…nie biorę, ale wzięłam udział w konkursie translatorskim na przekład wiersza Roberta Burnsa „Address To The Haggis”

ODA DO HAGGIS, CZYLI DO SZKOCKIEJ KISZKI

Piękna twarz szczęśliwej kiszki
wśród puddingów tylko błyszczy.
Wielbią ją wybredne pyski,
lagę siekaną.
Flak w jelicie dymi wszystkim,
długi, jak ramię.

Jęk wydaje pod nią misa,
wzgórze siedzeń. Przy niej przysiadł
patyk z rożna: pęka rysa
(nim naprawić młyn
też można). Cieknie miodowa
ciecz. Lśni, jak bursztyn.

Nóż z talentem tnie w ferworze,
przekłuwa się, by w oporze
wejść w sokoupojne wnętrze!
W pragnienia rowie
to, co ogląda namiętnie,
dymi dostojnie.

Łyżka za łyżką, jeść szczerze,
rozgrzanym ucztą! Weselej,
do diabła rozbrat z talerzem
i z brzucha z męką!
Wzdęty jest bęben jedzeniem,
beka z podzięką.

Czyżby francuskiego ragoût,
flaków w oleju zachciano,
innych frykasów? Niesmak, do
ich wyrzygania!
Pogardy „nie wiadomo co”
warte są dania.

Diabeł biedny, co jak śmiecie
wysuszoną trzciną świecił,
nogi chude i pięść gniecie
jak pusty orzech…
Pole krwi przemierzył w bitwie,
och, mój Boże…

Gdy serwują haggis, mocniej
depcze ziemię człowiek Szkocji!
Zaciśniętym mieczem w pięści
wroga tnie ostrym!
Ręce, nogi, głowy w części!
Lecą, jak osty!

Mając opiekuńczą pieczę
nie karm nigdy cienkim śmieciem!
Nie daj Szkocji co chlupocze,
to, co cię zdradzi!
Lecz daj gębom samą ucztę,
daj Szkotom haggis!

przełożyła Ewa Bieńczycka

Karnawał po szkocku!

Wieczerza Burnsa w Krakowie 5 lutego 2010 r. o godzinie 18.00
Święto kaszanki (Haggis) z programem zgodnie ze szkocką tradycją od dwóch wieków

Czeka was:
Degustacja polskiej wersji haggis i szkockiej whiskey
rozstrzygnięcie konkursu na przekład wiersza “Oda do kaszanki” Roberta Burnsa
wiersze Burnsa śpiewane przez artystów z Krakowa wspólnie z publicznością
konkursy z nagrodami wprost ze Szkocji
spotkanie z prawdziwymi Szkotami
od godziny 20.00 zabawa taneczna z muzyką na żywo

Miejsce: Hotel Monopol ul. Św. Gertrudy 6

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii nie biorę udziału w... i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

7 odpowiedzi na …nie biorę, ale wzięłam udział w konkursie translatorskim na przekład wiersza Roberta Burnsa „Address To The Haggis”

  1. Ewa pisze:

    z maila od Małopolskiej Organizacji Turystycznej:

    Dziękujemy serdecznie za udział w konkursie translatorskim. Wszystkie ‘kaszankowe’ przekłady zostały wykonane z sercem i zaangażowaniem. Choć przetłumaczenie Burnsa to ogromne wyzwanie, nagroda jest tylko jedna… Jury postanowiło przyznać 1 miejsce Pani Ewie Bieńczyckiej z Katowic. Zwyciężczyni gratulujemy, a pozostałych uczestników zapraszamy do odebrania nagród pocieszenia!

    Z poważaniem,
    Komitet Organizacyjny
    Wieczerzy Roberta Burnsa.

  2. Wanda Niechciała pisze:

    Ewo, świetne tłumaczenie, gratulacje!

  3. Ewa pisze:

    Też Wando jestem dumna z tego tłumaczenia, bo jako wegetarianka, czytając anons na nieszufladzie nie chciałam brać udziału, wybrałam turniej o placki ziemniaczane, o którym tu będę pisać. Ale się zdecydowałam i w noc przed terminem jeszcze do Stanów posłałam synowi do sprawdzenia, czy sens jest taki, jak w oryginale, bo tam przecież wchodził w grę nie tylko angielski, ale i szkocki. I on mi dwie zwrotki zakwestionował i wyjaśnił, o co chodzi. Więc ja znowu dawaj poprawiać, by zdążyć.
    I miałam przy odbiorze nagrody mu podziękować i pomachać do kamery, ale na jej odbiór z powodu braku pieniędzy na bilet, nie pojechałam.
    Więc tu na blogu Gabrielu macham! Dzięki!

  4. Patryk pisze:

    Voucher jest w drodze do Ciebie, a tutaj krótka relacja Modnego Krakowa: http://www.modnykrakow.pl/index.php?d=412_1

  5. Ewa > Patryk pisze:

    Celowo Ci Patryku na blogu nie dziękowałam, że namówiłeś mnie na ten konkurs, bo wiesz, zaraz pomyślą, że jakiś Kumoter Szyszkownik…(z „Kingsaiza”, jak nie pamiętasz).
    Ale z drugiej strony, jeśli to było po protekcji, to przynajmniej jest dowód na to, że inaczej nagrody literackiej w Polsce nie da się dostać. Więc bardzo Ci dziękuję, że dzięki Tobie to na własnej skórze zdemaskowałam i tym sposobem jestem laureatką pierwszego i zapewne ostatniego w moim życiu konkursy literackiego. Bardzo to jest przyjemne, być laureatem, nie wiedziałam, że tak bardzo przyjemne… I jak piszesz, czeka mnie jeszcze ciąg dalszy w Krynicy… Ach, jak dobrze być poetą!
    Jak dobrze!
    Fajnie tam mieliście w Krakowie, widzę przy tej kiszce. Wyższe sfery. Dyplomacja… Frykasy. A wiersz jest dedykowany władcy Szkocji z poleceniem, by gmin jadł pożywne jedzenie i stroje na uczcie nie powinny być wieczorowe, a gminne. Ale cóż, Kraków miasto królewskie. Szczęście, że nie pojechałam, bo bym się skompromitowała strojem gminnym. Jeśli by to zorganizowano w Katowicach to wiesz, u nas są ślonskie krupnioki potrawą regionalną, trzeba mieć takie czapki z pióropuszami (wystarczy tylko czapka) i od razu rzecz polityczna. Była to ulubiona potrawa Gierka.

  6. Patryk pisze:

    Nie martw się o protekcję, nie miałem nic wspólnego z wyborem. Wybierało jury zebrane z przedstawicieli brytyjskich agencji Visit Scotland i Visit Britain, ze Swotarzyszenia Archipelagi Kultury i z urzędu – Małopolskiego urzędu promocji regionu czy coś takiego, czyli było to niemałe grono, bardzo oficjalne i złożone z przedstawicieli urzędowych trzech narodów. Zero kumoterstwa. I cieszę się też, że wysłałaś tłumaczenie i wygrałaś. Mam nadzieję, że pobyt w Krynicy będziesz miała udany.

  7. Ewa pisze:

    to Patryku kamień z serca, że nie kumoterstwo. W każdym razie bardzo Ci dziękuję, że mnie namówiłeś.
    Jeszcze nic do mnie nie doszło, ale patrzyłam – to 7 godzin pociągiem w jedną stronę. A tam: Internet bezpłatny w całym hotelu bezprzewodowy, sauna, centrum fitness, narciarstwo, solarium, spa i centrum odnowy biologicznej, masaż, bilard, karaoke, jacuzzi, biblioteka, piesze wycieczki, miejsce do grillowania, łaźnia turecka/parowa, łaźnia turecka, jazda konna, szkółka narciarska, kryty basen.
    Apartament deluxe kosztuje 1600PLN za noc.
    Jak ja to wszystko skonsumuję w tak krótkim czasie? Gdyby mi Szkoci dali kasę do ręki, to miałabym na kilka miesięcy na czynsz i jeszcze zostałoby na roczny abonament na basen kryty w Katowicach. Ale wiadomo że są skąpi i nie dadzą na nobliwe życie, tylko na rozpustę.

Skomentuj Ewa Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *