O Ewie
Ewa Bienczyckalistopad 2024 P W Ś C P S N 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 -
Ostatnie wpisy
Najnowsze komentarze
- czytelnik - Osip Mandelsztam “Aleksander Giercowicz” tłumaczyła z rosyjskiego Ewa Bieńczycka
- EWA BIEŃCZYCKA - Lluís Llach – ” Pal ” spolszczyła Ewa Bieńczycka
- Filip Łobodziński - Lluís Llach – ” Pal ” spolszczyła Ewa Bieńczycka
- Robert Mrówczyński - Dziennik katowicki (1)
- Ewa - 2022
Kategorie
Archiwa
- lipiec 2024
- luty 2023
- styczeń 2023
- sierpień 2022
- maj 2022
- kwiecień 2022
- marzec 2022
- styczeń 2022
- listopad 2021
- czerwiec 2021
- maj 2021
- kwiecień 2021
- marzec 2021
- luty 2021
- styczeń 2021
- grudzień 2020
- listopad 2020
- marzec 2020
- luty 2020
- styczeń 2020
- grudzień 2019
- listopad 2019
- październik 2019
- czerwiec 2019
- marzec 2019
- styczeń 2019
- grudzień 2018
- listopad 2018
- październik 2018
- wrzesień 2018
- lipiec 2018
- maj 2018
- kwiecień 2018
- marzec 2018
- luty 2018
- styczeń 2018
- grudzień 2017
- listopad 2017
- październik 2017
- wrzesień 2017
- sierpień 2017
- maj 2017
- kwiecień 2017
- marzec 2017
- luty 2017
- styczeń 2017
- grudzień 2016
- listopad 2016
- październik 2016
- wrzesień 2016
- sierpień 2016
- lipiec 2016
- czerwiec 2016
- maj 2016
- kwiecień 2016
- marzec 2016
- luty 2016
- styczeń 2016
- grudzień 2015
- listopad 2015
- październik 2015
- wrzesień 2015
- sierpień 2015
- lipiec 2015
- maj 2015
- kwiecień 2015
- marzec 2015
- luty 2015
- styczeń 2015
- grudzień 2014
- listopad 2014
- październik 2014
- wrzesień 2014
- sierpień 2014
- lipiec 2014
- czerwiec 2014
- maj 2014
- kwiecień 2014
- marzec 2014
- luty 2014
- styczeń 2014
- grudzień 2013
- listopad 2013
- październik 2013
- wrzesień 2013
- sierpień 2013
- lipiec 2013
- czerwiec 2013
- maj 2013
- kwiecień 2013
- marzec 2013
- luty 2013
- styczeń 2013
- grudzień 2012
- listopad 2012
- październik 2012
- wrzesień 2012
- sierpień 2012
- lipiec 2012
- czerwiec 2012
- maj 2012
- kwiecień 2012
- marzec 2012
- luty 2012
- styczeń 2012
- grudzień 2011
- listopad 2011
- październik 2011
- wrzesień 2011
- sierpień 2011
- lipiec 2011
- czerwiec 2011
- maj 2011
- kwiecień 2011
- marzec 2011
- luty 2011
- styczeń 2011
- grudzień 2010
- listopad 2010
- październik 2010
- wrzesień 2010
- sierpień 2010
- lipiec 2010
- czerwiec 2010
- maj 2010
- kwiecień 2010
- marzec 2010
- luty 2010
- styczeń 2010
- grudzień 2009
- listopad 2009
- październik 2009
- wrzesień 2009
- sierpień 2009
- lipiec 2009
- czerwiec 2009
- maj 2009
- kwiecień 2009
- marzec 2009
- luty 2009
- styczeń 2009
- grudzień 2008
- listopad 2008
- październik 2008
- wrzesień 2008
- sierpień 2008
- lipiec 2008
- czerwiec 2008
- maj 2008
- kwiecień 2008
- marzec 2008
- luty 2008
- styczeń 2008
- grudzień 2007
- listopad 2007
- październik 2007
- wrzesień 2007
- maj 2007
- kwiecień 2007
- marzec 2007
- luty 2007
- styczeń 2007
- grudzień 2006
- listopad 2006
- październik 2006
- wrzesień 2006
- sierpień 2006
- lipiec 2006
- czerwiec 2006
- maj 2006
- kwiecień 2006
- marzec 2006
- luty 2006
- styczeń 2006
- grudzień 2005
- listopad 2005
- październik 2005
- wrzesień 2005
linki
WESOŁYCH ŚWIĄT!
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2011, dziennik ciała. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Wszystkiego najlepszego życzę w Dniu Imienin, przede wszystkim wytrwałości w diagnozowaniu chorób polskiej literatury, chorób blogowych i wszelkiej patologii sieciowej. Bo od choroby gorsze jest brak diagnozy. Z Tobą, o paradoksie, na świecie o wiele bezpieczniej, choć nie wszyscy zdają się to rozumieć, nie mówiąc o decenieniu tak szlachetnej postawy. Mogę sobie wyobrazić jak trudno Ci działać w atmosferze izolacji, przemilczenia i wrogości ze strony środowiska, tak przecież potrzebujesz, jak nikt inny spotkania z bratnią duszą. Jestem jednak przekonany, że nie działasz w próżni, a Twoja praca nie jest na darmo. Myślę, że oprócz mnie są inni, dla których Twoje znakomite teksty, komentarze z ducha Gombrowicza i Bernharda, Twój dowcip i ciętość, Twoje piękne wiersze wołające o miłość i prawdę są ważnymi dowodami na istnienie wiecznego Ducha.
ach, Robercie, Twoje słowa są na wagę złota i cenniejsze niż złoto. W tak szczególnym dniu tyle wazeliny nie zawadzi, szczególnie, że u nas w domu z wpływem wschodnim obchodzi się tylko imieniny, a nie na modłę Facebooka urodziny.
Nie wiem, kto mnie czyta, ale według statystyk mam unormowane dwieście wejść dziennie nawet jak milczę i nic na blogu się nie dzieje. Może los w tym roku będzie mi sprzyjał i będę się bardziej blogowo aktywizować, bo cierpię na nadmiar sieciowych potrzeb i tyle chciałabym zdążyć tutaj opublikować.
Nie opuszczaj mnie Robercie w nadchodzącym roku, szczególnie, że po zachłyśnięciu się wspaniałymi możliwościami Internetu literackie blogi i portale przeżywają poważny kryzys, wątpią w zasadność sieciowej działalności i wskutek czego pustoszeją, jałowieją i umierają.
Pani Ewo – życzę Pani tego, czego życzę zawsze w duchu sobie – spełnienia.
nasza sytuacja Pani Mirko jest nieporównywalna, jeśli chodzi o spełnienie. Pani już jest spełniona, w każdym razie droga do Pani spełnienia została otwarta nominacją do Nagrody Nike. Z takim CV to każde wydawnictwo w Polsce przynajmniej Pani manuskrypt przeczyta, natomiast ja jestem cały czas adeptem, dla którego na druk jeszcze za wcześnie i żaden wydawca bez tzw. dorobku literackiego w tym wieku mojego rękopisu nie weźmie do ręki.
Pani będąc z mojego pokolenia docenia najprawdopodobniej wielkie dobrodziejstwo Internetu, gdzie można publikować bez cenzury, w każdym razie na własnym blogu (na portalach jako spadek po komunizmie jeszcze nie: przypadek tegoroczny Edinuela Mary na Liternecie i Jerzego Krynickiego na Nieszufladzie oraz ban dla Naćpanej Światem na wszystkich portalach). Staram się korzystać z tego stanu publikując tutaj moje refleksje wynikłe z czytania właśnie wychodzących w Polsce tomików wierszy i tym też sposobem je zrozumieć. Niestety, większość traktuje moją działalność nie jako dyskusyjny tygiel, ale jako osobistą napaść na autora paraliżując wszelkie twórcze możliwości Internetu, bo przecież dostaje bardzo dużo wewnętrznych mali od tychże autorów z pretensjami, podczas gdy mogłoby się to przerodzić w bardzo ciekawą i inspirującą dyskusję na blogu. Więc niestety, Pani życzenie świąteczne nie ma możliwości się spełnić. Cokolwiek tutaj robię i piszę, zależy mi na trwaniu literackiej sieci i jak mailem doniesiono mi, że portal Rynsztok nie tylko nie pada, ale ma się wyśmienicie, bardzo się ucieszyłam, ale pragnęłabym zgodnie z intencją społeczną mojego pokolenia, by wszelkie działania sieciowe dotyczące literatury i spraw artystycznych były jawne i nie przypominały sekt religijnych ani towarzystw wzajemnej adoracji. Jeśli blogosfera byłaby płaszczyzną oddolnych działań literackich uwolnionych od wszelkich zależności międzyludzkich (hierarchia społeczna, koligacje rodzinne, przyjaźnie i lojalności służbowe) wszystko w Sieci byłoby klarowne i nie tak czasochłonne, a przecież w moim przypadku to już tylko wyścig z czasem.
Pani Mirko, dzięki za komentarz, życzę Pani sprzyjających losowo możliwości spisania swoich literackich wypowiedzi, bo wiem, jak to w życiu jest.
To nic, że już po Świętach, że zwiędły imieninowe kwiaty – słowa życzliwości, to jeden z elementów podtrzymujących przy życiu, to nadzieja i wiara, że są ludźmi, którzy prócz ciała mają duszę i kochają nas, jak siebie samych. Otrzymując taką miłość – cóż więcej potrzeba?
Pani Ewo, w nadchodzącym Roku, życzę takiej miłości.
Pani Ewo,
Jestem Pani nową czytelniczką i nie mogę wyjść z podziwu nad Pani diagnozami kondycji najnowszej literatury polskiej. W swoich recenzjach potrafi Pani wydobyć esencję stylu i myśli przeczytanych książek. Gratuluję i życzę nowych wspaniałych wpisów w roku 2012!!!!
Przeczytałam w „Modlitwie” Anny Achmatowej, którą spolszczył mój facebookowy znajomy Zbigniew Dmitroca (dlatego przeczytałam) bardzo trafne spostrzeżenie, że prawdziwa poezja, prawdziwa twórczość literacka, to jest cały czas pozbywanie się wpływów poetów współczesnych. Achmatowa pisała wiersze od dziecka i te pierwsze utwory, które pisała jak miała dwanaście lat przechowała. Chciała chociaż jeden zatrzymać na pamiątkę, ale wyrzuciła wszystkie, tak były niedobre, bo były zrobione wyłączanie ze wszystkiego, czym literacko nasiąkła od sobie współczesnych i przez to nie mówiła własnym głosem. I myślę, że taki literacki blog powinien właśnie wskazywać i wypunktowywać poetyckie maniery i schematy, a nagradzać indywidualną wypowiedź i odwagę przemawiania własnym głosem nie bacząc na panującą modę i sposób konstruowania wierszy. Jak omawiałyśmy przez cały rok tomiki współczesnych poetów, ziejąca z nich nuda i brak satysfakcji czytelniczej polegał właśnie na podobieństwach i braku własnego, niepowtarzalnego stylu. O tym właśnie pisała Achmatowa.
Kończę czytać poleconą przez wydawnictwo „Rozdzielczość Chleba” (propagowaną na Facebooku przez Leszka Onaka)- “Remiks. Teorie i Praktyki”) apoteozę blogów u Lawrenca Lessiga. W blogach upatruje Lessing lekarstwo na cale zło. Nie w portalach, ale w blogach!!!
Pani Łucjo, akurat całe święta przygotowuję już pół wieku, co roku to samo, jestem na moje imieniny kompletnie wykończona, wczoraj wyjechali ostatni goście i mam nadzieję, że uda mi się wreszcie wrócić do blogowania. Wszystkie te atrybuty pozytywnych relacji międzyludzkich musimy na blogu dokładnie przetrzepać i zobaczyć je ponownie, czy aby nie są już jedynie czczym sloganem. Myślę, że właśnie tylko do tego powołana jest literatura, do niczego innego: do czujności. Ale ma Pani rację, każde wsparcie jest niezbędne, daje motywację, a przynajmniej dowód na to, że nie żyję w kosmicznej próżni. Bardzo Pani dziękuję, Pani imieniny kojarzą się wyłącznie z Noblem, też trzeba się natrudzić, o wiele więcej, niż z wigilią!
Nie wiem, Pani Urszulo, robię to wszystko po omacku i cały czas podkreślam, że to są nasze szczere czytania naprawdę pozbawione złych intencji, publikowane tutaj z wyrzutami sumienia, że ludziom szkodzę w ich zmaganiach z losem. Ale wychodzimy z założenia, że literatura to nie biznes, że konieczność pisania jest niekonieczna w wypadku, kiedy poeta i tak nie wyżywi swojej rodziny za pieniądze ze sprzedaży tomików. Blog jest adresowany do czytelników mających i tak swoje zdanie o poezji, jedynie, co może zrobić, to albo zgodzić się z zarzutami, albo nie. Automatycznie przy okazji omówień przeczesuję polską Sieć szukając innych omówień i dyskusji i najczęściej albo są to powielane, bałwochwalcze, nic niewnoszące pochwały, albo zupełne przemilczenia. A szkoda, bo wydanie tomiku wierszy to nie tylko wydarzenie dla autora i jego rodziny, ale przecież naruszenie Kosmosu. Nic nie jest bezkarne.
Ciekawe o tej Achmatowej, myślałam, że geniusze nie ulegają nigdy żadnym wpływom i tym się różnią od reszty świata. Ale nauczyciele (bo skąd ta Achmatowa „nabyła” tego „złego wpływu”?) potrafią unicestwić każdego geniusza. Jeśli Leszek Onak z wydawnictwem sieciowym chce na polską Sieć działać tak, jak Lessing, to chyba ma trudniej, zupełnie przecież możliwości Sieci są niewykorzystywane. W dalszym ciągu ludzie piszą fasadowo, laurkowo, niewiele przełamano w polskiej obyczajowości, nie wcielono umiejętności mówienia bezpośrednio i wprost, jak działo się w krajach nie porażonych reżimem i z tradycjami wolnościowymi, gdzie nie bano się własnych słów, za które można było trafić do więzienia. Na razie ludzie boją się własnego cienia, a przecież literatura to głównie ujawniony cień.
Zawsze uważałam, że aby naprawdę tworzyć nową jakość, trzeba mieć odwagę, ba, nawet (bez)czelność, by iść pod prąd mainstreamu i własnego apetytu na pochlebstwa. Trzeba nie tylko sprzeciwić się światu ułudy salonów, ale i samemu sobie – własnym ograniczeniom i zeniwoleniom. Prawdziwa twórczość jest, moim zdaniem, nieustannym przełamywaniem ego w sobie, wyjściem od subiektywności ku otwarciu na wyższą ideę, na świat, na kosmos…
Czy mozna połączyć wielką twórczość z uczestniczeniem w laurkowych rautach? Czy też twórczość wymaga samotności, prawdziwej, do bólu, z dala od głasków publiczności…?
I myślę, ze w tym blogu Pani Ewie i pozostałym uczestnikom udało się to, o czym pisze pani Hortensja, czyli wypunktowywac manieryzmy, pozy i schematy, w które popadają różni pisarze. Z tego, co zauważyłam nie chodzi tu jednak o to by kogoś poniżać, atakować czy wyśmiewać. Chodzi o zdarcie masek i próby przebicia się do sedna twórczości, o poszukiwanie pewnych odpowiedzi bądź pytań, które będą czymś więcej niż powielaniem pseudoartyzmów. Geniusz znać po tej odwadze by mówić sobą i tylko sobą, ale w sensie bardziej jaźni niż krótkowzrocznego ego. czego oczekuje od tego bloga? Poszukiwania indywidualności twórczej, zdzierania masek z różnych pseudoartystów, niezależnych analiz różnych twórczych osobowości, przyglądania się mainstreamowi z ukosa. I jak narazie, tak właśnie jest. Oby tak dalej! Pozdrawiam!
Dzięki, Pani Urszulo, przyznam się bez bicia, że napawam się moim blogiem, tym, że nie ma nade mną cenzury, że mogę odreagować czasy, kiedy nawet laurki trzeba było przed drukiem pokazywać Urzędowi, który dawał przyzwalającą pieczątkę. I prosi się czas, w którym żyjemy, o wykorzystanie go, o użycie cudu techniki, jakim jest Internt, o uzmysłowienie sobie, że wolność wypowiedzi, prawo sądzenia, oceniania, to wielkie dobrodziejstwa które można z powodzeniem używać twórczo, nawet jak się mylimy i mylić się od nowa, jak pisał Bursa. Wołanie o prawdziwą sztukę to przecież nie posłannictwo, nie misyjność, nie żadne kapłaństwo, ale tylko zwykła, ludzka przyzwoitość.
Niech Pani nas nie opuszcza i będzie z nami! (wiem, że nikt czasu nie ma, ale może jednak)
Dlaczego zatem jest tak mało prawdziwej sztuki obecnie? Czy to znak czasów czy też może my nie umiemy jej rozpoznać? Może ona jest gdzieś obok, ale nie tak bardzo widzialna, nie tak bardzo na afiszach i w mainstreamie…?
W święta zobaczyliśmy sobie z mężem trzy filmy z Julie Delpy: „Przed wschodem słońca”, „Przed zachodem słońca” i „Dwa dni w Paryżu” ( ten ostatni jest za darmo na kinoplexie) . To są filmy o miłości w sensie szekspirowskim, zupełne przeciwieństwo postawy Sławomira Sierakowskiego, który w wywiadzie dowodził, że miłość to kwestia feromonów i trwa jedynie kilka miesięcy. I to jest dowód na to, że takie filmy powstają, że się da je kręcić teraz i że nic na świecie nie zginęło i nie zostało bezpowrotnie zaprzepaszczone.
To, że nie dopuszcza się w Polsce do głosu ludzi wrażliwych, że daje się do ręki kamerę i pióro ludziom tępym, głupim i czołgom społecznym o wielkiej sile przebicia dzięki wrodzonej bezczelności, cynizmowi i chamstwu, to wcale nie znaczy, że cały świat jest taki. Cały czas nieprzerwanie rodzą się na całym świecie arcydzieła.
Bo może S.S. tylko taką miłość zna 😉
Tylko jak sie nie poddać frustracji, kiedy doceniani sa głównie ci “tępi, bezczelni, głupi”? Jak wierzyć w siebie i swoje wartości, kiedy rządzą “społeczne czołgi” (piękne określenie ;)? czyli jednym słowem – jak się nie poddać depresji i zniechęceniu?
Moim zdaniem, trzeba przestać zabiegać o poczucie docenienia i te różne społeczne głaski. Jakoś się uniezależnić wewnętrznie (byle by nie popaść w solipsyzm) od społecznych wyznaczników “sukcesu”, “kariery”, “sztuki”, “nauki”. Trzeba zaufać sobie i może tym najwiekszym, których się naprawdę podziwia
Najczęściej zapłatą jest tylko to, że można było być wiernym sobie. Sama możliwość bycia takim, jakie wartości się wyznaje to i tak dużo, bo zazwyczaj człowiekowi nawet i to się odbiera. Literatura jest kłamstwem, ale tylko takim, jakie stosują zwierzęta – zamiana koloru, wielkości, zapachu, by przetrwać i umknąć drapieżnikom. To zmiana jedynie okolicznościowa formy, istota pozostaje zawsze ta sama. I trzeba docierać właśnie do swojej istoty, a nie autorytetów, gdyż każde życie jest inne i autorytety mogą jedynie wskazywać pewne zagrożenia, ale nikt za nas życia nie przeżyje, wiersza nie napisze.