WŁODEK

Dzisiejszy protest na Facebooku przeciwko ustanowieniu na mocy testamentu zmarłej pisarki Stypendium im. Adama Włodka przyznawanego przez Fundację Wisławy Szymborskiej z noblowskich pieniędzy dla pisarza do czterdziestego roku życia w wysokości 50 tys. zł., jest dowodem na zdrową reakcję Sieci na narzucaną  nieetyczność zawodu pisarza.

15 stronicowy donos Adama Włodka do UB udostępnia przestrzeni publicznej Maciej Gawlikowski:

https://www.facebook.com/photo.php?fbid=411247142285590&set=a.411246862285618.94587.411236598953311&type=1&theater

Równocześnie w dyskusji wokół stypendium na portalu Nieszuflada  poeta Jacek Dehnel broni małżeństwa Włodków:   

http://www.nieszuflada.pl/klasa.asp?idklasy=167704&rodzaj=2

Równocześnie wszczęto przygotowania do przeforsowania pomysłu, by 2013 rok był rokiem Edwarda Gierka.
Ciekawe, czyja czujność zwycięży. Czy postawa poety, który pamięta i spisuje czyny i rozmowy dla potomnych, czy wręcz przeciwnie, tych, którzy nie chcą pamiętać, a czyny i rozmowy spisują dla doraźnego zysku i których w żaden sposób poetami nazwać nie można.   

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii dziennik duszy i oznaczony tagami , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

154 odpowiedzi na WŁODEK

  1. Kazimierz Bem pisze:

    Pani Elu,

    Prosze nie byc smieszna. Dostala Pani pieniadze od konkretnej fundacji – im trzeba zwrocic pieniadze. “Caritas” jest tutaj nietylko niestosowny ze wzgledu na to, ze patron nagrody byl ewangelikiem, ale takze, ze to nie Caritas nagrode nadawal. W dodtaku jesli Pani tak sie brzydzi Wlodkiem i Szewczykiem – to dlaczego chce Pani pokalac Caritas?

    I naprawde – prosze nie bagatelizowac swojej hipokryzji. Jest ona naprawde imponujaca

  2. Ela Galoch pisze:

    Kazimierz Bem: Chyba Pan nie wie, co Pan pisze. Chce Pan pominąć pozostałych. Nie wypowiadają się, bo nie wiedzą o tej dyskusji. Czekam, kiedy Pan ich powiadomi. Skąd Pan wie, czy jest im obojętne, kim był Szewczyk? Ja nie wiedziałam. Czy Pan sądzi, że mając korzenie żydowskie, wysłałabym na konkurs, gdybym wiedziała o działalności antysemickiej patrona konkursu. Naiwny Pan jest. A inni, proszę nie zakładać, że z pełną premedytacją wzięli tam nagrody czy honoraria.
    Proszę przestać mnie po chamsku atakować i stawiać pod murem. Okupacja już dawno minęła.

  3. Joanna Dostojewska pisze:

    Pani Ewa – wydawało mi sie, ze ambicją każdego twórcy jest by jego twórczość stała się codzienny pokarmem duchowym odbiorców. Bawią mnie pani nieudolne próby stania się autorytetem w sprawach moralności, poezji, literatury, i czego tam jeszcze. Chamstwem jest natomiast wypisywanie obrzydliwości na temat ludzi, o których pani nie ma bladego pojęcia. Nawet jeśli przeczytała Pani wszystkie wiersze Szymborskiej plus ubecką dokumentację to i tak za mało Pani wie, by uzurpować sobie prawo do wygłaszania moralnych ocen.

  4. Joanna Dostojewska pisze:

    Pani Galoch: to pani wysyła wiersze konkurs czyjegoś imienia i nawet się pani nie zainteresuje biografią tego kogoś? Niech pani nie gra pierwszej naiwnej… No i podobno była pani zmeczona. Ale chyba nie dość, by wykorzystać okazję do autopromocji. A co tam, że rozmowa o czym innym, niech poczytają przy okazji.

  5. Ela Galoch pisze:

    Joanna Dostojewska – “Paniami” tytułuję osoby, które mają klasę. Ty jesteś gąska, gąseczka, słodziudka gęgulinka. Czyż nie brzmi to pięknie. Nie nazywam cię “głupią”, bo to takie pospolite. Gęś, gąska, gęgulinka, czyż nie piękne – i taki malutki móżdżek. W Wielkopolsce często piecze się gęsi. Chcesz przepis?

  6. Ela Galoch pisze:

    Joanna Dostojewska – 😉

  7. Ela Galoch pisze:

    Kazimierz Bem

    🙂 czekam, kiedy Pan skontaktuje się z innymi laureatami i jurorami konkursu. Bez ich głosu nic nie znaczy mój gest.

  8. Joanna Dostojewska pisze:

    Pani Ewo, i co Pani na to?

  9. Jacek Dehnel pisze:

    P. Mrówczyński:
    Nie no, jasne, niech Pan jeszcze Filipowicza pooskarża. Bo żyje Pan w kraju, w którym “niczego nie można być pewnym” (imię tego kraju jakie? Świat? Wszechświat? Rzeczywistość?).

