WIERSZE WIĘZIENNE (2)

***
„Narwali bzu, naszarpali,
Nadarli go, natargali,”
Tuwim

A w szczelnym wiosny uwięzieniu fart,
bo bękart zawsze jest wygnańcem z wielu,
gdy koło łączy śmierć z wschodzącą stratą
i nielegalność wnosi szansy wyłom,
otworzysz skórę. Ot, lekkie zadrapanie.
drzeć, to jeszcze nie drganie. Dranie
skradli bez w wierszu w jednym stylu,
lecz to tylko błahostka, tylko ilustracja,
gdzie indziej przemiana uwolni bogactwa,
nie tutaj.
Masz cieszyć się za to
namiastką sympatii wszelkim okamgnieniem,
a wciąż gdzieś indziej żyje i pulsuje atom
komórki nerwu. Co ziemia z korzeniem
wyrabia niewidocznie i karmiąc go skrycie
nasyca nas duch wiosny, my żyjemy płycej
(bo nie za to płacono i nie za to płacą)
pustej ekwilibrystyce w jałowym popisie,
lecz niewidoczna zmiana martwej zimy w lato,
dzisiaj zamieni zawsze, niekoniecznie jutro,
dlatego śpiew syren milknie potem za to
bo chwilą jest minione w każdej więźnia celi,
a nie żadnych d z i s i a j czyjeś widzimisię:
przyszłość nie istnieje.
Przejdź jaskinię, chociaż tobie pozór
niewiele daje, ani oślepienie. Z cieniami niełatwo
wiosną i w ogrodzie, a co dopiero kiedyś.
Nie jest po kolei. Myśl niesforna skacze
po polach pretensji. Miało być inaczej,
przyroda nie jest skąpa, nawet w zmarnowaniu.
I po cóż mi wykrzyczeć same niemożności?
Wraca czas w treści żołądka dopiero,
by nie zatruć na zawsze duszy niewolnika
on już jest na wolności – coś na kształt pomnika!
Wiosno, wiosno, która jesteś w kolejce do celu?
Nie działa nic samotnie. Skarby tego świata
w zależnościach warstwami drzemią jak uśpione,
naruszysz harmonię, zburzysz przyjacielu
odwieczne porządki, strącisz z głów koronę
i nic świata nie wzruszy, nic światu nie będzie
nawet, jak bzy pokradną i księżyc też zwiędnie
to się nic nie stanie, niczego nie braknie,
bo tylko niewolnika samotność jest w cenie,
on jest opoką świata, on sieje nasienie
w pustkę, on Wielki Niewolnik, Wielki Masturbator
rządzi krajem pamięci, ma dokument na to,
on tylko płodzi w kółko jaskiniowe cienie,
fatamorganę wiosny, ma glejt na płodzenie
niewolniczego stada samych samotników…
c.d.n.

Etienne Daho – Le Grand Sommeil (Sweetlight Remix)

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2010, Nie daję ci czytać moich wierszy i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

6 odpowiedzi na WIERSZE WIĘZIENNE (2)

  1. Wielki Masturbator pisze:

    Ładne.

  2. Ewa pisze:

    Dlaczego ładne? Udowodnij Masturbatorze, bo ja pochlebców nie toleruję.

  3. Wielki Masturbator pisze:

    Ja Panią Pani Ewo, dobrze rozumiem. Kraść bez i kraść księżyc to są te same sprzeniewierzenia, równie nieistotne, jak spektakularne. Bez i tak trzeba przycinać i jeśli Julian Tuwim ubolewa, że dranie niszczą krzaki bzu, to przecież nie wolno mu wierzyć, bo to mimo wszystko jest jednak istotne zagospodarowanie piękna. Bez kwitnie tylko raz w roku i natychmiast przekwita, jego piękno przeniesione do domu tylko przedłuża mu żywot, ale jednocześnie i krzakowi bzu, bo został przycięty, co pozwoli mu na kwitnienie w roku przyszłym jeszcze piękniej.
    Ja to rozumiem Pani Ewo, że niewola jest w dziedziczeniu nieistotności, w sianiu fantasmagorii i upiorów platońskiej jaskini, która więzi ludzi z ich dobrowolnej woli. Ja to wszystko wiem. Ale, Pani Ewo, ja jestem tylko masturbatorem i to Wielkim. Ja nic na to wszystko nie poradzę.

  4. Ewa pisze:

    No tak. Smutne to, co Pan pisze. Kiedyś czytałam taki opis, gdzie miasto podzielone było na dzielnice ze względu na upodobania seksualne. Jeden kwartał zamieszkiwali masochiści, inny sadyści, jeszcze inny onaniści. I ten ostatni sektor był najsmutniejszy.

  5. Wielki Masturbator pisze:

    Z tym czasem przyszłym to też racja, jest tylko teraz, które zaraz zamienia się na minione. Ale smutek dzielnicy masturbatorów bierze się przede wszystkim z nudy i lenistwa, a letarg i cisza, które tam panują, pochodzą ze stagnacji i osobności, bo człowiek sam to tylko umiera, a jak żyje, to przecież w powiązaniach.
    W powiązaniach i z piekłem, i z rajem. Dlatego, żeby wyjść i uwolnić się, trzeba doświadczyć miłości, czyli powiązania z zewnętrznością, bo inaczej wszystko jest osobne i nic się kupy nie trzyma. Ale nie jest to łatwe, bo obiekt uczyć też jest w podobnym stanie i nie zachęca do emisji w pustkę.

  6. Ewa pisze:

    Tak Panu odpowiem, jak odpowiadali księża teolodzy na zajęciach Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Na każde niewygodne zapytanie studentów, na które przecież nie było odpowiedzi na tej ziemi, odpowiadali, że Jezus wszystko może, bo posiada moc boską która jest tajemnicą. I to dla nich było oczywistością.
    Nie uważam, że poezja jest religią, ale jednak jestem za hermetyzmem i tajemnicą, bo jak piszę, to piszę to, czego nigdy bym nie napisała, będąc poza procesem pisania wiersza. To jest jednak jakieś misterium, bo przecież wiersze wtedy tylko przychodzą i ja w ten mediumiczny charakter poety nie tyle wierzę, co jest dla mnie oczywistością. Dlatego pewnie wiersze okolicznościowe są zazwyczaj zimne mimo gorącego tematu i gorącego przeżycia, bo przecież jak ginie 100 osób w samolocie, to każdy normalny człowiek łzę uroni, jednak takie przyjście znienacka, losowe, nie uruchomi pokładów podświadomości tak precyzyjnie, jak to, co wychodzi z przeżycia poety bezpośredniego.
    Dlatego emisja, jak Pan pisze, do martwego, zimnego jak Księżyc obiektu uczuć, jest zasadna, bo twórczość to druga strona miłości, zamienna i równie jak miłość, skuteczna.
    Jak pamiętam z tej książki „Samotny seks”, to materiał dla wszczęcia aktu płciowego przez onanistę ma niejednokrotnie charakter pornograficzny, zimny, przedstawiający obcą, cudzą sytuację, często symulowaną i skłamaną (stąd kwitnący przemysł i produkcja świerszczyków) i źródła przeżycia są zupełnie inne niż pierwotny impuls do napisania wiersza.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *