Szkarłatna jesień. Ogień. Dym.
Miękka jest myśl i strach jest miękki.
Światowe są knajpiane dźwięki
i ordynarny śpiewu rym.
Wieś urok ma spalonej ziemi.
Zapachem gnicia wykwint smaku.
Umrze tej zimy ktoś, kto cenił
robacze życie. Ktoś z Polaków.
Wtedy, gdy poda w knajpie wódkę
i sam wypije, i od ognia
zajmie swe ciało oraz kuchnię
w karetce będzie rzęził za dnia,
a w nocy umrze. Wiosną Paweł,
otyły syn znowu otworzy
dla młodych głów, płonących gardeł
jesienne rymy boże.