Dani Karavan. Reflection / Odbicie / גנולגיפּשפׇּא. Galeria jednego dzieła, Muzeum Śląskie w Katowicach

Wczorajsze otwarcie wystawy było 14 metrów pod ziemią. Naprzeciwko pokaźnego tłumu na tle białych ścian stanął autor wystawy Dani Karavan, kuratorka Anda Rottenberg i dyrektorka Muzeum, Alicja Knast. Wszyscy starali się otwarcia nie przedłużać, toteż słusznie Anda Rottenberg odesłała wszystkich do Internetu, gdzie można sobie o Danim Karavanie przeczytać i pooglądać jego prace. Przedstawiciel nurtu site-specific potrzebuje przestrzeni, hol centralny który Muzeum przeznaczyło na wystawy czasowe ma wysokość około 13 metrów, jest sześcianem i idealnie nadaje się na pokazanie tutaj, w Katowicach, swojego najnowszego dzieła. Z tłumaczeń 86 letniego artysty Daniego Karavana, Andy Rottenberg i Alicji Knast, dyrektorki Muzeum spolszczającej wypowiedzi Kravana wynikało, że został on namówiony, a wręcz przymuszony do przyjazdu w Katowic w czasie pobytu Ady Rottenberg i Lecha Majewskiego w Izraelu. Niemniej, jak dowiedzieliśmy się z dalszej wypowiedzi artysty, nacisk też był z innej strony, rodzice artysty to lwowiacy którzy wyemigrowali do Palestyny w latach dwudziestych ubiegłego wieku i poprzez dom rodzinny jest z Polską na zawsze związany. Żona, nie mogąca przyjechać na otwarcie wystawy, mówi także po polsku.
To ciepłe otwarcie pełne ludzkich, uczuciowych elementów było czymś przyjemnym, ale nie sugerowało co mieliśmy za chwilę zobaczyć. O dziele nic nam nie powiedziano i czekała nas niespodzianka. Otwierający powiedzieli jedynie, że instalacja wymagała wielkiego kunsztu i cierpliwości od ekipy montującej dzieło Daniego Karavana i należy im się wielka pochwała i podziękowanie.
Po tym wszystkim zgromadzony tłum przeszedł wąskim, idącym w górę po pochyłości oświetlonym sztucznym światłem białym korytarzem do Galerii jednego dzieła.
Kiedy weszliśmy do gigantycznego sześcianu, cały idący tłum rozprysnął się na nieskończoną ilość kawałków odbitych w płytkach lustrzanych, którymi wyłożono sześć płaszczyzn bryły wnętrza. Na twarzach zwiedzających mimowolnie pojawiło się zaskoczenie i zachwyt. Było coś przyjemnego w tym zaskoczeniu, kiedy zdjęliśmy buty i weszliśmy na śliską taflę lustrzanej podłogi byliśmy wszyscy Chrystusami chodzącymi po wodzie, a obok nas, jako jedyny obcy element pięła się biała drabina jakubowa aż do nieba, by mocą lustra wrócić do nas z powrotem, sugerująca, że moglibyśmy tak krążyć, wchodzić i schodzić w nieskończoność.
Byliśmy Alicją, byliśmy Kosmosem, Alefem, Kryształowym Pałacem, salą balową, świadkami nowej technologii, gdzie szkło już nie jest potrzebne by nas odbić, ćwiartować i multiplikować. Rząd zdjętych butów tak samo uczestniczył w grze iluzji, buty mnożyły się i dublowały, a ludzie przemieszczający się po tafli podłogi – lodowisku tworzyli jak w kalejdoskopie coraz to inne wzory.

Olśniewające, metafizyczne przeżycie zastanawiało czym jest ten Drugi, którego współudział jakże osobowo obojętny, użyczający jedynie swojego ciała do mnożenia odbić jest czynny duchowo i czy jakakolwiek inna interakcja zachodzi oprócz faktu, że pewnego wrześniowego wieczoru rzeźbiarz Dani Karavan chwilowo zamknął nas wszystkich w lustrzanej klatce.
dscf5161
dscf5166dscf5167dscf5168
dscf5171dscf5172dscf5173dscf5178dscf5181

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii czytam więc jestem. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź do Dani Karavan. Reflection / Odbicie / גנולגיפּשפׇּא. Galeria jednego dzieła, Muzeum Śląskie w Katowicach

Skomentuj Ewa Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *