Pokaż mi, pokaż! Kto monstra pokaże
na raz, z całego życia ludzkie twarze?!
Tylko wycinek świata lichy
ozdobią podobizny:
na obraz Boga – portret mężczyzny,
na kształt Anioła – wizerunek kobiety.
A wszystko zamknięte jest w pamięci
niesfornej. To całość, co ma w mózgu kretyn,
co się w nim ustawicznie kręci,
to, co się wykrzywiwszy w nowe wciela,
co wciąż udaje przyjaciela.
A inny znów tylko się przyczai cichy,
zimno patrzący, niemy obserwator,
któremu dam wszystko co mam, za to
że władny jest i mnie wnikliwie obserwuje!
Bo tylko ten, co jest wciąż zjadany – płaci
całym sobą. Gdy ktoś cię zjada, to czujesz
że nie żyjesz! Taki się bogaci
twą krwią wysysaną wampirycznie.
Bo skąd brać w pustce? Krzyczcie, wciąż krzyczcie
wy, którym pozostał tylko pisk mysi!
Bo kiedy się na głos nazwie gada,
którego ochroniła maskarada
bez zbroi, do rosołu rozebrany
poszedł spać nagi, już nawet bez gaci
był jak bezbronny i unieważniony baranek.
Ktoś, kto moc zombie już utracił.
svgallery=monstrum
ewo, czy wiedziałaś, że starotestamentowego kobietę i miężczyznę rózni tylko końcówka?
mężczyzna to: isz – kobieta: isza
Nie wiedziałam Marku.
W języku polskim kończy się za to na taką samą literę, co jest dużą zmyłą i sprytnym wybiegiem. W każdym razie w moim pokoleniu urodzić się kobietą, to było nieszczęście.
Chciałam podkreślić w wierszu tę niższość, bo to, że w PRL-u Człowiek brzmiał dumnie, to to było ideologicznie zagwarantowane. Ale kobieta nie mogła być Naczelnym. Nie mogła być Bogiem. Nawet najszkaradniejsza kobieta mogła być jedynie Aniołem. I to nie żaden feministyczny slogan. Im bardziej się kobietę wywyższało, tym bardziej się ją unieważniało. I do tego właśnie służył Dzień Kobiet.
Jak czytałam na rynsztoku, że Krwawy jedzie z Lublina do Wrocławia, pokonuje tę dość znaczną odległość by napić się piwa i spotkać się z ulubionym poetą, podać mu rękę, by o tym móc z radością w sieci napisać, to ja u schyłku życia nawet z nikim z netu spotkać się nie mogę, bo wszyscy chwytają się zaraz za rozporek. To ta relacja męsko damska obowiązuje do dziś i przecież jest to jakaś postkomunistyczna zaszłość.
Więc nigdy się z Tobą Marku nie spotkam i zdechnę na tym Śląsku zupełnie nie spotkana.
ewo, bardziej się ze mną spotkać nie mogłaś
Wiem, Marku tylko się tak zastanawiałam, że skoro Krwawy jest tak płodnym poetą, to po co on jeszcze do tego Wrocławia z Lublina jeździ, a jak pisał na Twoim blogu, ani tam swoich wierszy nie czytał, ani niczego nie lansował.