    Nagroda Włodka nie jest dawana na siłę, trzeba się do niej zgłosić – tak, jak P. Galoch zgłaszała się do nagrody Szewczyka, wysyłając tam wiersze. Nie w tym rzecz, powtórzę po raz nie wiadomo który, że otrzymała nagrodę – rzecz w tym, że stawia innym wymogi etyczne (uzależniając od ich spełniania godność i przyzwoitość), a równocześnie sama nie zamierza im podlegać. W dodatku zarzeka się, że “może oddać stare deski”, bo z nagrody kupiła szafę. Pozostając w kręgu miłych Państwu fekalnych skojarzeń – cud prawdziwy, że nie kupiła jedzenia, bo nie wiadomo, co w takim razie chciałaby posłać Caritasowi.

  10. Jacek Dehnel pisze:

    P. Galoch: nikt Pani nie stawia pod murem. Pod murem postawiła Pani samą siebie, odmawiając przyzwoitości ludziom, którzy przyjęli nagrodę imienia kontrowersyjnego autora. Sama Pani sobie puściła tę serię w stopę. I ani to, że nie zadała sobie Pani trudu wklepania nazwiska “Wilhelm Szewczyk” w wyszukiwarkę, ani wklejanie złych wierszy w tym wątku, ani żadne stare deski tego nie zmienią. Pani wrogiem w tym wątku nie są rozmówcy, tylko Pani własne słowa.

  11. Kazimierz Bem pisze:

    Raczy Pani zartowac: ja mam zawiadamiac? To przeciez Pani jest niczym Ifgenia nieswiadoma ofiara! To Pani jest laureatka i to Pani powinna protestowac.
    W jednym sie pomylilem: w stwietdzeniu, ze Pani Puryzm moralny jest nie do zweryfikowania. Otoz jest i to prosto: prosze odeslac pienuadze i dyplim fundacji razem z listen.
    I prosze nie kokietowac falszywa skromnoscia: rabini od tysiecy lat powtarzaja ze nawet maly i indywidualny akt znaczy wiele.

    No chyba ovzywiscie, ze sie lubi i nagrody i pouczanie innych

  12. Ela Galoch pisze:

    Tak, Panie Jacku, strzeliłam sobie w stopę przez brak pełnej wiedzy o Szewczyku. Pewnie większość laureatów, ba, jurorów uczyniła to samo. Wszyscy sobie strzeliliśmy w stopę.
    Jednak jest różnica między wysyłaniem z pełną wiedzą o patronie konkursu, a gdy tej wiedzy nie ma. Interesowałam się twórczością Szewczyka, a jego prywatny życiorys sobie odpuściłam. Moja wina. Biję się w piersi. Ciekawi mnie, gdzie byli Ci wszyscy, co tu próbują mnie umoralniać, gdy przyznawano mi nagrodę im. W. Szewczyka? Dlaczego nie krzyczeli na portalach literackich?
    Ale i Pan niech przyzna, że zależało Panu na konkursie im. Włodka. Pewnie zrobił Pan jakiś artystyczny projekt (nie ma w tym nic złego), a w zaistniałej sytuacji może być fiasko. Pieniądze nie przepadną, z tego co czytałam, ma to się odbywać nie w formie nagrody, ale stypendium. Więc nic straconego. Za 50 000 zł można zrobić coś fajnego pod kontem artystycznym.

  13. Kazimierz Bem pisze:

    Gdzie byli Ci wszyscy? Otoz interesowali sie poezja (nawet oatrona nagrody) a nie startowali w konkursie na Westalke Roku. Polecam Pani te strategie – uniknie Pani samookaleczen w stope.

  14. Jacek Dehnel pisze:

    P. Galoch:
    Nie “wszyscy strzelili sobie w stopę”, bo nikt poza Panią, o ile wiem, nie odmawiał przyzwoitości i godności osobom, które taką nagrodę przyjmą. To Pani sobie strzeliła w stopę tym wpisem, i tyle.

    Mnie – jak już wielokrotnie pisałem – nie przeszkadza wcale, że ktoś tę nagrodę przyjął. To Pani to – podobno – przeszkadza.

    Robię od lat rozmaite “artystyczne projekty”; mógłbym np. składać w związku z tym papiery o stypendia Ministerstwa Kultury, ale tego nie robię, bo uważam, że w Polsce jest wielu poetów, którym bardziej potrzebne są te pieniądze, a ja i bez tego umiem na siebie zapracować własnym pisaniem.

  15. Joanna Dostojewska pisze:

    I strzela pani sobie dalej. Zwłaszcza w kwestii “konta” artystycznego. Chyba że ma pani na myśli własną twórczość, która rzeczywiście jest kantem artystycznym.
    PS. do pani Ewy – a nie mówiłam?

  16. Ela Galoch pisze:

    Kazimierz Bem

    Proszę się nie bawić w Fausta. Prowokacja paskudna rzecz. Zakłada Pan, że nie można zweryfikować, czy na pewno nie wiedziałam o życiorysie Szewczyka. Proszę mi udowodnić, że wiedziałam o działalności Szewczyka. Jak się Panu to uda, wtedy może Pan mnie oskarżyć o podwójną moralność. Inaczej mnie Pan obraża i zrównuje z ubeckimi szujami. Idzie Pan na łatwiznę, nie zadając sobie trudu w dociekaniu, czy inni laureaci wiedzieli o Szewczyku więcej niż ja. A Pan co wiedział o Szewczyku?

  17. Ela Galoch pisze:

    Joanna Dostojewska – spadaj do kurnika, gąsko. Tam twoje miejsce. Może lubię robić błędy? 😉

  18. Joanna Dostojewska pisze:

    Pani Galoch: ach, jaka pani jest przewidywalna.

  19. Jacek Dehnel pisze:

    Pani Galoch,

    jakoś tak po ludzku staram się Panią zrozumieć. Pewnie niektórzy ludzie czują się lepiej jak innym powymyślają od szuj, jak zawyrokują: “Ten czy ta to świnia, moralne dno, ja to bym nigdy…!” – to tani sposób dopieszczenia ego, nic nie kosztuje. Problem pojawia się wtedy, kiedy nieoczekiwanie rzeczywistość za te słowa, co wyleciały wróblem, wraca bykiem i z rachunkiem na 2.000 PLN. Wtedy zaczyna się tropienie innych: wymyślanie od głupich gęsi, pomawianie innych o finansową pazerność, i tak dalej. Ale podam Pani łatwą receptę: wystarczy powiedzieć: przepraszam, zagalopowałam się, powiedziałam głupio, nie pomyślałam, wycofuję swoje słowa. Omyłka nie jest podłością, przyznanie się do omyłki nikomu nie uchybia. Natomiast przerzucanie oskarżeń na wszystkich wokół jest, delikatnie mówiąc, słabe.

  20. Kazimierz Bem pisze:

    Alez Droga Poetko, nie jestem zadnym tam Faustem. Zwracam tylko Pani uwage na prawde angielskiego przyslowia: talk is cheap. Action speak louder than words.

    Twierdzi Pani, ze sie teraz Szewczykiem brzydzi, gardzi – wiec prosze odeslac dyplom i nagrode Fundacji ktora ja przyznala. Albo prosze przestac krytykowac tych, ktorzy przyjma nagrode im. Wlodka.

    I prosze sie nie zaslaniac argumentem, ze nie znalem stanu Pani wiedzy wczesniej – tak samo nie znal i nie zna Pani stanu wiedzy Wislawy Szymborskiej. Prosze przestac ja krytykowac w takim razie.

    A jesli chce byc Pani Sumieniem Narodu, i jednoczesnie miec nagrode Szewczyka – to prosze pozwolic innym na nazywanie Pani zachowania po imieniu: hipokryzja.

  21. Ela Galoch pisze:

    Kazimierz Bem
    Gdzie skrytykowałam Szymborską?

    …………………………………………
    Panie Jacku, ma Pan rację. Może rzeczywiście nie wszystko przemyślałam? Nie byłam i nie będę sumieniem dla nikogo. Proszę nie wymagać, żebym ceniła Włodka, bo tak się nie stanie. Przepraszam Pana, że założyłam, iż Pan powinien mieć podobne spojrzenie na osobę patrona konkursu, jak ja. Życzę Panu, aby Pan otrzymał stypendium na ciekawe działania artystyczne, ale nie ze względu, by czerpać wzór z Włodka, lecz by pójść własną drogą, bardziej wzniosłą. To jest w tym wszystkim najcenniejsze. A za błąd ortograficzny przepraszam dodatkowo.

  22. Jacek Dehnel pisze:

    Nie wymagam, żeby miała Pani na Włodka spojrzenie takie, jak ja (zresztą, jak pisałem, też nie jestem jego entuzjastą). Doceniam cywilną odwagę takiego przyznania się i powiedzenia “zagalopowałam/em się”. Pozdrawiam Panią.

  23. Ela Galoch pisze:

    Panie Jacku,
    zazwyczaj mamy odmienne zdania i spojrzenia na różne sprawy. W przeszłości często dochodziło do konfliktów nawet o drobiazgi. Ale tak po cichu cenię Pana i czytam. Lubię Pana prozę. Nie chcę patrzeć na Pana, jak na wroga, ani też mieć w Panu wroga. Zacietrzewienie nie prowadzi do niczego dobrego. Myślę, że były sytuacje, gdy niewłaściwie Pana oceniałam. Nie zawsze byłam sprawiedliwa w stosunku do Pana. Za to należą się Panu również przeprosiny. Zdarza mi się być upartą, a to niezbyt dobra cecha.

  24. Joanna Dostojewska pisze:

    Pani Elu, już wszystkich pani przeprosiła za wyjątkiem mnie. Nie uważa pani, że coś mi się od pani należy? Tak tylko pytam.

  25. Ela Galoch pisze:

    Joanna Dostojewska
    czeka, gdy Pani mnie przeprosi.

  26. Joanna Dostojewska pisze:

    Czemu ja zawsze, kurczę, muszę mieć rację?

  27. Ela Galoch pisze:

    Joanna Dostojewska
    czeka, czeka i się nie doczeka 🙂

  28. Joanna Dostojewska pisze:

    Nie, nie doczeka się pani ode mnie żadnych przeprosin, pani Elu. Pani fałszywe posypywanie głowy piaskiem nie robi na mnie żadnego wrażenia,

  29. Jacek Dehnel pisze:

    Pani Elu, tym mi milej. Oboje mówiliśmy sobie różne nieprzyjemne rzeczy, cieszę się zatem, że w tym wątku rozstajemy się w zgodzie i sympatii.

  30. Ela Galoch pisze:

    Jacek Dehnel

    Panie Jacku, dziękuję!

  31. Joanna Dostojewska pisze:

    Chciałabym jeszcze zadać na koniec pytanie Pani Ewie. Pisze Pani w swoim dzisiejszym wpisie na blogu tak: “Równocześnie wszczęto przygotowania do przeforsowania pomysłu, by 2013 rok był rokiem Edwarda Gierka.” Otóż nie “wszczęto”, bo jest konkretny autor tego pomysłu, a mianowicie SLD i jeszcze nic nie wszęto, bo dopiero ma ten pomysł byc przedstawiony w Parlamencie. Oczywiście, nie ma żadnej wątpliwości, że albo SLD nie zdecyduje się z siebie robić durnia, albo zostanie natychmiast zabite śmiechem. Natomiast z jakiegoś powodu Pani, Pani Ewo, postanowiła zbudować atmosferę, w której jacyś wszechwładni oni już coś postanowili i wprowadzają to w życie. I po co to? Nie lepiej napisać tak jak jest? A co do Adama Włodka, to jakoś jestem dziwnie spokojna, że więcej tu pomówień, fałszywych oskarżeń i kłamstw, aniżeli jego rzeczywistej winy. A nawet jeśli – czasy były straszne, nikt z nas nie wie, jak zachowałby się sam. Więc może ciszej nad testamentem Szymborskiej, jej decyzją i samym Włodkiem, o którego tragedii wewnętrznej mało, albo i nic nie wiemy. Kłaniam i znikam.
    PS. W Nowym Roku życzę wszystkim więcej dystansu do samych siebie, spokoju i godności. Zwłaszcza tego ostatniego, zwłaszcza pani Eli.

  32. Slązok pisze:

    Do Joanny

    Nie podoba mi się pani postawa. Naubliżała, nawyzywała, podważyła dobre imię innej osoby i żąda przeprosin. Jest pani zwykłą kanalią, pewnie stara komunistka, co sama słała donosy, może nawet z Włodkiem do spółki. Pisać literacko też pewnie nie nauczyła się mimo sędziwego sieku (jedynie donosy jej dobrze wychodzą), 75 – 78, o ile się nie mylę. Pani Ela ma sto razy więcej godności, niż ty. Nie wycieraj sobie buciorów cudzym imieniem. Zgadzam się, że gęś, to jeden z najgłupszych ptaków świata.

  33. Slązok pisze:

    Kazimierz Bem

    Pastor, a taka postawa pobłażliwa w stosunku do donosiciela Włodka. Wstyd, wstyd… Czyżby też rączki umaczasne w komunistycznym szambie? Postawa godna faryzeusza.

  34. Jacek Dehnel pisze:

    P. Ślązok:
    No, my obaj z Kazimierzem jesteśmy patentowanymi komunistami, to chyba jasne? Na polecenie Jaruzelskiego robiliśmy śledztwa, on w przedszkolu, ja w żłobku; ponadto donosiliśmy – Kazimierz jako TW Smoczek, ja – jako TW Pieluszkow.

    A mówiąc poważnie: czy ma Pan jakiś inny Nowy Testament? Czy Pańskim Nowym Testamencie Jezus mówi: “Niech no ktoś wreszcie pierwszy rzuci kamieniem?”, czy może jakoś inaczej to brzmiało? Bo z tego, co pamiętam, to właśnie faryzeusze tam się palili do kamienowania, a Jezus, wstyd, wstyd, wykazywał “taką postawę pobłażliwą”.

  35. Ewa > Jacek Dehnel pisze:

    wczoraj Panie Jacku był na dwójce TVP film „Dzieci Hitlera” z 2012 reż. Chanoch Zeevi (jest na YouTube)
    Będę tutaj tłumaczyć perswazją Roberta, który zrównuje reżim faszystowski z komunistycznym. Ten film dokumentalny przedstawia członków rodziny kręgu Hitlera: wnuki i wnuczki Himmlera, Franka, Goeringa, Hoessego obarczonych bezpośrednio ciężarem Holokaustu z racji pokrewieństwa z najwyższymi rangą funkcjonariuszami nazistowskimi. Potomkowie noszą te same nazwiska dzisiaj. Warto ich posłuchać, ich historie, jak opowiadają o klanie rodzinnym, o tabu, o zakazie mówienia, co robili ich przodkowie, presji rodzinnej, nakazie nie interesowania się przeszłością jakby się nic nie stało. O przełamywaniu, o odrodzeniu, o kosztach psychicznych poniesionych za przyznanie się do powinowactw, a zarazem do odcięcia. Jeden wnuczek zapytany w Oświęcimiu przez uczestniczkę Marszu Żywych, czy czyje się winien, odpowiada, że tak. Co by zrobił, gdyby spotkał swego dziadka: zabiłby go.

    W Polsce, jak napisał Robert, nie odcięto się nigdy od zbrodni czasów komunizmu, nikt takiego filmu o potomkach komunistycznych bandytów nie nakręcił. Nikt z Pana pokolenia nie czuje się za te rzeczy winny, bo, jak Pan pisze, nie było Was na świecie. Ja też w tym czasie byłam w pieluszkach, jednak uważam, że kontynuacja dziejowa i jest ważna, nie da się zanegować tego, co było wcześniej, szczególnie pisarzowi.
    To bardzo sprytne i wygodne, takie odcięcie się od niewygodnej Historii. Tak jak bezczelnie lewica podnosi głowę i chce, by bandytę Gierka, sprawcę tylu tragedii rodzinnych na Wybrzeżu uhonorować fetowaniem jego dokonań przez okrągły rok 2013, tak i teraz ten Włodek.

    Wszystko, co powinniśmy, napisaliśmy już w tym wątku, nie ma sensu się powtarzać. A o Biblii to już powiedział Dawkins, że szkodliwość jej nie polega na tym, że jest – bo to przecież zbiór przepięknych przypowieści o losach ludzkości, pełnych alegorii i symboli – ale dlatego, że tacy jak Pan interpretują ją według własnej wygody. I co według Pana Chrystus pobłażał oszczercom, donosicielom, bo pocałował swojego oprawcę Judasza w policzek? I tak to Pan lisio relatywizuje?

  36. Jacek Dehnel pisze:

    Pani Ewo,

    nie jestem dzieckiem Włodka, nie jestem miłośnikiem Włodka, a nawet gdybym był, to Włodek naprawdę nijak się ma do Hitlera, Goeringa czy Hoessa. Traci Pani wszelką miarę w tych porównaniach, wyrządzając zresztą dużą krzywdę pamięci człowieka, który nie był kryształową postacią, ale który nie ma się jak bronić. Jak Adam Włodek ma się bronić przed zestawieniem z komendantem obozu koncentracyjnego? Ile to tysięcy osób wymordował? Złożył donos na Słomczyńskiego, który został wezwany do UB i podpisał zobowiązanie, że będzie donosił. Był to czyn paskudny, ale żadna zbrodnia, nikt życia nie oddał, nikomu to kariery nie złamało.

    Nie jest prawdą, że od zbrodni komunistycznych się nie odcięto; powstały niezliczone publikacje na ten temat, winnych nazwano i zapamiętano – nawet tych, których nie zdołano osądzić. Jeśli Pani sądzi, że zbrodniarzy hitlerowskich osądzono bardziej, niż stalinowskich, to się Pani grubo myli; większość tych ludzi zmarła spokojną śmiercią, we własnym łóżku, jako szanowani obywatele.

    Ktoś miał pomysł, żeby Gierka ufetować, zostało to powszechnie wyśmiane, a Pani robi z tego aferę, jakby to jakaś akcja, Włodek, Gierek i Belzebub. Pani Dostojewska już słusznie to obśmiała.

    Nawet podając podstawowe fakty z historii kultury dokonuje Pani przekłamań. To Judasz pocałował Jezusa, nie odwrotnie. Kto jak kto, ale malarka powinna znać przynajmniej jak nie Biblię, to freski Giotta.

    Etyczny program Chrystusa jest cholernie ciężki, nie do realizacji właściwie. Nie tylko trzeba wybaczać oszczercom i donosicielom, gorzej, pani Ewo, trzeba ich miłować i nadstawić drugi policzek. To nie jest kwestia “mojej wygody” ale konkretnych słów Jezusa. Jeśli więc ktoś nazywa pastora faryzeuszem, choć sam stoi na pozycjach faryzejskich, to pozwalam to sobie przywołać, i tyle.

  37. Jacek Dehnel pisze:

    J 8,1-11
    1 Jezus udał się na Górę Oliwną. 2 Rano znowu przybył na teren świątyni i cały lud zaczął się zbierać przy Nim. On usiadł i uczył ich. 3 Wtedy uczeni i faryzeusze przyprowadzili jakąś kobietę, przyłapaną na cudzołóstwie. Postawili ją pośrodku 4 i powiedzieli Mu: “Nauczycielu, ta kobieta została przyłapana na występku cudzołóstwa. 5 W Prawie Mojżesz kazał nam takie kamienować. A Ty co powiesz?” 6 Mówili to dla poddania Go próbie, by mieć coś do oskarżenia Go. Na to Jezus pochyliwszy się rysował palcem po ziemi. 7 Gdy nie przestawali Go pytać, wyprostował się i rzekł im: “Kto z was bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem”. 8 I znowu pochyliwszy się, rysował po ziemi. 9 Gdy oni to usłyszeli, zaczęli jeden po drugim odchodzić, zaczynając od starszych. Został sam i ta kobieta, stojąca pośrodku. 10 Jezus wyprostował się i zapytał ją: “Kobieto, gdzie są? Żaden nie wydał na ciebie wyroku?” 11 Odpowiedziała: “Żaden, Panie”. Jezus rzekł: “I ja na ciebie wyroku nie wydaję. Idź, a odtąd już nie grzesz”.

  38. Ewa > Jacek Dehnel pisze:

    Wiem, że Pana źródłem informacji jest Wikipedia i faktycznie jest tam reprodukcja Giotta „Pocałunek Judasza”. Nic to przecież nie znaczy, kto kogo pocałował, na obrazie czulą się jak gołąbki. Czy Pan przypadkiem nie przeżywa jakiegoś stanu Odnowienia w Duchu Świętym, dla którego każde słowo Biblii jest święte? Przypominam, to nie jest blog religijny.
    Męczące jest to Pańskie ględzenie o Biblii w taki sposób. Chciałam powiedzieć, że Jezus bardzo miło się zachował wobec Judasza, częstując go chlebem na Ostatniej Wieczerzy, wskazując, kto go wyda. Pojmanie Judasza też nie jest sprzeciwem Chrystusa przeciwko Judaszowi, wręcz przeciwnie. Chciałam tylko powiedzieć, że te kumpelsko miłosne relacje wobec swoich przyjaciół – a przecież Judasz należał do najbliższych sercu Jezusa osób – nie roztaczają płaszcza ochronnego na wszystkie kanalie, którym trzeba wybaczać, bo są mężami, czy opiekunami młodych poetów. Judasza sztuka chrześcijańska zdrowo odsądziła od czci i wiary, lud boży też, jest odwiecznym symbolem kanalii, mimo, że Chrystus go tak nie nazwał nigdy.

    A z tymi porównaniami to Pan i Pani Małgosia jak dzieci. Święte oburzenie, jak to tak, jak takie czyny porównywać. Można, jak najbardziej. „Wybór Zofii” Williama Styrona to nie jest książka tylko o holokauście, ale o tym, jak zmuszenie człowieka do nieludzkiego wyboru niszczy jego całe przyszłe życie. Wybory, jakich dokonywali stalinowscy pisarze, do których należał Adam Włodek niszczyły życia wielu artystów, gdyż musieli dokonywać wyboru: czy zaprzepaścić talent, czy wstąpić do PZPR, co wybrała, jak piszą na Pana ulubionej Wikipedii za sprawą Włodka Szymborska. Proszę pamiętać, że przynależność do PZPR nie była obowiązkowa nigdy. Nikt z członków mojej rodziny nie należał do PZPR nigdy. Ani dziadkowie, ani rodzice, ani rodzeństwo, ani ja.
    Wczorajszy film, to przykład wyśmienity. Pan, nie będący potomkiem żadnej komunistycznej kanalii, może swobodnie na YouTube go zobaczyć, bo ten film nie jest adresowany tylko do potomków zbrodniarzy, ma głębszy, szerszy i ogólny sens. Jest o tym, że nic nie zostało na zawsze zakończone, że wszystko może się odrodzić, jeśli nie będziemy czujni. Oczywiście nie w tym sensie, jakim był Adam Włodek w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku.

  39. Jacek Dehnel pisze:

    Wie Pani, ja Giotta nie muszę oglądać na Wikipedii – na szczęście nie jestem starym sklerotykiem i to i owo z historii sztuki jeszcze pamiętam: trochę z reprodukcji, trochę – jak Giotta w Padwie – z oglądania naocznego. Może przyjmie Pani na wiarę, że istnieją ludzie, dla których kultura nie jest czymś, co zna się na łapu-capu i pamięta piąte przez dziesiąte, a jak się nie pamięta, to się zmyśli.

    A, lud osądził. Lud jest pierwszy do osądzania, kamienowania i krzyżowania, proszę Pani. Kiepski to argument. Pan o pseudo Ślązak zaczął się czepiać personalnie Kazimierza, że ten jest pastorem, a zachowuje się pobłażliwie – więc mu odparłem, że to wynika wprost z naśladowania Chrystusa. Nie jestem wierzący, po prostu merytorycznie odpowiedziałem, i tyle.

    Nie ma – poza systemami totalitarnymi, które ponoć Pani nie odpowiadają – czegoś takiego jak “odpowiedzialność zbiorowa”. Włodek może odpowiadać za siebie, a nie za ogół stalinizmu. Z tego, co na razie wiemy, zło, które uczynił donosząc na UB, skończyło się na tym, że Słomczyński podpisał zobowiązanie do współpracy, trochę podonosił i przestał. Przyrównywanie przez Panią Włodka do hitlerowskich zbrodniarzy jest zwykłą ludzką podłością. Nie sądzę jednak, żeby – w przeciwieństwie do Pani Galoch – stać Panią było na przyznanie się do błędu. Żegnam zatem.

  40. Ewa > Jacek Dehnel pisze:

    Nigdzie nie opowiadałam się za odpowiedzialnością zbiorową. Nigdzie nie porównałam Adam Włodka do hitlerowca. Pan kończy pobyt na moim blogu komentarzem dla tych, którzy nie przeczytają tych ponad stu komentarzy tutaj i nie pojmą istoty tej polemiki. Niweczy to dwudniowy trud obcowania z Panem. Pana roszczenia do przeprosin, tak i naszej dwudniowej w spół komentatorki Joanny Dostojewskiej, są kuriozalne i podłe. Żegnam Pana również.

  41. Robert Mrówczyński>Dehnel pisze:

    Też już nie miałem wchodzić, bo Dehnel jest nieprzemakalny, nie przywykł żeby kundle objaśniali mu świat, nadto nie rozwinął sztuki polemicznej od czasu ostatniej bytności i nadal uporczywie stosuje ciągle te same chwyty. Jeśli się wspomni o nazizmie podnosi rwetes, że się zrównuje Włodka z hitlerowcami. Niewiele odbiega w sztuce polemicznej od Dostojewskiej czy Bema.
    Było powiedziane, że rozstrzygamy tu kwestię jakościową, a nie ilościową “zbrodni”. Poza treścią donosu, z którego wyłania się paskudna postać nic o Włodku nie wiadomo. Wiadomo, że dopuścił się tego donosu, a z donosu wynika, że to nie incydent, że donosił wcześniej i będzie nadal, więc nie chodzi tylko o Słomczyńskiego. Nie wstydził się tego co robił, działał pod własnym nazwiskiem. Pisze Pan:
    “Z tego, co na razie wiemy, zło, które uczynił donosząc na UB, skończyło się na tym, że Słomczyński podpisał zobowiązanie do współpracy, trochę podonosił i przestał.”
    Na razie? To toczy się jakieś śledztwo? Pan się tym zajmuje? Trochę “podonosił” ale przestał, nie ma co robić rabanu… (Tak, proszę sądu oskarżony trochę pogwałcił, pozabijał, ale przestał, więc jest chyba OK?…)
    To brzmi jak dowcip, ale niestety nim nie jest w Pana ustach. Niestety taki pobłażliwy stosunek, takie pomniejszenie i zbagatelizowanie jest charakterystyczne dla sporej społeczeństwa, nie tylko dla Pana, dlatego jest Pan tak pewny swego.
    Tu chodzi o pamięć o refleksję o potwornych czasach, o wyznanie win, o osąd historyczny. W twórczości Szymborskiej tego nie ma. Jeśli zamierzała uczynić Włodka patronem nagrody, mogła przecież napisać monografię mu poświęconą, wyłuszczyć publiczności na czym polegała wielkość Włodka i dlaczego jest godny patronować. Zamiast tego wyskoczył Włodek, jak królik z kapelusza, nikt nic nie wie, jakieś przepychanki zaczęły się i bóg wie czym się to skończy. Potrzebne to było?
    Widziałem film Kolendy-Zalewskiej o Szymborskiej z Szymborską w roli głównej. Bardzo wiele sobie obiecywałem po tym filmie, chyba ostatnim tak wielkim dokumencie o niej. Miałem nadzieję na coś w rodzaju spowiedzi świadka wieku, ale i aktywnego uczestnika tamtych strasznych czasów. Jakże się pomyliłem. Słowem się nie zająknęła, a przecież już tak niewiele jej zostało życia i mogła to zrobić. Było za to chichractwo, jakieś głupawe limeryki i ogólne lizanie się po fiutach.
    Póki nie ustali się czego dokonał Włodek, ale nie na polu literatury pięknej, a praktycznej, póki nie ustali się jakimi zajęciami jeszze wypełnił ten długi czas, póty nie powinien Pan, Panie Dehnel być takim gardłującym obrońcą i miłośnikiem domniemania niewinności-.
    Sam Pan podał liczbę ofiar komunizmu, więc wie Pan, że zbrodnie komunizmu są porównywalne ze zbrodniami innych totalitaryzmów, więc po co się oburzać. Pan myśli, że jeśli się pisało tylko donosy, to się krwi nie ma na rękach, jeśli tak to Pan niczego nie wie, niczego nie czytał.
    Brat ojca mojego kolegi po donosie przesiedział 4 lata bez procesu, a po wyjściu w rok zmarł w wyniku odniesionych tam obrażeń.

  42. Jacek Dehnel pisze:

    P. Ewa:
    Oczywiście. Każdy, kto się z Panią nie zgadza, jest podły. Przerabialiśmy to na tym blogu wielokrotnie. Całe szczęście, że jest Pani, Ewa Niepokalana.

    P. Mrówczyński:
    Oczywiście. Ponieważ ojciec Pańskiego kolegi zmarł po czterech latach w więzieniu stalinowskim, to winien tego jest Adam Włodek, który doniósł na Słomczyńskiego. Ma na rękach krew ojca Pańskiego kolegi. Podziwiam Państwa stadną lojalność, jest jakiś element heroizmu w tym, że powiedzą Państwo każdą bzdurę, żeby tylko nie przyznać się, że może nie do końca jest tak, jak Państwo z początku mówili. Bez odbioru, bye.

  43. Robert Mrówczyński>Dehnel pisze:

    Nie po czterech, cztery siedział, zmarł po roku, to gwoli uszanowania pamięci tego człowieka i tego co przecierpiał. Sam Pan widzi jaką metodę stosuje, że niby z mojego tekstu wynika, że Włodek jest winny tej śmierci? A przecież powiedziałem tylko, że donosy były niezwykle groźnym instrumentem wykorzystywanym przez władzę ludową.
    Nie ma i nie miał Pan najwyraźniej zamiaru poważnie rozmawiać, więc po co tyle fatygi? Co to Panu dało?

  44. Ewa pisze:

    Wszystkich zainteresowanych tym wątkiem (8 stycznia 2013 było 599 odwiedzających, blog nastawiony jest na dobę amerykańską) zachęcam do przeczytania i zobaczenia (jest tam link do filmu o Macieju Słomczyńskim)
    http://niepoprawni.pl/blog/287/nagroda-im-wlodka-czyli-figa-zza-grobu

