Jednodniówka „Tranzytoryjna Formacja artystyczna TOTART” 25 kwietnia 2016

Z okazji dwudniowych obchodów XXX-lecia Totartu w Ratuszu Staromiejskim w Gdańsku została wydana w papierze w 2000 egzemplarzach jednodniówka redagowana przez Zbigniewa Sajnóga z zespołem w skład którego weszli: Paweł Mazur, Wojciech Stamm, Antoni Kozłowski, Maciej Ruciński, Dariusz Brzóskiewicz i Marek Wojtasik.
Mimo, że, jak zapewniają autorzy, TOTART zawsze chciał rzeczywistość, w której przyszło mu działać przedstawiać komicznie i dowcipnie według zasady, że jedynie wszechobecna ironia da świadectwo prawdzie, jednodniówka jest minorowa i poważna. Otwiera ją tekst Zbigniewa Sajnóga, w którym szczerze analizuje, jak do dzisiejszego, posępnego obrazu czasów doszło, kiedy wszyscy utalentowani artyści biorący udział w akcjach Totartu byli piękni i młodzi i mieli tyle energii, by kontestować świat w tak twórczy i barwny sposób, a teraz z ich młodzieńczego buntu pozostała jedynie błazenada. Sajnóg w artykule, „ Co to była sztuka totalna” przede wszystkim analizuje lata schyłku PRL-u trafnie stawiając diagnozy co do przyczyn postępującej degradacji życia w latach późniejszych. Jest ten tekst właściwie wezwaniem do refleksji nad ciążącym nam spadkiem po komunizmie nigdy tak naprawdę nie przezwyciężonym, tkwiącym w życiu kulturalnym po dziś dzień. Analiza edukacji komunistycznej, miernej, prowadzonej przez służalczych, tchórzliwych nauczycieli, wpajanie sprzecznych, nielogicznych ideałów dzieciom i młodzieży przy wszech panującej obłudzie i zakłamaniu mediów w epoce Gierka prowadzi do konkluzji, że w takim świecie, gdzie bez złożenia deklaracji lojalności nie dostawało się indeksu wyższej uczelni, drugą możliwością przy nie studiowaniu była dwuletnia służba wojskowa. Na samym już początku wchodzenia w dorosłe życie nie było żadnego wyboru. Architektura, która przez cały PRL skutkiem złych decyzji i kosztownych, propagandowych programów odbudowy i zabudowy miast powstawała tandetna, barbarzyńska i brzydka. Cały artykuł jest właściwie tekstem o podstawowej wartości rozwoju człowieka, czyli o wolności i dowodzi, że rozwój był niemożliwy. Ważny ten tekst jest przede wszystkim dlatego, że na fali resentymentu, zakłamywania danych w Wikipedii coraz intensywniej gloryfikuje się dokonania artystyczne epoki Polski Ludowej marginalizując fakt, że wiele utalentowanych artystów nie miało żadnych szans zaistnieć.

„(…)W roku 76 czy 77, Bogdan Kubat wymyślił założenie niezależnego pisma. Projekt może pozostałby projektem, ale podjęła go moja mama i tak Poezję młodych wydrukowały na powielaczach – wespół z moją mamą – pracownice biura Rejonowego Przedsiębiorstwa Przemysłu Przetwórstwa Paszowego Bacutil w Gdańsku. Składaliśmy, szyliśmy i oblekali numer w okładki właśnie w klubie Carillon, co nawet, jak pamiętam, wywołało pewien popłoch, choć przecież nic tam takiego nie było, po prostu wiersze. No ale: sami wydają, składają – myślozbrodnia, co to będzie! Bogdan pracował nad przygotowaniem drugiego numeru, ale już nie udało się go wydać.(…)”

Fenomen Totartu opisywany przez Sajnóga był przecież inicjatywą oddolną i, jak dowodzi artysta, sztuką nie był, gdyż była ona w epoce PRL-u niemożliwa. Kontestacja grupy gdańskich artystów nie była nawet sprzeciwem ani buntem co łączyłoby się przecież z z konformizmem. To zanegowanie wagi artystycznej happeningów gdańskich nie jest u Sajnóga ani kokieterią, ani negacją ówczesnych dokonań. Sajnóg podkreśla, obok permanentnej szarości tych czasów wszechobecny strach, czyli podwójne zniewolenie Ducha. Dalej dowodzi, że dzisiejsze postrzeganie działań Totartu powinno odbywać się w kategorii niespełnienia, a nie dokonań. Wszystko, co się wydarzyło trzydzieści lat temu wydarzyło się w granicach ówczesnych możliwości, których przekroczyć się nie dało.

Dalej Sajnóg, jak i inni autorzy jednodniówki piszą o filmie „Totart, czyli odzyskiwanie rozumu”(2014) Bartosza Paducha omawianym tu na blogu w dwóch wątkach dając w dalszym ciągu wyraz swojemu rozczarowaniu tym, że film nie wydobył wartości duchowych z ówczesnych pragnień liderów ruchu, a jedynie aspekt zabawy.

Dla potomnych, a także dla mojego pokolenia które skutkiem wszech panującej cenzury nie mogło nic wiedzieć o Totarcie, każda informacja o tych legendarnych, odważnych ludziach Tranzytoryjnej Formacji artystycznej TOTART jest na wagę złota. Chociażby to:

„ (…)Pewnego razu uprowadziliśmy z pewnej instytucji wielki transparent (7 metrów?) z hasłem Niech się święci Pierwszy Maja, który przemalowaliśmy na: Miesiączkuje woźna, będzie zima mroźna (przysłowie autorstwa Bogdana Kubata).(…)”

Tu można ściągnąć PDF „jednodniówki

 

 

 

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii czytam więc jestem i oznaczony tagami , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na Jednodniówka „Tranzytoryjna Formacja artystyczna TOTART” 25 kwietnia 2016

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *