Przegląd śląskich galerii: maj 2007

Najpiękniejszy i wyjątkowo gorący tegoroczny maj obfitował wystawami zbiorowymi.  Najgłośniejszych reprezentantów polskiej awangardy, którą dwie najważniejsze galerie Śląska ostatnio wyjątkowo faworyzują, można zobaczyć w oryginale po jednej przynajmniej sztuce.

Katowice

Górnośląskie Centrum Kultury
Sektor I

prezentuje Kolekcję Galerii Arsenał w Białymstoku i podlaskiego Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych – pozyskanych i zakupionych prac znanych współczesnych artystów. Zapowiada nawet w niedługim czasie uzupełnienie kolekcji kosztownymi pracami artystów Mirosława Bałki i Wilhelma Sasnala.
Na razie śląski odbiorca może zobaczyć ogromne białe płótno Karola Radziszewskiego przedstawiające portret Madonny, malowane charakterystyczną temu artyście czarną kreską. Obszerną analizę twórczości młodego artysty polecam na blogu Krytykanta z polemicznymi komentarzami.
Słynna Agata Bogacka, która, jak skarżyła się moja koleżanka prowadząca zajęcia malarstwa na wyższej uczelni, ma już stada epigonów w malującej identycznie, naśladującej ją młodzieży. Reprezentowana jest ogromnym figuratywnym, kwadratowym płótnem przedstawiającym leżącą w tle kobietę, oraz zasmuconą twarz planu pierwszego. Wszystko trzymają tajemnicze dłonie, mające rzecz odsłonić lub właśnie zasłonić. Charakterystyczne, właściwe wypowiedzi malarki, ascetyczne trzy kolory: czarny, biały i pistacjowy nawiązujące do estetyki wczesnych komiksów drukowanych tanio (stąd ta malarska oszczędność) położone są acylem nadzwyczaj precyzyjnie, grubo, niemal reliefowo.
Zbigniew Libera przedstawia jedynie fotograficzną dokumentację artystki Zofii Kulik, wynikłą najprawdopodobniej ze spotkania i użyczania siebie, jako modelu do jej twórczości. Ten artystyczny dialog, czy rewanż umieszczony jest w ciągu poziomym fotografii przetykanymi tekstami.
Podobne działanie ni to pamiętnika, ni to reportażu pokazuje Joanna Rajkowska, warszawska ogrodniczka słynna z wyhodowania plastikowej palmy na rondzie de Gaulle’a w cyklu fotografii „Droga na lotnisko”.
Kobas Laksa (Byłem na pielgrzymce z moją mamą), Artur Żmijewski (Nasz śpiewak), Paweł Althamer ( Teledysk), Kuba Bąkowski (Flaga), to wszystko filmy video, o których pisać tu nie będę, by ich nie spłycać.
Pracę Rafała Bujnowskiego Zug.St.Michael radzę oglądać w domu, gdyż trudno przy tak czasochłonnych pracach wszystko zdążyć w czasie jednego dnia, gdy galeria jest otwarta. A przecież czekają jeszcze na uwagę skomplikowane prace Marty Deskur, Julity Wójcik, Huberta Czerepoka, Janeka Simona, Annay Baumgart, Bogny Burskiej, Małgorzaty Markiewicz, Martina Zet, Kuby Dąbrowskiego…
galeria pusta
Japońska artystka – fotograf Reiko Imoto. Wystawa zatytułowana jest „Dreamscapes”. Są to nieduże fonografie sepiowe, wzbogacone też 30 przykładami prac artystki w monitorze. Prace z zawsze rozmytymi brzegami wprowadzające w nastrój oniryzmu i marzenia sennego, mają na celu, jak czytam w obszernym wynurzeniu literackim artystki, dokumentować właśnie tę sferę doświadczenia artystycznego, czyli śnienia. A jak wiadomo, ze snem nigdy nic nie wiadomo.
galeria piętro wyżej
„Noc i Dzień”. Wystawa Twórczości Pedagogów oraz Gości Instytutu Sztuki Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, Wydziału Artystycznego w Cieszynie.  Artyści są z całej Polski i wypowiadają się w różnych technikach, tradycyjnych i najnowszych. A więc wszystko, co młody student uzyskuje od mistrza prezentowane jest w formie wizytówki w obszernych salach galerii. A oferta jest ogromna, skala aktywności nauczycieli akademickich sztuk wizualnych nieprawdopodobnie szeroka. Demokracja środków wyrazu tak wielka, że trudno zrozumieć dzisiejsze trendy i kierunki, w których ewentualnie student powinien się posuwać i te światy twórczo drążyć. Pozostanę więc jedynie przy wymianie pedagogów, którzy posiadają swoje internetowe strony, gdzie ich twórczość jest dostatecznie wyeksponowana: Andrzeja Basaja, Eugeniusza Delekty, Leszeka Kiljańskiego, Józefa Knopka, Krzysztofa Kuli, Małgorzaty Łuszczak, Mirosława Pawłowskiego, Ryszarda Pielesza, Zbigniewa Purczyńskiego, Piotra Smolnickiego, Witolda Warzywody, Andrzeja Węcławskiego i Leszka Zbijowskiego, Anny Kowalczyk – Klus i Rafała Strenta, fotografii Witolda Jacyków i Jerzego Pustelnika oraz malarstwo Krzysztofa Dadaka, Mariusza Drzewińskiego, Józefa Hołarda, Ryszarda Hungera, Michała Klisia, Lilii Kulki, Romana Maciuszkiewicza, Marka Saka, Lecha Wolskiego i Jagody Adamus.

Galeria Radia Katowice „Na żywo”
Pokazuje akwarele Mariana Bietkowskiego, plastyka i architekta, wieloletniego członka naszego gliwickiego ZPAP i dostatecznie scharakteryzowana przez prowadzącego Galerię na internetowej stronie Radia Katowice Macieja Szczawińskiego. (Cytujemy pod zdjęciami z wernisażu w dziale w AKTUALNOŚCI). Od siebie dodam, że Marian Bietkowski szczególnie podkreśla nastrój melancholii swych akwarel tytułami „Samotność”, „W poszukiwaniu straconego czasu”, „Zamglony przednówek”, „Zamglona pora”.

ZPAP Katowice
Warto zajrzeć do galerii “art nova 2, gdzie w wyremontowanej, nowo zaaranżowanej galerii (obszerne miękkie fotele), można zobaczyć duże płótna w technice klasycznej pracownika naukowego katowickiej ASP Weroniki Siupki. Galeria zdjęć z wystawy prezentowana jest na linkowanej przez nas stronie katowickiego ZPAP.

BWA
Wielka wystawa Armando, holenderskiego artysty, którego osobiste przybycie poprzedziła mowa  dr Anatola Gotfyda.  Armando w katowickim BWA, to jedyna wystawa w Polsce. Mijam więc kabinę z video, skąd dolatują odgłosy karabinów maszynowych (artysta jest artystą multimedialnym, zabrakło jedynie jego gry na skrzypcach). A tak jest wszystko: Obok ogromnych, czarnobiałych płócien malowanych w szale i gniewie wypisane na ścianach złote myśli, (ślad kilkudziesięciu wydanych książek), co i rusz czarne rzeźby, niczym niedawne produkcje w węglu niepełnosprawnych górników. Armando w swoim opasłym katalogu ( 30 zł) barwnie opisuje sprzeciw holenderskiej krytyki i oburzenie. Armando nie pozostaje dłużny – pełno słów jego sprzeciwu wobec „karierowiczów”, czyli ogólnie funkcjonujących nazwisk ubiegłowiecznych geniuszy sztuk wizualnych. Hymny pochwalne na cześć artysty podkreślają przede wszystkim ogromną energię, która pastwiąc się na buncie i ekspresji, staje się jego kwintesencją. Cóż można mnie, nieważnemu widzowi w ziejącej pustką ogromnej sali wystawowej zakwestionować artyście, posiadaczowi za życia własnego państwowego muzeum (Museum Armando w Amersfood), prac zakupionych przez najbardziej prestiżowe muzea sztuki nowoczesnej w całej Europie? Tylko się mogę bać, że na czas mojego oglądania świat stworzony i powołany przez Armando w ramach celebry pięknego zła, uwolni się z tych ram i podestów, i jak manifesty futurystyczne, stanie się swoim zaprzeczeniem.

Ewa Bieńczycka

Gliwice

Restauracja „Trzy światy”

Rozpoczęła właśnie w swoich wyjątkowo gościnnych dla malarzy salach pokaz twórczości chorzowskiego artysty średniego pokolenia, Mariana Knoblocha. Absolwent Akademii sztuk pięknych w Krakowie poprzez wieloletnie uprawianie wyłącznie malarstwa olejnego doszedł w swoim warsztacie do perfekcji i wirtuozerii. Przy unikalnym w dzisiejszych czasach poczuciu koloru, zaniku umiejętności malarskiego patrzenia, nareszcie pokazuje prawdziwe malarstwo. A więc gest malarski, materię, harmonię barw i przede wszystkim indywidualne przeżycie i doświadczenie boskiego świata, zachwyt i afirmację, co w zimnym, urzędniczym świecie sztuki już się prawie nie zdarza.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2007, Przegląd galerii śląskich. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *