VERNE I

Wściekle czytał Verne’a mój starszy brat i zakochana w nim śmiertelnie chcąc nie chcąc musiałam znać wszystkie szczegóły i zachwyty nad wyspiarskimi rozbitkami.
Georges Perec w ramach odnowy języka mówionego polecał ćwiczenia stylistyczne na lekturze Verne’a. Ja też zdesperowana szukam ratunku w jego budowie zdań i składni gramatycznej. I nie wytrzymuję formalnego reżimu.

Czytam po kilkudziesięciu latach “Tajemniczą wyspę” i przyłapuję się na uwiedzeniu jej treścią. Na zdumieniu i zadumaniu nad manierami dziewiętnastowiecznych mężczyzn i sztywnym gorsetem ich pragnień. Eksperyment poddania, biblijne przyporządkowanie sobie wyspy balonowym rozbitkom najprawdopodobniej jest wczesnym etapem pisarza, który pod koniec życia ze zgrozą obserwował to, co wcześniej afirmował.
Ale pogrążając się nie bez przyjemności w dwóch tomach opisów zamiany małpy na służącego, dialogach, czyli mówieniu sobie per pan przez grupę dżentelmenów skazanych na fizyczną bliskość i niedostrzeganie wyspy, jako fenomenu przyrodniczego z jej rajską urodą, ale patrzenie wyłącznie pod kątem przydatności jej bogactw do wyrobu niezbędnych dżentelmenom przedmiotów, zastanawia magnetyzm takiej wizji ludzkiej aktywności, gdzie nikt nie marzy o spotkaniu ani z córką, ani z matką, ani z żoną, a tym bardziej z siostrą.

Przez dwa tomy i przez dwa lata pobytu na wyspie nie pada na kartach powieści ani jedno słowo o jakiejkolwiek kobiecie, a zadowolona grupa sześciu mężczyzn, usatysfakcjonowana rezultatem uczynienia wyspy sobie poddanej, marzy tylko o możliwości przeczytania gazety.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii dziennik duszy i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na VERNE I

  1. Rysiek listonosz pisze:

    8 listopada 14:27, przez Rysiek listonosz
    W sieci jest bardzo dużo o „Tajemniczej wyspie”. Na blogach Jacka Jareckiego nawet udana parodia, gdzie Nemo okazuje się kobietą, ale niestety sześćdziesięcioletnią!

    „Wyspa” jest prototypem wszystkich literackich wysp, której prototypem utwór Daniela Defoe.
    Zdaje się, do Williama Goldinga i Michela Houellebecqa dołączył też Mariusz Sieniewicz.

  2. Ewa pisze:

    8 listopada 14:50, przez Ewa
    Nic nie poradzę, że wszyscy piszą dużo i książki są coraz obszerniejsze, a ja mam najwyżej godzinę w ciągu dnia na aktualizacje bloga i komentarze. Więc Sieniewicz musi czekać w kolejce.

    Jest jeszcze w sieci artykuł o antysemityzmie Verne’a, przy okazji jego setnych urodzin. Ale przecież wtedy oprócz Prousta wszyscy byli antysemitami: bracia Goncourt, Gustaw Flaubert.
    Dlatego ani tam „Żydówek nie obsługujemy”, ani żadnych starców wzniecających „Rebelię”. Wzruszyłam się, czytając „Wyspę” i będę w kolejnych odcinkach kontynuować wzruszenie, gdyż dla mnie jest jeszcze dziewicza. (A dzisiejsza powieść wzruszeń nie dostarcza, jako osoba uczuciowa muszę sobie sama je produkować).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *