Zimno jest wtedy, gdy rachunki znoszą się swoim wyrównaniem.
Nagroda – narkotycznym znieczuleniem krótkim.
Białe są szlaczki i obwódki
widoku okna białym ranem,
kiedy raniący i raniony ślady krwi świeżej smak zapomnieć
próbuje chłodno i rozważnie.
A czerwień puszy się odważnie
jak kicz piosenki. Biała zamieć
minęła nocą i zatarła zbrodni mordercy zwykły nawyk
ranienia w tajnej celebracji „by nie bolało”.
Biała jest myśl i w oczach biało.
Biało cukrowo, świata skrawek
przyjazny, miękki i puszysty. Nie zmieniaj. Lukier jest kanciasty
jak lód. I słowa w stanie czystym, destylowane.
Tren jest gatunkiem. Może ranem
jedynie ciało jest czymś płaskim.