  45. Robert Mrówczyński pisze:

    Protesty, dyskusje, jak ta tutaj chociażby, wrzawa jaką spowodował przedśmiertny kaprys noblistki, aby patronem jej nagrody został jej mąż Włodek – donosiciel UB, przyniosły wymierne rezultaty. Najwidoczniej nie dało się uszanować ostatniej woli zmarłej, która bynajmniej nie dla wszystkich była haniebna i niemożliwa do zaakceptowania. Tu, na Ewy blogu, jak można powyżej przekonać się na własne oczy, takim gorliwym i oddanym obrońcą tej śmierdzącej sprawy był, nie wiedzieć czemu znacząca i opiniotwórcza postać Dehnela. Nie wiedzieć dlaczego akurat tu, bo to przecież, jak mówi Ewa – miejsce niszowe o nikłym oddziaływaniu. Opcja prawa do ostatniej woli zmarłego tak zaciekle broniona ostatecznie upadła, z korzyścią dla samopoczucia moralnego laureatów i wizerunku państwa, bo trzeba dodać, że w takiej kombinacji, patronatu generalnego nie zawahał się udzielić sam prezydent. A jak mi się zdaje sama nagroda podskoczyła z 50 do 200 tysięcy.
    Mamy więc od teraz nagrodę im. W. Szymborskiej, oraz pierwszych laureatów. I choć same media milczą na temat historii tej nagrody (nie mówi się już o żadnej fundacji, a tym bardziej o Włodku i zmianie) to jednak internauci przypominają w komentarzach o haniebnych zachowaniach (podpisanie rezolucji potępiającej księży skazanych na śmierć w 53) nie tylko Włodka, ale i samej noblistki, a także o zgrozo, przez ofiarę donosów Włodka – Słomczyńskiego, którzy tę listę podpisali. Ale kogóż nie ma na tej liście… Jest i Mrożek i Błoński i wiele innych (50) znakomitych nazwisk. Robi się raźno i swojsko.

  46. Ewa > Robert Mrówczyński pisze:

    Wielkie dzięki Robercie, że zamknąłeś ten wątek rezultatem, czyli naszą wielką przegraną, niech będzie to blogowym dokumentem, że chociaż staraliśmy się.
    Bój o to, by nagrodę dla artystów firmował ktoś o szlachetniejszym życiorysie, nie wspominając już o dokonaniach artystycznych, przegraliśmy tutaj z kretesem, bo wtedy, jak to pisaliśmy, jednak wstrzymano się jeszcze. Ale czas minął, poeta nie pamięta i nie będą spisane czyny i rozmowy. I tak to sobie nobliści zza grobu zaprzeczają sobie. I bądź tu mądry gimnazjalisto.
    Dam na wszelki wypadek link, ku rozwadze:
    http://wyborcza.pl/1,75475,14965327,Laureatami_pierwszej_Nagrody_im__Wislawy_Szymborskiej.html#ixzz2ktW1CiSS

  47. Robert Mrówczyński > Ewa pisze:

    No, niezupełnie przegraną… w końcu udaremniono ustanowienie nagrody z tym patronem, nie wykonano woli Wielkiej Zmarłej. Przecież nie przypominam sobie, aby samą Szymborską ktoś tu kwestionował, poza tzw. “oszołomami ze skrajnej prawicy”. Przeciwnie, funkcjonuje w obiegu kulturowym jako etalon prawości, mądrości, dowcipu etc. – pomnikowa postać. Jakże kwestionować Szymborską skoro nobla dostała? Świat nie miał nic przeciw. Choć oczywistym może się wydawać, że waga tej rezolucji i podpis tam złożony, popierający karę śmierci w tym pokazowym procesie jest nie mniej obrzydliwa niż ta próba uszlachetnienie męża, wybielenie go, stanowiąc nagrodę jego imienia, a tym samym wymazania win własnych. O ile w ’53 decyzję podpisania rezolucji można zrzucić na karb win młodości lub strach, to knif z Włodkiem po 60 latach jest już niepojętą niegodziwością.
    Ale sprawa pokazała, jak światli i wydawałoby się hołdujący wysokim standardom etycznym ludzie, ci wypełniacze ostatniej woli swojej chlebodawczyni, chcieli jednak za wszelką cenę przeforsować tę tak złą wolę “Wisi”, nie widząc niczego niestosownego w tej decyzji. A jeśli wiedzieli, a mimo to postanowili “olać” subtelności etyczne, to tym gorzej o nich świadczy. Takie nastawienie, takie nieliczenie się z ludzką pamięcią, niedelikatność, czy ściślej, woluntaryzm jest właśnie cechą tamtego czasu, czasu Włodków. Nie należy jednak casusu Włodka przeceniać, nie był jakoś wyjątkowy, to raczej norma dla tych czasów. Dopiero sprawa nagrody wydobyła go z mroków niepamięci i wyolbrzymiła jego rolę w kształtowaniu się postaw artystów (i nie tylko) tamtego pokolenia i niestety pokoleń następnych. Dzisiejsze pokolenie literatów kuszone perspektywę tak wysokiej i prestiżowej nagrody z pewnością będzie delikatnie obchodzić się z pamięcią czasu stalinizmu, jak i w ogóle z niewygodnymi prawdami, i raczej nie ma szans by na takiej zanęcie wyrosło pokolenie nonkonformistów skłonnych pryncypialnie zająć się własną historią i rozliczyć swoich “rodziców”. Dlatego, podobnie jak Ty, uważam, że przegraliśmy na całej linii, a tę nagrodę za wielce szkodliwą

  48. Ewa > Robert Mrówczyński pisze:

    Ach, to niedoczytałam! Ta nagroda nie jest Włodka, tylko Szymborskiej. Ale zdaje się że planowano dwie, Włodka miała być do jakiegoś określonego wieku. Trzeba jeszcze poczekać, może jednak zdecydują się na Włodka i wtedy dopiero okaże się, czy wygraliśmy. No wiesz, firmowana nazwiskiem noblistki to jednak zupełnie inaczej brzmi, niż firmowana nazwiskiem byłego męża. Chociaż, podobno pochowana jest jako Włodek, więc w sumie, to wszystko jedno…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *