WOJACZEK I

Czytam i czytam „Wojaczka wielokrotnego” w ponad sześciuset stronicowej, w tym roku wydanej w „Biurze Literackim” kolejnej książce o poecie.
Odchodził z Wrocławia w czasie, kiedy ja rozpoczynałam studia wrocławskie i dzięki tej książce odnajduję miejsca, ich nazwy i sposób życia tamtych lat.

Relacje ponad osiemdziesięciu świadków epoki Wojaczka oraz zadawane im niemal identyczne pytania powinny gwarantować jakąś tytułową jedność postaci ukazanej z różnych stron.
Paradoksalnie tak się nie dzieje.
Stanisławowi Beresiowi odmówiły udziału w przedsięwzięciu wszystkie kobiety, które miały z Wojaczkiem bliższy kontakt. Te pożenione, te z wolnych związków i te adorowane. Muzy też się nie wypowiadają.
A przecież jego poezja jest tylko o nich, wszystko, co nosił w sobie Wojaczek i co chciał dla świata z siebie wydobyć, było tylko tym ich dzisiejszym milczeniem.

Wojaczek we Wrocławiu się multyplikował i klonował. Był wszędzie.
Kiedy w październiku rozpoczęłam studia, Krystyna na wiklinowych fotelach rozmawiała o nim codziennie do maja, do jego śmierci. Opowiadała o nim, gdyż znajomość z Wojaczkiem była wtedy, jak i dzisiaj, wielkim prestiżem.
Rozmawiała więc w czasie zajęć, tak że wyrzucono ją z pierwszego roku, nie dbając, że ten czas oddała sławie geniusza.

Tak, znajomość z Wojaczkiem, to było coś.
Teraz, kiedy wypowiadają się tak wysoko postawione osoby świata kultury i mówią tak pochlebnie, nie sposób odczytać zupełnie czegoś przeciwnego.
Tak, bardzo trudno by było coś podobnego wymyśleć, by uzyskać taki literacki efekt nienawidzącej aprobaty.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2008, lustro. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na WOJACZEK I

  1. Ania pisze:

    Czytałam na blogu Marka Trojanowskiego, gdzie napisałaś, że Wojaczek dzisiaj nie działa. Na mnie działa.

  2. Ewa pisze:

    Aniu, ja też się zachwycam, ale my jesteśmy z innego pokolenia, właśnie pokolenia Wojaczka.

    Wróciłam z biblioteki, gdzie poczytałam ostatnia „Lampę” i ostatnią „Literaturę na świecie”.
    W „Lampie” są poeci rumuńscy młodzi, przeważnie pokolenie 70, a w LnŚ poeci rumuńscy naszego pokolenia.
    W krajach postkomunistycznych jest bardzo wyraźny duch zupełnie innej poezji, innych aspiracji. W “Lampie” bardzo dobry wywiad o tych przełomach, etapach, o ewoluowaniu i odłączaniu się pokoleń od traumy totalitarnego państwa. A Wojaczek tkwi w zniewoleniu i niemożności, to jest cały czas krzyk wolości, której nie dane jest być wolną. Bereś ciągle pyta zaproszonych wspominkarzy o politykę u Wojaczka i dostaje nieodmienną odpowiedź jego braku nią zainteresowania. Ale ta zewnętrzność tam w poezji jest.

    Cała poezja Wojaczka jest w necie i tak sobie czytając tę opasłą książkę, równolegle ją podczytuję.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *