W LOS ANGELES
Żywopłoty bugenwilli
autostradą wiodą do Malibu,
wzgórz nad Pacyfikiem Getty’ego Villi,
by wspiąć się Santa Moniki
pasmem gór do Muzeum.
Bugenwille
pną się w sześciometrowych altanach,
lśnią amarantowe
na tle nieskazitelnej bieli
płyt architektury.
Tam, hen, u góry, San Gabriel.
Wstążka w dole
autostrady do San Diego.
Gab i Andi niosą kawę.
Pijemy na białych schodach.
Grecja była, okruch opodal,
wzruszenia łzawe.
Zastygłe w wazach uczucia.
Drżą w czystym powietrzu
dusznej woni duszy
w kwiecistych loggiach i pergolach
rozkosze. Klomb wymusi
ból irysów van Gogha.