Heideeger

Można usprawiedliwić gorycz wiersza Celana, napisanego bezpośrednio po wizycie w siedzibie filozofa w czerwcu 1968 roku p.t. „Todtnauberg”. Poeta w dwa lata po tym wydarzeniu zginie śmiercią samobójczą w wodach Sekwany mając pięćdziesiąt lat, a czynem tym przecież nie można obarczyć światowej sławy chluby niemieckiej myśli, Heideggera. Ani to zawiedzenie Celana, ledwo muśnięte w wierszu, mówiące o ich wspólnej, wielogodzinnej wędrówce po bagiennej okolicy Todtnaubergu, gdzie nie mówiono o rzeczach istotnych nie było powodem śmierci. Ani to, że w roku 1933, ani 1934 nie zaprotestował. Milczał też w czasie eksterminacji i milczał też w czasie powojennego spotkania z rumuńskim Żydem.
I może dlatego właśnie gadatliwość Bernharda jest taka niepowstrzymana i tak potrzebna: (…) Heideggera, za którym uganiały się całe pokolenia, wojenne i powojenne, i którego jeszcze za życia pochowały one na wieczność w odrażających i głupkowatych doktoratach, osobiście postrzegam zawsze jako filozofa siedzącego na swojej szwarcwaldzkiej ławeczce, obok żony, która ogarnięta perwersyjnym entuzjazmem dla wszelkiego szydełkowania, nieprzerwanie szydełkuje mu zimowe skarpety z wełny własnoręcznie przez nią uzyskanej z heideggerowskich owiec. Heideggera nie mogę sobie inaczej wyobrazić niż na swej ławeczce przed swym schwarzwaldzkim domkiem, obok żony, która na całe życie całkowicie nad nim zapanowała i która robiła mu na drutach wszystkie skarpety i która mu wszystkie mycki dziergała na szydełku i która dla niego piekła chleb i tkała poście li która sama mu nawet robiła sandały. Heidegger, powiedział Reger, był, tak samo jak Stifter, kiczowaty, z tą swoją kiczowatą heideggerowską główką. Tylko że Heidegger był jeszcze bardziej śmiechu warty od Stiftera, naprawdę przecież tragicznej postaci, w odróżnieniu od Heideggera, który był zawsze tylko komiczny, równie drobnomieszczański ciułacz jak Stifter, jednako zabójczo ogarnięty manią wielkości jak Stifter, przedalpejski słabo myśliciel, jak sądzę, pasujący jak ulał na niemiecką zupę filozoficzną… Heidegger miał pospolitą twarz, zupełnie bez ducha, powiedział Reger, był, człowiekiem na wskroś pozbawionym ducha, bez krztyny fantazji, ani krztyny wrażliwości, proniemiecki filozoficzny przeżuwacz już strawionego, nieprzerwanie cielna filozoficzna krowa, powiedział Reger, na niemieckiej filozofii pasiona i przez dziesiątki lat upstrzająca szwarzwaldzką łąkę swoim kokieteryjnym łajnem. Heidegger był, że tak powiem, filozoficznym oszustem matrymonialnym, który wielu zwiódł i uwiódł i któremu udało się nabrać całe pokolenie niemieckich humanistów. Heidegger to odstręczający epizod niemieckiej historii filozofii, w której uczestniczyli wszyscy naukowa Niemcy, do dziś dnia uczestniczą. Do dziś dnia nie przejrzano jeszcze Heideggera do końca, na wylot, heideggerowską krowa jest wprawdzie wychudzona, wciąż jednak odciąga się z jej wymion heideggerowskie mleko. Heidegger w swoich sfilcowanych pumpach przed swym zakłamanym kanciastym domem w Todtnauberg utkwił w mej pamięci jak na fotografii, która wszystko zdradza, myśliciel-filister w czarnej szwarcwaldzkiej mycce na głowie, w której pichcono wciąż na nowo niemiecką głupotę. Z wiekiem możemy powiedzieć, że mamy za sobą wiele zabójczych mód, wszystkie te zabójcze mody na jakąś tam sztukę, na jakąś filozofię, jakieś artykuły użytkowe. Heidegger jest dobrym przykładem tego, jak z mody na filozofię, która niegdyś ogarnęła całe Niemcy, nie pozostało nic prócz garstki śmiechu podartych fotografii tudzież garstki zasługujących na wyśmianie pism. Heidegger był filozoficznym kramarzem, paserem, który na swój stragan przynosił wyłącznie kradzione towary, wszystko u Heideggera jest z drugiej ręki, jako myśliciel był do dziś dnia pozostaje prototypem wtórności, nie posiadał niczego, a wszystko ściągał, do samodzielnego myślenia brakowało mu dosłownie wszystkiego. Metoda Heideggera polegała na tym, że obce, wielkie myśli innych, bez najmniejszego skrupułu sprowadzał do swojej miary, tak właśnie sprawy się mają. Heidegger pomniejszył wszystko, co wielkie, do tego stopnia, że sprowadził je do w miarę możności niemieckiej miary, rozumie pan, możliwie niemieckiego. Heidegger to drobnomieszczański ciułacz niemieckiej filozofii, który niemieckiej filozofii nałożył swoją kiczowatą szlafmycę, kiczowatą czarną myckę, którą przecież zawsze nosił, wkładał na każdą okazję. Heidegger to niemiecki filozof pantoflowo-szlafmycowy, nic poza tym, nic więcej.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii dziennik duszy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *