Być tylko w Świecie. Ten jest wolny
co nic nie musi. Gniew tyrana
jest okrutniejszy, gdy się zmienia.
Mróz zetnie każdy kwiatek polny,
przechowa ziarno zimą ziemia,
ocalą wolność nowe lądy.
Wczorajszy wiatr przywrócił upał,
w sklepach tanieją winogrona
może nie będą mówić o nas,
może się zajmą nową mapą,
nie będą kajać się w pokłonach
lub kamieniami rzucać w brata.
Rozkoszne letnie popołudnie
kiedy upalnie słonce grzeje,
na ławkach roześmiane geje
wciąż gwarantują status quo,
dywany klombów to ambicje,
wschodnie dywany w sklepach są.
Niezwykłe, przecież tak niemiłosiernie
krytykowany tu kiedyś Wojciech Wencel,
to niemal geniusz pokroju Rilkego, czy Mallarmego
przy tej Grynbergowej grafomanii…
co to ma wspólnego z Grynbergiem?
Tyle wspólnego, że zapoznawszy się wcześniej z recenzją
o “Uchodźcach”, sądziłem, że czytam doklejony
do niej” wiersz” Grynberga, a mając w pamięci
marność poetyckich tworów Tego ostatniego
(nie mówię o Jego prozie) wszystko się zgadzało.
Potwierdza to tylko, że “wierszow(an)e słupki”
większości poetów-dziennikarzy,
są do siebie podobne, jak “dwie kałuże brudnej wody”
(jakość obrazu w sam raz przystająca do omawianego zjawiska).