WIERSZE PÓŹNE (7)

W LOS ANGELES

Żywopłoty bugenwilli
autostradą wiodą do Malibu,

wzgórz nad Pacyfikiem Getty’ego Villi,
by wspiąć się Santa Moniki
pasmem gór do Muzeum.

Bugenwille
pną się w sześciometrowych altanach,
lśnią amarantowe

na tle nieskazitelnej bieli
płyt architektury.

Tam, hen, u góry, San Gabriel.

Wstążka w dole
autostrady do San Diego.
Gab i Andi niosą kawę.
Pijemy na białych schodach.

Grecja była, okruch opodal,
wzruszenia łzawe.
Zastygłe w wazach uczucia.

Drżą w czystym powietrzu
dusznej woni duszy
w kwiecistych loggiach i pergolach

rozkosze. Klomb wymusi
ból irysów van Gogha.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2020, Nie daję ci czytać moich wierszy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *