KASZTANY JADALNE str. 38

strona-38

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii Komiks. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

6 odpowiedzi na KASZTANY JADALNE str. 38

  1. marek pisze:

    ewa, mam pomysł. nie wiem czy sobie zdajesz sprawę, ale każdy z tych odcinków “kasztanów” możesz smiało wystawiać jako cykl obrazów. masz piękne obrazy i fenomenalny cykl.
    zrób z tego wystawę, tylko to trzeba w odpowiednim formacie wydrukować i oprawić.

    poważnie mówię: zrób z tego też obrazy, jakiś cykl.

    zroobiono film sincity w konwencji pomieszania komiksu z filmem, ty możesz pomieszać obrazy z komiksem. możesz wnieśc komiks na wystawy. to będzie coś! serio

  2. Ewa pisze:

    Nie mam pojęcia jak jest w branży literackiej, niczego nie publikowałam. Nie wiem, jak w komiksowej, oprócz filmu „W pogoni za Amy” Kevina Smitha o komiksiarzach, to ja nic nie wiem o tym środowisku, nawet tego „Tytusa” w dzieciństwie czytałam z odrazą i zupełnie sporadycznie.
    Natomiast tę profesję malarską, tę stronę wystaw, wystawiania, to ja znam od podszewki. Właśnie wróciłam kompletnie zmarnowana z kolejnego oglądania naszych miejskich salonów wystawienniczych. Być może teraz to i nawet rozpatrują jakiś podania, dawniej tak ktoś „z ulicy” jak pokazał swoje port folio, to szans nie miał żadnych, by pokazać na koszt podatnika swoje prace. Nikogo nie obchodziło co, a kto. Nawet odmówiła mi galeria Związku Artystów Plastyków mojego miasta gdzie opłacałam składki od 1976 roku. Ja nigdy nie miałam wystawy w swoim mieście. Teraz, na stare lata, to ja tylko chcę napisać, co ja w tych salonach oglądam, mnie już nie interesuje pokazywanie prac, których nikt nie kupuje. Ja chcę komiks wydać i dostać za to pieniądze. I jedno i drugie jest chyba niemożliwe. W pierwszym wypadku odzywają się głosy, że jestem zbyt krytyczna, w drugim nie ma żadnych.

    A Ty mi Marku jeszcze radzisz taki wysiłek wykonać. Ja ledwo zipię.

  3. marek pisze:

    ewa, ty młódka jestes, w porównaniu z takim Heglem, który zaczął pisać na starość.

    nie żartuje: weź zrób wystawę ze swoich komiksów. Śmiało możesz też sprzedawać wydruki (byś musiała to wydrukowac na ploterze, podpisać i ooprawić w antyramę).

    mówię ci powaznie.

    każdy kolejny odcinek, jako osobna jednostke, obraz.

  4. Ewa pisze:

    Tak, ale na Hegla chodzili wszyscy, przyjeżdżali z odległych zakątków Europy, taki Kierkegaard aż z Kopenhagi przyjechał. Na Schopenhauera, który miał w tym samym czasie wykłady wprawdzie nie chodził nikt, ale obaj byli już sławni nie z dzieł, ale z wykładów. Spisanie, to już czysta formalność.
    Na mój blog przecież wchodzą tylko ze względu na skandalizujący blog hoistoriemoichniedoli. Nie mam wglądu w tamte statystyki, ale ci, czytający mój blog wcześniej pouciekali i czytają chyba tylko tamten, u mnie ich już nie ma.

    A odnośnie wydruków – koszt ogromny, a zysk żaden, Żaden Marku, ponieważ w dzisiejszych czasach potrzebny jest ten baudrillardowski „Spisek sztuki”. Mogę tak samo malować jak Marcin Maciejowski i pies z kulawą nogą na mnie nie zwróci uwagi. Nie mam szans wejść nawet tylnymi drzwiami, czyli blogiem.
    Polska, to pamiętaj prowincja i zadufane zadupie. Żaden galernik, żaden wydawca nie zaryzykuje mieć swojego zdania, by się nie wydać ignorantem. Sprytnie będzie lansował tylko wylansowanych. Dlatego ruchy Szczepana poniekąd słuszne.

  5. marek pisze:

    ewa, pamiętasz jak kiedyś pisałem tobie o zasadach wolnego rynku?
    otóż nie mozna cały czas sprzedawać gówna, bo po jakimś czasie wydawnictwo, organizacja nie zarobi nawet na utrzymanie. nie mozna też w nieskończonośc przepierdalać kasy państwowej i być nierentownym.
    dlatego na pewno uda się tobie zrobić wystawe, tylko, że problem widze masz w wiarą w to, co narysowałaś. jeżeli ty nie masz wiary we własne dzieci, to kto ma uwierzyć? kto ma ci powiedzieć? ja? że to jest b.dobre, co rysujesz?
    potrzebujesz, żeby to ci powiedział jakiś burak z tytułem profesorskim, któremu mózg nie tyle nie przestał działać, ale nigdy nie zadziałał!

    zacznij wierzyć w to, co robisz. tego nikt za ciebie nie zrobi.

  6. Ewa pisze:

    Ach, wściekła jestem, już wkleiłam przedostaną stronę komiksu i skasowałam pomyłkowo! A rysowałam ją 3 dni! To jest właśnie wiara. Wiara w czarną magię.
    Nawet nie jestem w stanie napisać Ci dowcipu jak to przychodzi baba do wydawnictwa. Jak to przychodzi baba do kuratora galerii miejskiej.
    To nie kwestia wiary, Marku. PRL to było Państwo oparte wyłącznie na wierze. Ja jestem w tym zaprawiona.
    Będę tu zaraz wstawiać recenzję filmową o filmie familijnym „33 sceny z życia”. Szukam jeszcze w necie materiałów o Macieju Szumowskim, co robił ten słynny buntownik w czasie, kiedy się nie buntował. I wszystko w necie zdeletowane. Strony nieczynne. I to jest wiara w czarną magię.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *