Maurice Blanchot „H. H.”

Inicjały w tytule nie tylko oznaczają Hermanna Hessego, ale także dwie postacie jego powieści.
Maurice Blanchot portretuje Hessego swobodnie trzymając się faktów biograficznych w sposób oszczędny, istotny i klarowny.
Jak dowiaduję się od Slavoja Žižka, Jacques Lacan na wykładach był niezwykle komunikatywny i zrozumiały, natomiast w swoich pismach rzecz gmatwa niemiłosiernie, to jednak czytając esej Blanchota, trudno mi uwierzyć, że słusznie można było na podstawie pism Blanchota napisać tyle skomplikowanych artykułów i wydać je wszystkie w tak zniechęcającej do niego formie, w książce „Maurice Blanchot Literatura ekstremalna”.

Blanchot być może ekstremalny jest w tedy, gdy nie przynudza i podaje same istotne cechy pisarzy, których omawia. Jak czytałam na blogu Lecha Bukowskiego esej Blanchota o Marcelu Prouście, gdzie udowadnia, że całe życie Prousta było właściwie jakąś totalną literacką prowokacją, a „Poszukiwanie…”się różni od jego pierwszej istotnej jego powieści „Jan Santeuil” tym, że przebija skorupę i wchodzi już w głąb istotności,
to czytając o Hessem mam takie samo wrażenie literackich poszukiwań Blanchota.
Blanchot cały czas właściwie przebija skorupę, która dzieli czytelnika od tego wszystkiego, co o nim wiemy, bez powiązań z istotą przesłania jego twórczości. Krótko, ale intensywnie rozprawia się z biografią Hessego, jego ucieczką od protestanckich projektów życiowych narzucanych przez ojca pastora dla syna w internacie, jego przełomy duchowe, próby samobójcze, niezgodę na psychoanalizę i poszukiwanie duchowości w buddyzmie.

Właściwie Blanchotowi wystarczają tylko dwie znamienne powieści do analizy autora: „Wilk stepowy” i „Gra szklanych paciorków”. Jeśli na wstępie zaznacza, że Hesse dla Niemców jest tym, czym dla Francuzów był Paul Valéry i André Gide i jest to właściwie końcówka tych gigantów duchowości zachodniego świata kultury, któremu na dodatek udało się zachować nienagannie w czasie drugiej wojny światowej to jednak ma cichą nadzieję, że jego poszukiwania utraconego Świata Ducha będą przez przyszłe pokolenia kontynuowane.
Blanchot z dużym podziwem udowadnia wysiłki Hessego w kierunku scalania świata po jego upadku i degradacji, i to właściwie nie sztandarowy „Wilk stepowy”- manifest wolności dokumentujący stan ducha artysty między wojnami – ale „Gra szklanych paciorków” jest dla Blanchota dopiero dziełem wielkiego, nieprawdopodobnego artystycznego wysiłku w szukaniu rozwiązań dla ludzkości upadłej w totalitaryzmy i uwikłanej we własnych sidłach.

Hesse Blanchota to duch wolny, stwarzający na łamach powieści utopię. W „Grze.. powołuje do istnienia krainę sztuki i nazywa ją Kastalią. Panuje w niej jedynie Duch syntetyzujący dokonania wszystkich światowych kultur, jak podpowiada Blanchot, coś na kształt późniejszego Muzeum Imaginacji André Malraux. Kraina ulega jednak też degradacji i wydziedziczeniu.
Blanchot obsesyjnie wprowadza więc swoją wizję zaniku, przekroczenia i dążenia do nicości utopijnej krainy Hessego. Odczytując dualizm interpretacji opowieści o wspólnocie duchowej krainy Kastalii pyta: „Ale co ma tutaj znaczenie, co jest pierwotne? Jedność czy całość? Jedność, będąca Bogiem, czy całość, będąca afirmacją człowieka spełnionego?” .

Pytaniem tym obala jednoznaczność interpretatorów Hessego ukierunkowanych na Hegla:

„Książka Hessego mówi o tym wszystkim, ale być może jest to zbyt dużo do powiedzenia na raz: jest to więcej, aniżeli może ona powiedzieć. I podobnie, jeśli chodzi o koherencję powieści, należałoby zapytać, czy – gdy sercu dzieła zostaje umieszczony wielki obraz, całkowicie ją podtrzymujący – nie jest niebezpiecznym okazywać jego degradacji do powierzchownej figury, stworzonej, jak się wydaje, umyślnie ze względu na krytykę, jakiej chce ją poddać. W dziale zakwestionowanie dzieła stanowi być może jego cześć zasadniczą, ale powinno się ono spełniać w sferze sensu i poprzez pogłębienie obrazu, będącego jego centrum i zaczynającego się jednak ukrywać, gdy nadchodzi koniec, w którym znika.”
(przeł. P. Pieniążek)

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii czytam więc jestem. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *