Piosenka o wolności

Tak jest niewiele możliwości,
tak się uwikła los w przeszłości,
że cienkie nici trudno rwać.

W mieście upalne lato skrzypi,
jak ścierki zżółkły w nim trawniki,
a mnie na wodę nawet nie stać.

Piję więc tę, co do fontanny,
ludzie oddali mocz poranny,
piję i gaszę nim pragnienie.

Murzynka w metrze w bluzce białej,
nikt nie dorówna jej z jej ciałem.
Twarz wyrzeźbiona, jak marzenie…

Przeszła. Minęła. W metrze cienie
wciąż znikające w oknach. Mnie nie
trzeba kierunku. Stacji. Celu.

Mnie to wystarczy. Głos w oddali.
Mnie tylko jechać coraz dalej.
To co posiadam dziś w portfelu

da mi tę wolność. Umierały
za nią narody. Dla mnie mały
banknot jest moją możliwością.

Wracam już nocą księżycową,
gwiazdy się sypią nad mą głową,
one są prawdą i wolnością.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2003. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *