FREUD I

Czytam kolejną biografię Linde Salber. Po moim czytaniu i pisaniu blogowym o Anais Nin upłynęło kilka lat a Linde Salber wydaje kolejne biografie.

Każdy znajdzie u Salber to, czego nigdzie nie znalazł. Np. że Sigmund Freud był ulubieńcem matki, ostentacyjnie faworyzowanym i reszta rodzeństwa temu priorytetowi była restrykcyjnie podporządkowana. Gdy Freud, mający zawsze osobny pokój rozpraszał się grą siostry na fortepianie w sąsiednim pokoju, zakazano jej gry. Wybór matki jedynego potomka do miłości zaprocentował szybkim rozwojem dziecka i jego pewnością siebie. Utalentowane siostry Freuda były bez szans.

Ale, mimo, że Freud kochał całe życie jedną kobietę i nigdy jej nie zdradził, to zakochane w nim były wszystkie, które go na swojej drodze spotkały. Nie inaczej jest i z jego nam współczesną biografką Linde Salber.
O dalszych losach Freuda wyjętego już z ramion matki i włożonego do bardziej demokratycznych rodzinnie ramion żony, gdy trzeba się już dzielić, a nie starcza na wszystkich, biografka pisze z wyraźną troską zaniepokojona, że uczony swojej teorii nie zdąży dać światu.
Freud pełen wyrzutów sumienia pisze w liście:

„Strasznie mi przykro, że nie mogę Wam tego zapewnić. Żeby cieszyć się tym wszystkim w siedem, dziewięć czy choćby tylko w trzy osoby – krótko w undici, dódici, tredici, trzeba mi było zostać nie psychiatrą i rzekomym twórcą nowego kierunku w psychologii, lecz fabrykantem czegoś powszechnie użytecznego, jak papier toaletowy, zapałki, guziki do butów. Na przekwalifikowanie się jest już od dawna za późno, tak więc nadal rozkoszuję się tym, egoistycznie, chociaż z zasadniczym ubolewaniem, sam”.

Ale tak naprawdę, to bohaterem książki jest Król Edyp i jego kompleks.

(fragmenty w tłumaczeniu Elizy Borg)

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii czytam więc jestem, dziennik duszy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *