Od kiedy, jak donosi “Gazeta Wyborcza”, oszukany przez internautkę zakochany 17 letni Chińczyk powiesił się 30 grudnia 2006 roku w pobliskim lesie, gdyż odnaleziona w Realu wirtualna narzeczona miała inny wiek i powierzchowność, Internet stał się niebezpieczny, a nawet śmiercionośny.
Jak widać, za duża dokładność i za duża dociekliwość mści się na poszukujących.
Wczoraj wydłubałam wśród tysiąca blogów blog, który poszukiwałam i było to zwycięstwo pyrrusowe.
Przypominało uczucie, gdy będąc młodą nauczycielką poszukiwałam – cennego sentymentalnie dla mnie – grubego ołówka automatycznego, zwanego „kubusiem”, znikniętego nagle z mojego nauczycielskiego biurka.
Gdy odnalazłam go wreszcie w tornistrze siedmioletniej uczennicy, zawstydziłam się.
Teraz, kiedy nie opłaca się szukać, bo w sejmowych klozetach można znaleźć niechciane ślady aspiracji do partyjnych funkcji, a w milicyjnych teczkach mozół donosicielski przedstawicieli największego Kościoła Katolickiego na świecie, poszukiwań należy się tylko bać, bowiem odnalezienie bywa śmiertelne.