Przyznam się, że nigdy wcześniej nie czytałam literatury motywacyjnej, a do sięgnięcia po ten gatunek zmotywował mnie tekst „Plaga pozytywnego myślenia”, który ksiądz Aleksander Posacki SJ opublikował na witrynie „Radia Maryja” dotyczący ubiegłowiecznej postaci Napoleona Hilla, doradcy dwóch prezydentów USA: Woodrowa Wilsona i Franklina Roosevelta.
Nie wiedziałam, że opowiadanie się za przecież jak najbardziej chrześcijańskimi przymiotami aktywności ludzkiej może wzbudzić tak dużą niechęć, oskarżenia o kumanie sie z mocami nieczystymi, a nawet z samym Diabłem, sprzyjanie ruchom New Age i sektom typu Amway czy Herbalife.
W niewielkiej książeczce, którą właśnie przeczytałam Greg S. Reid żadnych analogii do domniemanych zagrożeń nie znalazłam. Autor co i rusz oddaje hołd Napoleonowi Hillowi próbując kontynuować jego wnikliwe analizy sukcesów życiowych takich ubiegłowiecznych bogaczy, jak Thomas Edison czy Henry Ford.
Przyznam, że najbardziej w wywodzie Grega S. Reida podoba mi się to, że zrywa z wpajanymi w szkole zachętami do rywalizacji, konkursów, bycia najlepszym, wykaszania konkurencji. Indywidualistyczny bieg przez życie (słusznie bieg, bo życie jest nam dane w wąskim przedziale czasowym i spieszyć się trzeba) ma być zawsze zmotywowany sobie znaną potrzebą i pasją, ale nie musi odbywać się w pojedynkę. Zachęca do współdziałania, do organizowania się w grupy, czyli wskazane nie tylko różne związki branżowe, ale portale i blogi. Namawia do wzajemnej pomocy, wręcz służby bliźniemu i dowodzi, że właśnie to, a nie asertywność przynosi profity. Program Reida brzmi niejednokrotnie jak platońskie upominanie się o pierwotne, szlachetne wartości międzyludzkie, a dążenie do samorealizacji jako główny powód istnienia na tym świecie, który jak się dobrze przyłożymy, nie będzie ani razu łez padołem. Wiem, że ten idealizm jest nadmiarowy, niemniej pokonywanie trudności, stawianie czoła przeciwnościom losu zawsze będzie lepsze niż depresyjny marazm i lelum polelum.
Nie są to jednak truizmy. Autor z udzielającym się czytelnikowi entuzjazmem przedstawia tych, którzy dali nam telefon komórkowy, skonstruowali blogi i ułatwili wszelkie operacje komputerowe tak, że nawet ja u schyłku życia potrafię je obsługiwać. To wydarzyło się naprawdę, za przyczyną utalentowanych entuzjastów niejednokrotnie bez grosza przy duszy, niejednokrotnie pionierów kalekich, niepełnosprawnych, o gorszych warunkach startu życiowego, jedynie obdarzonych instynktem samozachowawczym i umiejętnością perswazji.
Dzisiaj, jeśli nie pogrążymy się w diabelskich dywagacjach Radia Maryja torpedujących jak za czasów PRL-u wszelkie obywatelskie inicjatywy naprawy naszego przecież ze wszech miar popsutego życia publicznego, jeśli nie oddamy swojej energii i cennego czasu na śledzenie absurdów naszego rządu i skoro już nic, jak alarmują statystyki, nic nie czytamy, sięgnijmy chociaż po książki motywacyjne, których mamy nareszcie wielki wysyp, gdzie każdy znajdzie coś bliskiego dla swojej udręczonej szkołą i rodzicami duszy.
Chociażby z wdzięczności poznajmy twórcę systemu prowadzenia bloga, na którym od lat piszę:
„ (…)Nadeszła chwila, gdy Matt zrozumiał, co powinien zrobić. Wbrew radom najbliższych mu osób zrezygnował ze studiów na Uniwersytecie Houston i zatrudnił się w CNET Networks. Pod koniec 2005 roku rzucił tę pracę i założył Automattic. Zbieg wydarzeń sprawił, że w rezultacie wysiłków Matta Mullenwega powstał WordPress: darmowe, otwarte narzędzie do obsługi bloga i system zarządzania treścią.
Do grudnia 2011 roku wersja 3.0 WordPressa została pobrana ponad 65 milionów razy. Obecnie jest to najpopularniejszy w sieci system prowadzenia bloga, wspierający ponad 50 milionów blogów na świecie i 14,7 procent najpopularniejszych stron internetowych w sieci.
Z każdych stu nowych aktywnych domen w Stanach Zjednoczonych dwadzieścia dwie działają na bazie tego systemu. W kwietniu 2012 roku Pingdom – serwis monitorujący strony internetowe – ogłosił, że „WordPress całkowicie zdominował setkę najlepszych blogów”: używa go 49 spośród stu najpopularniejszych blogów na świecie.
W maju 2012 roku na stronie All Things D, poświęconej technologii, napisano, że „WordPress obsługuje 70 milionów stron i oczekuje się, że w tym roku przyniesie 45 milionów dolarów dochodu”.
(…)
Co Matt poradziłby piszącym w Internecie?
„Najlepszą radą dotycząca pisania, jaką usłyszałem, i niekiedy ją wykorzystuję, jest ta, by pisać z samego rana. Budzisz się, nastawiasz kawę – robisz to, co musisz, i piszesz tysiąc lub dwa tysiące słów, wyrzucasz je z siebie. Może tego nie opublikujesz, może przytniesz potem do kilkuset słów, może to nie ma znaczenia. Wystarczy, że ćwiczysz umysł. Wyzwalasz w sobie kreatywność, która nagromadziła się w trakcie snu. Swobodne skojarzenia to również dobry początek dnia”.(…)”
[Greg S. Reid „Myśl i bogać się. Orientacja na cel. Potęga wytrwałości” przełożyła Małgorzata Małecka WYDAWNICTWO Studio Emka]