IMPERIUM

Figi, daktyle, grejpfruty
tak blisko monitora!
Rzuca na nie błękity
melancholijne wczoraj…

W tropikalny dziś owoc
z bursztynową słodyczą
wsiąknie zimno styczniowe
jak w wrogi Świat z Papieżycą…

Wewnętrznie atramentowy
literek zmierzch. Gangsterskimi
krokami z tłumikiem mowy
rozmaże po szybie image,

rozwali nick i avatar,
butami zdepczą kroki
mózg. Resztę wiatr pozamiata
w nawigacyjny snu kokpit.

Jeszcze, nim zadrży molo,
do ust włożę z tacy kiwi
wierzę: nie twoją jest wolą
by mnie gangsterzy zabili,

nie będzie nawet cienia
co przemknie plażą nocą,
bo skradnie go bohema
zbrojona moją Mocą.

– A ty się nie oglądaj
bo zwrotka jest o tobie –
nie od dziś wielka pompa
wysysa sen spod powiek!

Nie dziś wynaleziono
gangi, mafie i bandy!
Monitor tylko łonem,
cieplarnią propagandy!

A wszystko, co się tłucze,
powiela klonem waśni,
to tylko samouczek
dla takich jak ty, właśnie!

Nie tłumacz światła czernią
i skórką od banana
bo moje jest Imperium
jak zjem, to rzucę z rana.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2011, Nie daję ci czytać moich wierszy i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *