kamera wędruje po zamarłych w bezruchu sylwetkach pracowników zakładów Lublina i Nowej Huty. Wkracza do kopalń i na ulice Stalinogrodu. Jest na rynku we Wrocławiu.
Łapicki kontynuuje poetycką narrację:
„(…) Zamarły porty i stocznie Wybrzeża.
Na trzy minuty w Polsce zamarło życie.
Miliony naszych myśli
pobiegło ku stojącej trumnie
na Placu Stalina. (…)”
Potem pada śnieg i niekończące się korowody ludzi przechodzą niczym na zwolnionych obrotach jak w jakimś majaku sennym, ocierając łzy. Kamera wychwytuje z tłumu nastolatka, który nie może opanować płaczu. Najazd na śliczną, pełniącą wartę Halinę Mikołajską. W tle poważne twarze znanych aktorów warszawskich teatrów.
Zobaczę dzisiejszy pogrzeb Wisławy Szymborskiej na YouTube, tak, jak zobaczyłam niedawno całą, wielogodzinną ceremonię pochówku Václava Havla. Zazwyczaj jednak wyłączam głos, by się skupić tylko na obrazkach, jak na oglądaniu starych, rodzinnych fotografii.
Zgony ludzi, którzy zdołali wydobyć się z ludzkiej magmy, kończą niejednokrotnie epoki, kończą cykle kosmiczne i kończą ludzkie pomyłki. Dlatego nie wolno niczego zapominać i jak nastąpi plagiat, natychmiast go wychwycić, i protestować przeciwko łamaniu prawa autorskiego, które nie może być wtedy niczym innym, jak tylko kierkegaardowskim powtórzeniem.
Bo każde życie ludzkie ma przecież zakodowane prawa autorskie, no nie?
Nic ciekawego jeszcze na YouTube o pogrzebie nie dali, rozumiem, że mamy tutaj dyskutować o tak intymnej spawie, jak zejście ze świata. Zwierzęta robią to bardziej godnie, idą w las i ślad po nich ginie. Zostają tylko ziemskie czyny, jakby Schopenhauer wyraził, jedynie „wola”. Ale nie rozumiem Ewo Tego ostatniego fragmentu postu, tego powtórzenia. Bo to, że „Nic dwa razy się nie zdarza”, to przecież akurat tutaj jest na miejscu, przylega do Szymborskiej. Poetów „Czyny i rozmowy” nie mogą być powtórzone. Szczególnie czyny lojalności wobec Ministerstwa Kultury i Sztuki.
Właśnie Wando o to mi chodziło. Piszę tak, jak ta siostra Faustyna, która namalowała Chrystusa nie mając pojęcia o malowaniu, ale jakoś zdołała ustanowić kult obrazu. Podobnie ja, chcę coś przekazać, coś ogłosić, a nie mam umiejętności trafnego przekazu. Chodzi o to, że lojalność wobec aktualnej władzy jest niegodna artysty, że powinna być zawsze weryfikowana. Artysta, to jest taki ktoś, kto jest zwierciadłem świata w którym żyje. Nikogo właściwie nie obchodzi, czy on jest dobry, czy zły, tak jak lustro, nieważne, z czego jest zrobione, czy ze srebra, czy z kryształowego szkła, czy z wody z kałuży. Morderca, święty, każdy może być wyśmienitym artystą i wyrażać trafnie swoje spostrzeżenia o świecie, w którym dane mu jest żyć. Pożądane zresztą jest, by artyści pochodzili z różnych zakamarków Państwa i byli niesfornymi obywatelami, gdyż tylko właściwie autopsja się liczy. Nie za bardzo wierzę w fantazję, jeśli czegoś na świecie nie ma, to po prostu tego nie ma.
W wypadku Wisławy Szymborskiej młodzieńcza intuicja podpowiedziała jej, że warto wesprzeć pewne nieartystyczne siły w Państwie, że to uratuje jej potencjał artystyczny, jej powołanie poetyckie i pozwoli się jej rozwinąć. Ponieważ nigdy nie zakwestionowała swojego życiowego wyboru, a jej życiorys artystyczny świadczy o tym, że wybrała słusznie, można przyjąć, że stanowi wzór dla dzisiejszej młodzieży, która nie podejmie nigdy samodzielnej drogi artysty, tylko będzie się zrzeszać, przystępować do silniejszych, nieetycznych grup itp. Napisałam tylko, by nie naśladować Szymborskiej, bo czasy mamy inne, a schematy, scheda, pozostają. Nigdy się niczego nie przezwycięży, jeśli się pewnych rzeczy nie zakwestionuje. Nie chodzi o to, by ludzi oskarżać, chodzi o to, by ich nie powielać.
Ale w sumie to bardzo dobrze, że Poeta chowany jest z taką pompą. Że ceni się rolę poety w Państwie. Że nie jest dla Państwa niebezpieczny, że jest swojakiem. Rosja walczyła o zwłoki Brodskiego i tę walkę przegrała.
Wynika z tego, że Poeta ważniejszy jest dla Państwa, niż Państwo dla Poety. W wypadku jednak Wisławy Szymborskiej mamy idealną równowagę, mimo pozorowanej anarchii jej postawy.
Cenię twórczość poetycką Wisławy Szymborskiej, niejednokrotnie o tym na blogu pisałam analizując wydawane tomiki. Wisława Szymborska właściwie, mimo, że za mojej młodości była pierwszą Damą Poezji i nikt tej ugruntowanej pozycji nie zamierzał nigdy kwestionować, to jednak Nobel zmienił jej status dopiero po siedemdziesiątce. Wtedy stała się jeszcze kimś innym w opinii publicznej, a przecież twórczość właściwą miała już za sobą. I tak jak inni wielcy artyści śpieszą się, by „zdążyć przed Panem Bogiem”, to tutaj według mnie poetka raczej „woziła się”, niż tworzyła. Dlatego tak mało dała nowym czasom, które nadeszły. Tak, jakby ich odmienności zupełnie nie zauważyła, tkwiła w poprzedniej epoce wraz ze swoimi czytelnikami. W sumie, to Tomasz Pułka miał rację. Ich pokoleniu nie dała nic. Być może, że twórczość Wisławy Szymborskiej zainspiruje jakieś dalsze pokolenia, ale nie to, które wchodzi teraz w oficjalną literaturę. A, jak pisał Baudelaire, liczą się tylko te mosty przerzucane między epokami.
To jest odwieczne pytanie, na ile artysta ma być po stronie Sztuki, a na ile po stronie Człowieka. Jak jest po stronie Sztuki, to zazwyczaj napędza tylko tabuny darmozjadów i urzędników, które się przy niej grzeją. Według mnie Sztuka dla Sztuki, to wyalienowanie. To, że Szymborska pisała w swoim wierszu: „(…) Wieczny odpoczynek /raczyła dać jej ziemia, pomimo że trup / nie należał do żadnej z literackich grup.(…)” to przecież nieprawda.
Według mnie, artysta jest bliżej ziemskiej całości, niż jakikolwiek inny człowiek. Musi robić sztukę poprzez człowieka, a nie poprzez sztukę.
To, że Szymborska chciała coś mieć z życia po siedemdziesiątce, o tylko na plus, bo witalność i radość jest wielką wartością. Tylko trzeba odróżnić postawę twórczą od zwykłej powszedniości i spraw dotyczących egzystencji każdego człowieka. To, że kreowano Szymborską na zwykłego babusa co wciąga seriale, ogląda boks w telewizji i kupuje najokropniejsze produkty masowej kultury, i że nie naciska klawisza enter, co opanował nawet Papież, nie musi być prawdą. Może to chodziło o to, by kupowały jej tomiki gospodynie domowe, których gust według tego schematu jest identyczny z noblistką. To jest takie marketingowe sprowadzenie pod strzechy.
Dwa razy rozmawiałam z Panią Wisławą Szymborską, raz w Krakowie, raz telefonicznie, miała wtedy, tak jak ja dzisiaj, sześćdziesiąt lat. Odebrałam ją jako bardzo wykwintną, wyrafinowaną kobietę, niesłychanie zrównoważoną, a zarazem niezwykle ciepłą. Wiem, że to były rozmowy na odczepne, ale przecież byłam po przejściach, po wzgardzie tego świata i jednak odczułam jak balsam takie mnie potraktowanie. Ale uważam, że ten pośmiertny aplauz to niedźwiedzia przysługa. Nie wiadomo, czy kiedykolwiek ktoś z biografów odkłamie wizerunek poetki. Czy kiedykolwiek się będzie dało. Najprawdopodobniej nie będzie takiej potrzeby, być może niewiele zostanie, przeminie. Cóż, czas pokaże. Ja w każdym razie jak jestem w dołku i potrzebuję energii, to nigdy nie sięgam po Szymborską.
Podsumowując, to właściwie dzisiejsza uroczystość to zwykła formalność. Nie ma co pomstować na pompę, w końcu takie piramidy, to był o wiele większy wysiłek. Jakoś to trzeba publicznie załatwiać. Ale zawsze mam uczucie, że pogrzeb już nie dotyczy zmarłego. Jest zupełnie osobny, sam w sobie. Jak zestawiłaś te dwa pogrzeby, jeden sprzed pół wieku i ten dzisiejszy, to pocieszające jest to, że nikogo na uczestnictwo w dzisiejszym nie przymuszano. Świat idzie ku lepszemu.
Wisławo —pisałaś
czytałam, płakałam
dziś stoje na dworcu
odjeżdzasz w nieznane
kto Polskę teraz ?
Noblem okryje sławą.
ten niby wiersz dziś rano
o 8:40
cytowali na TVPINFO 🙂
napisałam w 3 minuty i na maila im wysłałam 🙂
a żeby było autorsko to podali mój nick 🙂
(oczywiście ,czytali wiele wierszy nadesłanych mailem,bo była taka akcja na TVPINFO)
_____________________________
pisze Pani tak : “Ja w każdym razie jak jestem w dołku i potrzebuję energii, to nigdy nie sięgam po Szymborską.”
ja jak jestem w dołku to szprycuje się wierszami Feliksa i jego komentarzami na nieszufladzie z dawnych czasów, zawsze mi się humor poprawia i pekam ze smiechu 🙂
pozdrawiam
Oj, to ja się jeszcze w całym moim długim życiu nie splamiłam żadnym wierszem-panegirykiem.
Obiecali jakieś nagrody, że Pani się skusiła i wzięła udział? Jakieś rzeczy po zmarłej? Coś z odzieży? Buty?
Pamiętam taką piękną scenę w filmie Bergmana „Szepty i krzyki”, gdzie służąca Anna była jedynie ludzka dla swej pani. I ona dostała w spadku po niej, zamożnej dziedziczce jakieś stare ciuchy. Może o to chodziło w tym konkursie? Bo kasa z Fundacji nie idzie na młodych, obiecujących poetów, a na dyrektorską pensję sekretarza i opiekę nad spuścizną. Nic się nie zmarnuje na poetów, którzy być może i nie rokują…
A Feliksa Lokatora tak, czytam na portalu nieszuflada poetica, już się trochę połapałam w labiryntach portalu.
Już późno, wiem że są wakacje, ale pozwalają tak Pani późno siedzieć przy kompie?
Pani Ewo to nie był konkurs, tylko powiedzieli ,że proszą o wiersze na maila aby pożegnać Panią Szymborską, chyba z 20 wierszy przeczytali w tym mój ,więc trochę się poczułam wyróżniona : ) to jest program stricto informacyjny jak tvn24 , a filmu o którym Pani napisała nie oglądałam ,choć znam Bergmana ,ale nie wszystko jeszcze zdązyłam obejrzeć. Na pieniądzę z poezji to ja nie liczę i mi na tym nie zalezy, robię w życiu to co lubię i to mi daje największą satysfakcje (zasługa rodziców)
Gratuluje rozszyfrowania labiryntu linków na nieszufladzie ,choć kilku jeszcze brakuje do większej pajęczyny która się powiększa jak po wybuchu atomowym : ) Feliks zapowiedział Armageddon i wszystko do tego zmierza : )
Pani EWO moi rodzice nie ograniczją mi dostepu do netu, i już mi nie mówią o której mam iść spać ,a tak w ogóle to u mnie południe : )
pozdrawiam
To znaczy, Pani jest na drugiej półkuli, skoro taka różnica czasu. Zazdroszczę, może tam nie jest tak zimno. Tu mi ręce grabieją przy klawiaturze… Skoro jest Pani w tak atrakcyjnym miejscu, to musi Pani oprócz poezji Feliksa Lokatora też uwielbiać poezję Wisławy Szymborskiej, skoro podmiot liryczny Pani wiesza płacze po odejściu osoby związanej z Panią tylko wierszami… I jest Pani myślami w Polsce… Ja w Pani wieku tylko zaliczyłam pogrzeb Zbigniewa Cybulskiego, bo akurat był w Katowicach i to obok naszej szkoły. Bardzo się cieszyliśmy z tego pogrzebu, mieliśmy zapowiedzianą klasówkę z matematyki i taki fuks… Zwolniono z lekcji wszystkie klasy, całą szkołę. Ale wątpię, by ktoś płakał. Sytuacja była inna, to był młody człowiek, amant filmowy, a jednak trudno było o łzy. Wie Pani, w tym wieku, co Pani Wisława, śmierć to błogosławieństwo. Wysiada wszystko w człowieku, trzeba by powymieniać zużyte organy pobrane z jakiegoś młodego organizmu, by można było żyć w miarę normalnie. Życzyć ludziom 100 lat, to życzyć im tylko cierpienia.
Pani Ewo wiem ,że w Polsce podobno mrozy bo oglądam tv , i niech Pani nie żartuje ,że Pani ręce grabieją przy klawiaturze : ) Jezeli chodzi o Szymborską to czytałam ,ale mam inne upodobania w poezji, lubię ostre wiersze ,choć kiedyś Jasnorzewską się zachwycałam bo też ma wiele wspaniałych wierszy ,typowo kobiecych . Ale takie miziu miziu obecnie do mnie nie trafia, obecnie jest inny świat , wszystko jest w rozpędzie i w akcji, i wiersze też i kierunki w sztuce powinny to sygnalizować ,a w Polsce jeżeli chodzi o poezje to wytworzył się taki marazm, typowa flegma która się ciągnie po portalach, ludzie nie rozumieją ,że teraz nastała era rewolucji i zmian i wszystko wkrótce odwróci się do góry nogami , jak Pani ma wize to Pani ucieka na Florydę , bynajmniej tam zazna Pani chociaż spokoju i spojrzenia z innej perspektywy na Polskę i to co się tu dzieje ostatnio, a patriotyzm to Pani odrzuci , Polska Polską ,ale trzeba dbać o siebie a nie politykom zrzucać się na pensje ,oni nie zasługują na to bynajmniej u Pani w Polsce ! Polska to chory kraj obecnie, rząd podobno wprowadza takie reformy ,że ludzie z głodu poumierają ! Mnie to mało obchodzi, ale z racji pracy taty trochę o tym wiem, i jestem szczęśliwa ,że nie muszę się tam kisić i spędzać młodość obecnie.
Cybulskiego znam dzięki tacie bo jest jego fanem i kilka filmów w Polsce widziałam, taki polski James Deen ,a jeżeli chodzi o pogrzeby to na żadnym ważnym publicznie nie byłam, i nie żałuje bo to bardziej pozerstwo i tani lament niż prawdziwe uczucia !
obecnie czytam Tadeusza Micińskiego “Poematy Prozą” —polecam, trafiłam przypadkowo ,ale jazda bez trzymanki : )
pozdrawiam i przesyłam słońce : )
Dziękuję za SOŃCE, jakoś się na blogu nie wyświetliło, chyba Pani dała w złym miejscu spację, ale bardzo dziękuję. Dzisiaj faktycznie zaświeciło i w połączeniu z bielą śniegu dało dużo światła mojemu osiedlu, może to dzięki Pani.
Nie mam możliwości podróżowania teraz, ale Pani powinna wykorzystać do maksimum pobyt w Stanach, szczególnie, że tam mają najlepiej na świecie zorganizowane biblioteki, a skoro Pani zna angielski, może pożyczać wszystko, czego w Polsce nie spolszczono, a zaległości w tłumaczeniach są ogromne. Może Pani np. czytać eseje Pounda o poezji, u nas wyszedł tylko jeden skromny wybór. Miciński czasami zupełnie bredzi, ale wszystko, co pochodzi od prawdziwej osobowości, która swoją twórczość zawdzięcza tylko sobie, a nie zrzynaniu od innych, jest zawsze cenne.
Jeśli Pani wpada na portal Nieszuflady i czyta, co tam się dzieje – a ostatnio dzieje się wyjątkowo dużo po zupełnej flaucie – to polecam wiersze Adama Pertinenta, o którym będziemy z Wandą rozmawiać za tydzień. Tomiki z jego twórczością przesłałam już Wandzie, autorem ich jest Adam Lizakowski, który w Nieszufladzie działa pod pseudonimem Pertinent. Zapraszam do dyskusji, jeśli ma Pani tam w U.S.A. luz.
Jeszcze truchło Szymborskiej nie ostygło, a tu, na Twoim blogu leją się “prawdziwe” łzy smutku Naćpanej, skądinąd znanej buntowniczce. Twoje mądre nauki, by pewnych gestów nie powtarzać, że trzeba zakwestionować, diabli wzięli. Tyle, że treny Szymborskiej po śmierci wodza ustawiły ją do końca życia. Widać można takie rzeczy robić za o wiele mniejsze gratyfikacje, jak odczytanie w tv.
Należy przypuszczać, że zaroi się teraz, jak Polska długa i szeroka, od konkursów poetyckich ku czci i wielu przeróżnych akcji, przy których przyżywi się spory legion “poetów”.
Ale wielkie uznanie dla dyskusji, pokazałyście, że i przy takiej okazji, można coś mądrego powiedzieć.