Giles Foden “Ostatni król Szkocji”

 Nie zdążę już omówić na blogu dwóch ważnych wypowiedzi w internetowym OBIEGU Janka Sowy i wklejonej wczoraj odpowiedzi Michała Pawła Markowskiego, dotyczących głównie zawartości całego bloku najnowszych, niesłychanie energetycznych, kontrowersyjnych moralnie i etycznie tekstów ludzi skupionych wokół problemów literacko – plastycznych Zachęty, Nowej Krytyki, Krytyki Politycznej i ich planów wydawniczych.

Z artykułu Janka Sowy (niestety, tekst napisany językiem politruka) :

Sławomir Sierakowski ma pomysł na nowoczesne uprawianie polityki lewicowej (w ramach systemu demokracji parlamentarnej). Opiera się on na podbudowanej poważnym dyskursem filozoficznym “socjalistycznej strategii”, wyłożonej przez Ernesto Laclaua i Chantal Mouffe w książce “Hegemony and Socialist Strategy”. Jej istotą jest, w uproszczeniu, próba stworzenia czegoś w rodzaju wspólnego frontu służącego artykulacji wspólnej, anty-systemowej postawy, która połączyłaby wiele rozproszonych środowisk (geje, feministki, antyglobaliści, ekolodzy, artyści itp). Taka strategiczna koncentracja ma charakter hegemoniczny, ponieważ ustawia je wszystkie w określonej perspektywie wobec nadrzędnej ideologii. Nie należy tu jednak terminu “hegemonia” demonizować. W omawianym kontekście oznacza ona rodzaj “syntaktycznej relacji opartej na morfologicznych kategoriach, które ją poprzedzają”. Nie jest to procedura typowa dla działalności lewicowej czy prawicowej, ale raczej istota uprawiania polityki tout court. Jak twierdzi Laclau “//hegemonia// definiuje sam teren, na którym konstytuuje się relacja polityczna.” Oczywiście, przekształca ona elementy wchodzące w hegemoniczną artykulację, celem ostatecznym jest jednak umożliwienie im pełnej realizacji własnego krytycznego potencjału, czego nie są w stanie dokonać samodzielnie, ponieważ nie mają odniesienia do politycznej całości. Taką politykę można uprawiać tylko poprzez skonsolidowanie grupy podobnych sobie podmiotów (przyjaciół) i przeciwstawienie ich grupie wrogów.

W zastępstwie warto zastanowić się nad bardziej światowym zjawiskiem tegorocznego Oskara przyznanego filmowi poruszającego tematykę wchodzenia w świat młodego człowieka. Film nie jest tak wielki, jak conradowskie “Jądro Ciemności”. Nie jest tak egzystencjalny, jak np. „Zawód reporter”. Właściwie nie ma już w filmie filmu, widz nie czeka na następną scenę z uległością uwiedzionego. Ale najważniejszym jego wątkiem jest właśnie uwiedzenie.

„Ostatniego króla Szkocji” fora internetowe analizują raczej w kierunku postaci historycznej Idi Amina, gdyż jej odtwórca otrzymał tegorocznego Oscara. Dla mnie bardziej interesujący jest główny bohater wybierający przygodę.

Młody lekarz domowy, wyśmienicie wykształcony, opuszcza bogatego ojca, szkocki dom rodzinny. Zamiast leczyć mieszczańskie nobliwe ciała, wyjeżdża na egzotyczny kontynent dla głębszego poznania świata i własnej osobowości.
Podróż jest ze wszech miar twórcza. Pejzaż go zachwyca, folklor uczy (tajniki szamanizmu), kobiety są chętne ( zaspokajają seksualnie), moralne spełnia wyzwanie białego człowieka ( skutecznie leczy ludność murzyńską w prymitywnych warunkach).
Młody człowiek jest żywy, ciekawy świata, zdecydowany, obdarzony silnym charakterem i wysoką inteligencją. Zakochanie następuje nie w idei, ale w drugim człowieku. Zaoferowane królewskie warunki przyjęte niczym od ewangelicznego Szatana, nie są tak ewidentne i tak czytelne. Bohater jest niewinny i czysty. Nawet jak donosi, wskutek czego bezpośrednio doprowadza do śmierci człowieka, jest niewinny. I wtedy gdy spośród 12 żon Idi Amina zapładnia jedną, jest po ludzku odpowiedzialny.

A jednak to on jest „białą małpą” postkolonialnego kacyka. To za jego kadencji piastowanej posady lekarza u boku dobrodusznego, infantylnego bandyty i tyrana wyrzezanych zostaje 300 tysięcy tubylców, a eksterminacja innych narodowości Ugandy w toku.
Film pyta o niewinny flirt z władzą, której urok nie musi polegać na pragmatyzmie, chytrości życiowej, wygodzie czy cynizmie. Gdzie uwiedzenie następuje w sferze ducha, w przemożnym zachwycie i zauroczeniu młodości niedojrzałej, nieświadomej drugiego i trzeciego oblicza dostępnych mu jedynie masek.
Film o głupcu, który wraca samolotem do Szkocji bezpowrotnie utraciwszy królestwo wolności wewnętrznej.

Michał Paweł Markowski  Sztuka, krytyka, kryzys
Janek Sowa Stosowane sztuki społeczne

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii czytam więc jestem. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *