W styczeń bezśnieżny. W nas, w komplementarność bez podziału. W noc bez snu.
Wilgoć jest tylko wehikułem. Krew dramat wzmacnia. Ślina poślizg
słowom ułatwia. Obejdzie się bez ozdobników. Ani mru – mru.
ani łzy jednej. Ani krzyku. Prościej się ukryć w liczbie. Stokroć
w pełni księżyca. W hipermarkecie. Nadmiar tani. Przystępny
jest głód. Pożera czas litery. Sączą głośniki dźwięki sfery
anielskiej. Dokładniej fiskalna kasa kości miele. Następny
proszę! Niewidzialny jest człowiek. Tak jak i książki. I litery.