KASZTANY JADALNE str. 31

strona-31

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii Komiks. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

14 odpowiedzi na KASZTANY JADALNE str. 31

  1. Rysiek listonosz pisze:

    Trudno mi w „Miejskiej Powieści Odcinkowej” połączyć obrazki z tekstem kolejnych odcinków prozy literackiej. Komiks pierwotnie był czymś interpretującym, dopowiadającym skrótowym i prostszym przekazem.
    Warto by ten proces dzisiejszej alienacji prześledzić.
    Odcinek 1: Łukasz Orbitowski opowiada, jak Tomasz, bohater powieści spotyka w Warszawie potwory i zjawy różnego gatunku, od historycznych po współczesne. I na rysunku Krzysztofa Ostrowskiego w odcinku komiksu dodanego do tekstu są tylko kościotrupy. Czyli aktualne i realistyczne. Rysownik uznaje tylko to, co można bez problemu spotkać w szkole jako pomoc naukową, bez żadnych wizji. Najprawdopodobniej pisarze mają łatwiejszy dostęp do narkotyków, niż komiksiarze.

  2. Ewa pisze:

    To przeanalizuj tu wszystkie odcinki. Widzę, że u Endo nie ma żadnego tekstu. U innych zamiast Tomasza są szczury. To napisz.
    Idę oglądać „Rękopis znaleziony w Saragossie”, o 21 w TV na Polonii .Tam są prawdziwe zjawy, widziadła, sukuby i wisielcy, a nie takie papierowe, jak w tej MPO.

  3. Rysiek listonosz pisze:

    Sylwia Chutnik
    Odcinek numer 2 jest skomentowany przez Tomka Pastuszkę. Jest jak u Chutnik palma Rajkowskiej, ale nie ma kobiety, z którą Tomasz ucieka. Chutnik skręca fabułą na zniszczenia ekologiczne i faktycznie, Warszawa odcina się wzburzoną wodą, co rysownik komentuje dając do ręki Tomaszowi wędkę. Ale jest w tym jakaś rywalizacja między rysownikiem a narratorem literackim. Albo i robienie mu na złość? Tak łatwo o dopełnienie, jeśli już nie całego zbiorowego projektu, to chociaż na tej jednak kartce MPO, którą czyta się w końcu w odległości siedmiu dni i można już wszystko zapomnieć z poprzedniego odcinka. Jednak Sylwia Chutnik konsekwentnie i lojalnie podejmuje wątek swojego poprzednika, rezygnując jednak ze zjaw na rzecz walącej się Warszawy jako miasta, a nie zniszczenia ludzi.

  4. Ewa pisze:

    To ma taki charakter koszmarnego snu. Stany lękowe. Być może Warszawa jest dzisiaj takim miejscem przerażającym, dawno nie byłam w Warszawie. U nas na osiedlu w niedzielny poranek świat stoi w jednym punkcie i ani drgnie. Trudno wczuć sie w histerię młodych pisarzy piszących MPO.
    Wiesz, wczoraj ten trzygodzinny film, którego nakręcono, jak ja byłam w podstawówce, bardzo wymęczył. Scenografia jest taka mecząca u Hasa, tam nie ma centymetra przestrzeni, potworny bałagan na planie. Całe szczęście, że film czarnobiały, bo by się kolory jeszcze dodatkowo gryzły. Myślę, że pisarze młodej literatury mają coś z tego lokalnego, kuriozalnego sposobu przedstawiania świata.

  5. Rysiek listonosz pisze:

    „Rękopis znaleziony w Saragossie” polegał na powtórzeniach, na opowiedzeniu tej samej historii wielokrotnie. W każdym razie przez Jana Potockiego, bo Wojciech Has wraz z scenarzystą Janosika położył niestety ten filozoficzny traktat oświeceniowy łatwizną przygodową, dzięki której film się toczy. Ale toczy się powierzchownie.

    Mam tu w ręce odcinek 3 MPO: Jacek Dehnel. Odcinek uśmierca (zostaje przepołowiona) niezidentyfikowaną dziewczynę uciekającą z Tomaszem. Szkoda, że ta postać powołana w pierwszym odcinku tak szybo zostaje zużyta fabularnie. Dehnel wprowadza wątek manipulacyjno-polityczny. Próbuje podpowiedzieć czytelnikowi, dlaczego ten koszmar senny się rozpętał. Wskazuje metaforycznie na martyrologię warszawską i oskarża dzisiejsze czasy obudzeniem trupów, zbytnim dopuszczaniem ich do głosu. Odcinek ilustrowany jest chyba wcześniej powstałym cytatem komiksu autorstwa Bartosza Sztybora )scenariusz) i Roberta Adlera (obrazki). Bardzo luźno powiązanie sceny: na trybunach siedzą truposze i oszpecone liszajami ludzkie postacie. Całość ma wymowę chyba krytykująca wszystkich przywódców wyniesionych przez tłum masą wykluczonych.

  6. Ewa pisze:

    MPO jest też bardzo skrótową formą opisu cierpień nie tylko zjaw, ale i prawdziwych ludzi. Obraz przepołowionej dziewczyny jest chyba wyjęty z gry komputerowej: „ Dolna połowa, odcięta przez rozpłatany słup latarni, leżała na chodniku, połączona z górną połową jedynie cieniutkim kabelkiem słuchawek iPoda, które jakimś cudem okazały się bardziej odporne na miażdżący cios latarni niż mięśnie i kręgosłup.(„Odcinek 3” Jacek Dehnel).

    U Jana Potockiego w „Rękopisie” jest taki opis tortur:
    (…)Sprawią ci tu małą boleść; widzisz te dwie deski? Włożą ci nogi między te deski i skrępują je sznurami, później zabiją ci młotem między kolana te oto kliny. Z początku nogi ci nabrzękną, dalej krew wytryśnie z wielkich palców, z innych zaś poodpadają paznokcie; podeszwy ci popękają i wycieknie tłustość pomieszana z rozgniecionym ciałem. To cię już więcej będzie bolało. Jeszcze nic nie odpowiadasz? Masz słuszność, to są dopiero katusze przygotowawcze. Pomimo to jednak zemdlejesz, ale niebawem za pomocą tych oto soli i spirytusów wrócisz do przytomności. Natenczas wyjmą ci kliny i zabiją te tutaj, większe. Za pierwszym uderzeniem podruzgocą ci kolana i kostki, za drugim nogi wzdłuż ci popękają szpik wytryśnie i razem z krwią zbroczy tę słomę(…).

  7. Rysiek listonosz pisze:

    Sławomir Shuty w Odcinku numer 4 wprowadza postać księdza, który dowcipnie od razu przystępuje do zbiórki pieniędzy wśród zgliszcz, pożogi i wielkiego literackiego bałaganu. Ale trudno wysmakować tę ironię, jest tak nieprawdopodobna i tak przylepiona, że już bardziej dla wybrnięcia z tego absurdu pasuje zejście do prawdziwego piekła pozaziemskiego. Znowu rozniecony przez poprzednika wątek istnienia alternatywnego świata podziemnego, złożonego z powstańców warszawskich drugiej wojny światowej domagającego się nadrzędności nad światem rzeczywistym zostaje stłamszony na rzecz powołanego kolejnego obszaru, czyli Piekła. Masz rację, to chyba scenariusz gry komputerowej o strukturze komnatowej, gdzie się nie dba o znaczenie komnat, ale o ich mnożenie.
    Ilustrują ten odcinek Tymek Jezierski z Moniką Powalisz. Niestety nie widzę tu absolutnie żadnych powinowactw z tekstem, ani też i bez tekstu Shutego żadnych.

  8. Ewa pisze:

    Faktycznie, komiks opowiada o Arce Noego. Widocznie chodzi o ocalenie.
    Jan Potocki właściwie nic innego nie robi, tylko mnoży historie. W książce nie ma takiej ilości czaszek i kościotrupów, jak w filmie Wojciecha Hasa i ten unikalny na skalę światową sposób tworzenia filmów chyba zagnieździł się też na trwale w literaturze. Jan Potocki był światowcem. Jak tylko wrócił do Polski od razu popełnił samobójstwo.

  9. Rysiek listonosz pisze:

    Piotr Czerski Odcinek numer 5
    To znowu powrót do Powstania Warszawskiego, zejście do kanałów, tylko jeszcze połączonych z szaletami miejskimi. Przyjście do tej komnaty to równoczesne dotarcie do obiecanego w poprzednim odcinku Piekła. Jest to taki krąg dantejski, Czerski umieszcza w nim trzech pisarzy, którzy są tu za karę, za pisanie literatury pięknej i odcinków seriali. Po Piekle Tomasza nie oprowadza Wergili, ale zjawa o imieniu Nargili: „ludzka-nieludzka twarz, w której, w głębokich oczodołach, tkwiły punkty źrenic, drobne jak ostrza szpilek.”
    Jest ona przedstawiona w komisie w postaci laleczki kupionej na targu, która się nakręca kluczykiem, która tańczy i recytuje strofy wiersza o swojej niezidentyfikowanej tożsamości.

  10. Ewa pisze:

    Jan Potocki to antyklerykał i człowiek Oświecenia. A jednak Diabły u niego są bardzo namiętne i mają wyjątkowo piękne postacie kobiece. Ciekawe, dlaczego diabły w naszych czasach mają tak odrażające kształty. Nawet coś, co nie istnieje, w co sęe nie wierzy, też musi być brzydkie.
    A przecież świat jest coraz piękniejszy. Coraz łatwiejszy w obsłudze, coraz wspanialszy. A wyobraźnia popsuta, robaczywa.
    U Jana Potockiego tak wyglądają diabły:
    (…) płeć ich, z róż i lilii utkana, wspaniale odbijała od hebanowej barwy ich służebnic. Obie młode kobiety trzymały się za ręce. Ubrane były dość dziwnie, przynajmniej tak mi się wydawało, aczkolwiek później, w dalszych moich podróżach, przekonałem się. że był to zwykły strój, jakiego używano na wybrzeżach berberyjskich. Ubiór ten składał się właściwie tylko z koszuli i stanika. Koszula w górnej połowie była płócienna, od pasa zaś uszyta z gazy z Mequinez, tkaniny, która byłaby zupełnie przezroczysta, gdyby szerokie wstęgi jedwabne, jedne obok drugich spływające, nie zasłaniały wdzięków, które tyle pod tym lekkim pokryciem zyskiwały. Stanik bez rękawów, bogato perłami haftowany i zdobny w diamentowe zapinki, szczelnie więził śnieżyste łono. rękawy zaś od koszuli, także gazowe, związane były na plecach. Kosztowne bransolety pokrywały ich ramiona. Nóżki tych nieznajomych, nóżki – powtarzam – które winny były być pokrzywione i zakończone szponami, gdyby były do złych duchów należały, przeciwnie, skrywały drobne paluszki w wykwintnych wschodnich papuciach(…).

  11. Rysiek listonosz pisze:

    Odcinek 6. Maciek Miller.
    Lekarz, Maciek Miller pozostawia przewodnika Nargilego, ale zaraz wszystkich wprowadza w następną komnatę przez drzwi. Mimo, że są tam juz diabły, to jednak okazuje sie ,ze do Piekła jeszcze nie dotarli.
    Spotykają tam wprawdzie kwiaciarkę warszawska (filozof+ intelektualistka) – to taki chyba regionalny ukłon w stronę patriotyzmu lokalnego. Jednak bohaterami tego odcinka są szczury. Ale to tez zmyła. Nie wsiadają do metra.
    Natomiast na obrazku komiksowym są faktycznie szczury infantylne zupełnie z innej bajki. Autorstwa Piotra Niewiadomskiego.

  12. Rysiek listonosz pisze:

    Bartosz Żurawiecki Odcinek numer 7

    Ten odcinek jest ilustrowany komiksem w stylu nadrealistycznym autorstwa Przemka Truścińskiego. Zjawy są bardzo realistyczne, tylko zamiast różnych części ciała powstawiane są inne. Też i zwierzęta zostały przez grafika odmalowane. Kozioł.
    Nie wiem, czy odpowiada odcinkowi literackiemu sposobem przedstawiania. Chyba nie.
    Tomasz metrem nie jedzie w tym odcinku do Piekła, ale do kolejnej komnaty, czyli do swojej kawalerki. Też autor przenosi akcję do mózgu Tomasza, a Nargilego do knajpy warszawskiej, do roboty.
    Może Nargili wreszcie zarobi prawdziwe pieniądze na MPO?
    Wszyscy stoją przed drzwiami tej knajpy, do której sadystycznie bramkarz przeprowadza selekcję. Materiał ludzki jest bardzo wybrakowany, brzydki, pryszczaty, zaropiały. Odrażający.

  13. Rysiek listonosz pisze:

    Adam Wiedemann
    Odcinek numer 8

    Agata Nowicka Endo bardzo dokładnie ilustruje Odcinek 8 Adama Wiedemanna. Pisany jest w pierwszej osobie i rozpoczyna tym realistyczny romans. Likwiduje bohatera Tomasza, który jest tylko snem autora. Uwagę czytelnika przenosi na dziewczynę, która właśnie przyjechała z warszawskiej pożogi po śmierci męża.
    Mówi narratorowi, że go kocha.

  14. Ewa pisze:

    Z tych analiz Rysiu wynika, że każdy autor wchodząc z nowym odcinkiem niszczy zamiary poprzednika z dziką satysfakcją i złośliwie je unicestwia.
    Nie inaczej jest w filmie Hasa. „Rękopis znaleziony w Saragossie” zgromadził najgenialniejsze osobowości aktorskie PRL-u. Cybulski, Kobiela, Maklakiewicz, Niemczyk, Opaliński, Litwin – nie było lepszych. I każdy tam jest osobny. Serce się kraje, jak ten film po latach źle się ogląda, jak się człowiek kurczy i żenuje. Pokawałkowane, osobne szarże aktorskie, żadnej jedności, współpracy. Jedynie popis i nieustający popis. Kraftówna ze swoją ironią tak przesadziła, że zmieniła zupełnie wymowę filmu. Kraftówna gra mężatkę, która zwabia do łóżka kochanka na urok swojej młodszej siostry. Nawet w ocenzurowanym przez tłumacza wydaniu powieści spędzają noc w trójkę. W purytańskim PRLu było to nie do pomyślenia. Toteż Kraftówna gra zwykłą rajfurkę i stręczycielkę o wymowie o wiele wulgarniejszej.
    Ach, jaki piękny film by z tej książki zrobił Fellini! Ach jak dobrze by się czytało MPO napisane przez Jana Potockiego!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *