Przegląd galerii śląskich listopad 2008

Gliwice

Galeria Restauracji Trzy Światy
Anna Kacperska – „malarstwo, kompozycja”
Restauracja konsekwentnie pokazuje malarstwo naszych członków. Tym razem artystka młodego pokolenia, absolwentka Uniwersytetu Śląskiego prezentuje ogromne płótna o tematyce roślinnej. By wybrnąć z banału kwiatów i zużytych już form sięga po strukturalny sposób budowania powierzchni obrazu niejednokrotnie ograniczając się od fragmentów i zbliżeń. Równocześnie rozbija kolorem, najczęściej barw podstawowych wewnętrzne znaczenia znanych nam form liści i pędów dekonstruując je, odrealniając i tworząc zupełnie nowe formy. Biologia pozostaje jedynie w tytułach: wierzba, chrust, flora. Nawiązuje tym sposobem do ekspresyjnego przedstawiania „dzikich”, jednak poprzez tematykę artystka skłania się bardziej do kontemplacji i medytacji, niż „krzyku” artystów lat osiemdziesiątych.

Galeria ZPAP „Po schodach”
„Malarstwo” Barbary Siemieńskiej-Pleszki, absolwentki ASP w Poznaniu to tematyczna wystawa połączona z ciekawą opowieścią autorki o sposobie tworzenia i inspiracji. Kamienie, traktowane na poły surrealistycznie, a na poły abstrakcyjnie, z dużą transformacją ich barwy i ciężaru gatunkowego, prowokuje autorkę do poszukiwań bardziej uniwersalizujący temat, będący jedynie pretekstem do syntezy, scalania i eksperymentów formalnych nad tak monumentalnym wyzwaniem, jakim jest kamień.  Duże płótna stają się bardziej pojemne przez zabieg niemal buddyjskiego oczyszczania ze zbędnych elementów i wprowadzenia malarskiej dyscypliny i ascezy.

Katowice

GCK

Galeria Engram
Janusz Karbowniczek – malarstwo
Na konferencji  w Rondzie Sztuki na temat „Obrazy i obrazowanie w dobie mediów elektronicznych” Janusz Karbowniczek wyjaśniał źródła transformacji rzeczywistości w artefakt i sposoby jego oddzielenia się od nich, stając się samodzielnym już obiektem, co jest zawarte we fragmencie tekstu „Obraz – fenomen kompromisów” w katalogu z wystawy.
Kilkadziesiąt czarnobiałych, ekspresyjnych prac malowanych, wydrapywanych, wykorzystujących rozlanie plamy i poślizgi, plątaniny kresek i linii, stanowi tym razem bardzo spójny, na kształt dziennika, zapis trwania i tworzenia. Artysta tym razem rezygnując z koloru uzyskał spójny estetycznie przekaz – jak pisze w komentarzu – upływu czasu i ludzkiego przemijania. Na ile jest to czytelne dla widza, a na ile procesem jedynie subiektywnego przeżywania świata – ocenią widzowie. Jeśli korzystając z postmodernistycznego zamieszania artysta wprowadza zbyt dużą i zbyt odległą od jakiejkolwiek dyscypliny samowolkę – warunek zawarty w autorskim katalogu nie będzie spełniony.

GCK

Galeria Sektor 1
„Wojna i pokój”. Józef Robakowski, Jiri Suruvka, Tomasz Bajer, Stanisław Dróżdż, Grzegorz Klaman, Leszek Lewandowski, Jerzy Truszkowski, Mariola Brillowska, zespół DAF.
Niestety nie mogłam sobie pozwolić na wielogodzinne oglądanie filmów wideo, a tylko z ekranów monitorów składała się wystawa. Można wymienionych nazwisk szukać na YouTube i z pewnością pojawią się z tej wystawy. Na uwagę zasługuje charakterystyczna, animowana twórczość artystki multimedialnej średniego pokolenia mieszkającej w Hamburgu Marioli Brillowskiej, której śmieszne i przerażające filmiki animowane można na YouTube oglądać.
Ale, jak tytuł wskazuje, wystawa dotyczy jak najbardziej spraw poważnych.

GCK

Galeria piętro wyżej
„Biblioteka Miki Mola”, „Filobiblonia”, „Kalamburgia”, „Domek pana Myszki”, „Nocny lot chrobaka”, „Smutny pałac prezydenta”, „Góry szczerbate” itp., czyli radosna twórczość Jacka Ukleji” to wystawa scenografii Jacka Ukleji do filmów plastycznych z lat 1970 -1998.
Jacek Ukleja jest naszym kolegą związkowym z lat siedemdziesiątych, gliwiczaninem. W Katowicach pokazuje, jak sam pisze – prace malowane ręką, a nie komputerowo, czyli  temperą . Faktycznie, wystawa ma klimat ciepła stylizacji filmów rysunkowych dla dzieci i kolorowe tła, na których kładło się folię stanowią główny element wystawy. Wielka różnorodność tych plansz na tak dużej powierzchni i ich estetyka już właściwie w zaniku przemysłu filmowego, gdzie panuje manga i realistyczny komiks, mimo zamierzeń radosnego nastroju, powoduje nostalgię i melancholię.

Galeria „Na żywo”
W galerii są pokazywanie prace powstałe na VIII Plenerze Artystycznym “Pszczyna 2008”.
Ponieważ mimo próśb i starań nigdy mnie na ten plener nie zaproszono, nie będę obiektywna oceniając obrazy, dlatego od razu kieruję czytających tę stronę do internetowych recenzji Macieja Szczawińskiego, która z pewnością wkrótce się w sieci pojawi. Ja tylko oglądając obrazy zauważyłam bardzo dużą ilość byków i nie wiadomo, dlaczego artyści umiłowali to zwierzę przy dokumentowaniu pięknego miasta słynącego z zupełnie innych atrakcji. Tylko Gosza sprostał turystycznemu wyzwaniu wypracowując uniwersalny typ pejzażu miejskiego zawsze idealnie oddającego ducha każdej zabudowie na wszystkich krańcach kuli ziemskiej.
Dla reporterskiego porządku dokumentuję, że w plenerze wzięły udział takie sławy naszego środowiska jak:
Magdalena Rajska-Armata (Katowice), Maria Adamus-Biskupska (Kraków), Izabela Cieszko (Pszczyna), Grażyna Zarzecka-Czech (Rybnik), Alina Komraus (Pszczyna), Małgorzata Lehman (Pszczyna), Franciszek Maśluszczak (Warszawa), Piotr Murawa (Katowice), Witold Pałka (Katowice), Georgij Safronow (Katowice), Tadeusz Michał Siara (Katowice), Stanisław Szroborz (Pszczyna), Czesław Tumielewicz (Gdańsk), Henryk Waniek (Warszawa)  i Pavel Valizka (Czechy).

Jak co roku w listopadzie, wystawy są pod znakiem Ars Cameralis Silesiae Superioris zorganizowano corocznie w ramach Górnośląskiego Festiwalu Sztuki Kameralnej.
Dotyczy to imprez w BWA i Rondzie Sztuki.

BWA
Smutek śmierci
To jednakowej wielkości ciąg dużych fotogramów czarno białych Rogera Ballena, artysty mieszkającego w Johannesburgu. Tu już nie chodzi o tytułowy smutek. Zdjęcia są wstrząsające poprzez ich martwotę, wyalienowanie obiektów z artefaktów. Nie mam pojęcia, jak artysta osiągnął taki sposób nieprzyjemnego, porażającego odczucia wydzielającego się z tych obiektów. Monotonny ciąg poziomych ekranów młotkuje widzowi, że na świecie nie ma absolutnie nic swojskiego i pięknego. Nawet jak zahaczy wzrokiem o niemowlę leżące w bardzo wysmakowanej, pięknie oświetlonej pozie, to zaraz potem widać, że jeśli to nie są zwłoki, to zaraz nimi będą. Zestawienie zwierząt z ludźmi, milusińskie kotki, świnie i wszelkie mieszanki okrucieństwa są ledwo koszmarnie odsłonięte, uchylony rąbek już sprawia, że widz ma absolutnie dość. I najgorsze, że groza nie ma nic z horroru, jest śmiertelnie poważna jak najprawdziwsza śmierć.

Drugą wystawę, równie niepokojącą i nieprzyjemną stanowią „Obiekty” Mareny Dubnick
Tym razem są to bardzo sterylne, estetycznie i miłośnie poukładane małe przedmioty, tajemnicze, pozornie mające coś wspólnego z tym, od czego wyszły, czyli od funkcji użytkowej – nici, igły, agrafki. Te kobiece, jakże użyteczne i odwieczne przyjaciółki człowiecze nagle na tej wystawie stają się chirurgicznym zimnem. Podobno te mini instalacje artystki mieszczą się w terapeutycznych programach leczenia przez sztukę. Mają jakieś odległe konotacje z greckimi prządkami, upływającym czasem, z bolesnością kolczastego istnienia, łatwością zranienia. Jednak koloryt tej instalacji mówi bardziej już o wyalienowanej fazie życia polegającej na wegetacji i snuciu.

Rondo sztuki
„Jorn spotyka Deborda i Dubuffeta”
Najbardziej godny polecenia w listopadowym pokazie jest  sztuka lewicowa, nawiązująca do mającej tegorocznego pokazu w BWA Klausa Staecka „W służbie sztuki i polityki”, o której pisałam tutaj w kwietniowym przeglądzie. Najlepiej zacząć od cennego filmu Guy Deborda.
Trwa 88 minut, z polskimi napisami, czarno biały dokument pokazujący wyrywkowo wszelkie światowe rewolucje – radziecką, amerykańską, dokumentacje ulicy paryskiej maja 68 przetykane cytatami z wielkich (m.in. Machiavellego), fragmentami deklaracji, odezw, prasowych donosów tworzy – jak mówią anonse wystawowe – found footage – kolaż filmowy, niesłychanie pojemny i przesycony indywidualizmem autora, co rozbraja jego socjologiczny charakter podnosząc go do rangi sztuki. Mam w ręce dla porównania „Społeczeństwo spektaklu” Deborda spolszczone dziesięć lat temu i wydane przez Słowo/Obraz/Terytorium.
Rewolucyjna bezkompromisowość widoczna jest w licznych „filmopisach” Deborda pokazanych na wystawie, w ilustracji  złożonych z różnych człowieczych aktywności jak jedzenie, bawienie, pracowanie, a wszystko podporządkowane tropieniu ludzkiej alienacji w społeczeństwie już dokumentnie zniszczonym, żyjącym nie swoim, ale spektakularnym życiem.
Równocześnie duże sale wypełniają litografie Asgera Jorna, Duńczyka, ucznia Fernanda Legera i współpracownika Le Corbusiera. To rewolucyjne odejście od modernizmu na rzecz bardzo dużej ekspresji i erupcji wyzwolonej kreski. Bardziej mi to przypomina naszych dzikich z lat osiemdziesiątych, ale ten archaiczny francuski charakter wbrew pewnie założeniu przesuwa tę twórczość w regiony bardzo estetyczne. Kilkadziesiąt litografii gorących, w podobnej kolorystyce kontrastowych barw, dzisiaj już traci moc obrazoburczą antymieszczańską i rewolucyjną poprzez abstrakcyjne, nic treściowo nie mówiące buntownicze ornamenty.
Jako założyciel Instytutu Wandalizmu Porównawczego z abstrakcyjno – ekspresjonistyczną stylistyką, Jean Dubuffet znany jest nam bardziej z wymiany korespondencji z Witoldem Gombrowiczem.

Na piętrze obok kawiarni „Echa i Fantomy 1968” Jeana-Michaela Alberoli. Pomieszczenie galeryjne pokrywają w barwach podstawowych rysunki z podpisami ironicznymi i mającymi na celu podsumować i dopełnić plastyczny problem.  Również symboliczny neon „1968” to nie tylko polityczne oświetlenie i oświecenie, ale także o miejsce sztuki, znaczenia znaku i nowego języka.
Cała wystawa jest równocześnie spotkaniem twórczości czterech artystów francuskich, którzy działali w awangardowej grupie „Cobra”

Szyb Wilson
Wielka wystawa litewska „Od nowa” przyjechała do nas na Śląsk z Bydgoszczy, gdzie w tamtejszym BWA kurator Krzysztof Stanisławski powołał ją dzięki koordynacji instytucji kulturalnych i artystów z Kowna i Wilna. Bardzo dobre jest na parterze galerii wprowadzenie w klimat tej sztuki kilkudziesięcioma ogromnymi planszami. Wstrząsające dzieje tego narodu, jego walkę o niepodległość przez następną dekadę po wojnie okupioną wielkimi ofiarami: „…tylko w pierwszych latach, 1944 1945, zginęło około 10 tys. partyzantów, a przez całą wojnę partyzancką życie straciło ponad 20 tys. osób. W wojnie wzięło udział ponad 50 tys. ludzi, ok. 140 tys. zostało schwytanych i uwięzionych, a około 118 tys. zesłanych.”
I te historyczne informacje przeplatane są przenikającymi się fotografiami rodzin, dzieci, zesłańców i partyzantów.
Dopiero po tym wstrząsającym wstępie, możemy doświadczać sztuki wolnej dziś Litwy.
Litwini pokazali wszystko co najlepsze od bardzo widowiskowych instalacji “Requiem dla orkiestry” Sauliusa Vaitiekunasa oraz innych prac tego represjonowanego i więzionego artysty. Jest tam hołd złożony założycielom Fluksusu, szczególnie George Maciunasowi, który wprawdzie po wojnie działał w Nowym Jorku, ale  utopijne koncepcje podsuwane Nikicie Chruszczowowi w listach sfinalizowały się realnie dopiero po roku 1962 powstały „w wyniku twórczej wymiany między artystami Fluxusu a artystami i muzykami z byłego bloku wschodniego, co zaowocowało takimi wydarzeniami artystycznymi jak koncerty kompozycji Fluxusu nadawane przez Polskie Radio (1964), koncerty Fluxusu na Litwie (1966), w Pradze (1966) i Budapeszcie (1969), a następnie festiwal Fluxusu w Poznaniu (1977)”. Jonas Mekas i George Maciunas są umieszczeni w korytarzu nad salą główną w postaci posągów barwnych, na szczudłach w rzeźbach z lat siedemdziesiątych.
Awangardowa jest tkanina, instalacje, najnowsze media jak video, rzeźba fotografia (Stanislavos Žvirgždas!)
Warto przypatrzyć się malarstwu, które kontynuuje niemal wszystkie kierunki ostatnich dekad, poprzez abstrakcję, malarstwo dzikich, konceptualizm, fotorealizm i wszystkie istniejące aktualnie tendencje. W bardzo energetycznej i ekspresyjnej wystawie, pełnej ironii i resentymentu, artyści litewscy chcą być za wszelką cenę w awangardzie europejskiej sztuki, mimo wieloletniej izolacji kulturowej i pozbawienia politycznej wolności.

fot. Ewa Bieńczycka

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2008, Przegląd galerii śląskich. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *