AKT XI
Ach, wierzysz w miłość, nie ma ciała
tylko marzenie, tylko czar?
– Rozpada się niebo w noc sierpniową
spadają gwiazdy nad twą głową,
jak więc mam wierzyć w świat w kawałach
kiedy się rozpadł?
Miłość to wiara w to co w niej
symetrią zmysł pociąga.
Nie w konieczności problem tkwi,
wybór to rzecz wolności,
jakże wybierać, kiedy przestrzeń
pusta, bez gwiazd i końca!
Ciało to już zamknięty byt
uchwytny i jednaki
gwiazdy skałami meteorów,
ziemię opętał tłum potworów,
których nie rozpoznaje nikt,
a gwiazdy to nie ptaki
naiwne, łatwo łowne w sidła.
Gwiazdy są zimne i wygasłe
spadają, tam, gdzie chcą,
rysują trajektorię racą
białego światła. To są widma,
nie drogowskazy własne
lecz cudze drogi, wciąż mylące
poszukiwaniem złudnym,
miłość jest tak realna w ciele,
jak rzeczywistość wcieleń
w życie, w jego dwa końce
między słonecznym południem.