Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą. Tak samo przodkowie ich czynili fałszywym prorokom [Łk6,26].
Kupując w prezencie, powiedzmy, noworocznym, książkę chwaloną, najprawdopodobniej szeroko omawianą i reklamowaną w pismach kobiecych ze względu na jej prosty język „Rosyjskie egerie” z myślą ofiarowania jej swojej muzie, czyli komuś, kto udzieli wsparcia w zimnym świecie artystycznego zaistnienia, trzeba mieć zawsze na uwadze to ewangeliczne „biada”. Są to bowiem wyjątkowo szkodliwe opowiastki o kobietach, które, nie używając tutaj wulgaryzmów z powodu zaczynającego się tak biało i czysto Nowego Roku, wszelkimi możliwymi sposobami, z użyciem dostępnych im swoich i bliźnich części ciał, a najczęściej mózgów, na polu wielkiej polityki, pracowni artystów i magazynów mody, przekształcały swoje i innych, życie. To, że wydawca nie pofatygował się nawet sprawdzić, że zaproponowana przez ignoranta – projektanta reprodukcja na okładce, fragmentu obrazu, nie może być, jak podpisano, Maksa Ernsta, lecz najwyżej winietą z secesyjnych opakowań na papierosy Alfonsa Muchy, świadczy już o lekceważeniu czytelniczki, do której książka jest zaadresowana. Bo jak rozumieć groch z kapustą, gdzie, jak zapewniają autorzy, którzy pisali to latami w trosce i poświęceniu, serwowany dzisiejszej Pani Bovary, która mając już bogatego męża, musi mieć jeszcze utalentowanego artystę? Autorzy zapewniają, że wszystkie chwyty dozwolone, gdy rozpoznanie talentu następuje i egerie przystępują, jako osobowości silne i sprytne do działania, czyli własnego zaistnienia. To, że kotłują się tam życiorysy autentycznych artystek razem z wożącymi się na sławie utalentowanych mężczyzn kokot, nic autorów nie obchodzi. Ważne jest rozpoznanie zjawiska „egerii”, czyli greckiej nimfy w lasku, oddanej Sztuce.
Zmarły w ubiegłym roku Paul Ricoeur w udostępnionych przez „Znak” wykładach udowadnia, że alternatywne współistnienie, odnalezienie, rozpoznanie, nie jest łatwe, ale jest możliwe. Słowami Pascala: istota pomyłki polega na tym, że się jej nie rozpoznaje mozolnie bada zjawisko i rewiduje narosłe przez wieki pułapki.
Literatura, gdzie stworzeni bohaterowie tworzą fabułę, a nie odwrotnie, rządzi się swoimi prawami. Tam narratologia, „długa podróż” czytelnika przez świat fikcji modeluje i modyfikuje poddane jej postacie. To, co przytrafiło się Emmie Bovary, to też odnalezienie się w niej czytelnika i jego katastrofalna identyfikacja z literaturą.
Nie tylko fikcja deformuje. Czas, u Prousta w ostatnim tomie powoduje nierozpoznawalność bohaterów. Całych umaczanych pudrem, odnalezionych inaczej, apoteozuje Czas, tajemniczy inwigilator torujący drogę do śmierci poprzez zmiany starości. Analogicznie: dzieło pisarza do tylko rodzaj instrumentu optycznego zaofiarowanego czytelnikowi, aby czytelnik mógł rozeznać się w tym, czego, gdyby nie książka, nie dostrzegłby w sobie może (Proust).
To czytanie siebie umożliwia, jak wiemy, manipulacyjne chwyty, które z powodzeniem stosuje propaganda, władza i wszystkie siły, próbujące wpłynąć na tożsamość i ją dla swojej korzyści zmienić.
Ricouer demaskuje (co zrobił wcześniej w eseju o kuszeniu Ewy w raju, która winą obarcza węża, w ten sposób się jej pozbywając) rzutowanie, odcinanie się od czynu, posługując się definicją ze słownika z 1771 roku: zaliczyć czyn na czyjś poczet to tyle, co traktować go jako taktycznego sprawcę, zapisywać go tym samym na jego rachunek i czynić go za niego odpowiedzialnym.
Rozpoznanie drugiego w sensie levinasowskim, to branie odpowiedzialności. Inny zawierzony, Inny powierzony jest bezbronny.
Pamięć, zapominanie, jako oręż w wymazywaniu nieczystego sumienia to rewizja freudowskiego znaczenia psychoanalizy i odkrycie Bergsona, że mózg nie jest narzędziem chemicznego siedliska pamięciowych plików, ale moralnych wyborów. To wielkie oskarżenie cywilizacji kultury o zniweczenie kwitnącej Grecji, jej humanitarnych osiągnięć. Nowożytność ze swoim handlowym materialistycznym wizerunkiem człowieka, gdzie międzyludzka bezinteresowność zostaje sprzedana na rzecz sprawiedliwości, prawa. To wtedy zaczyna się frymarczenie darami, które, jak pisze Pascal, pochodzą z innych źródeł: Wszystkie ciała, wszystkie umysły razem i wszystkie ich twory nie są warte najmniejszego drgnienia miłości: jest bowiem z dziedziny nieskończenie wyższe.
Rozwodzenie się na temat miłości Kierkegaarda to bezustanne powtarzanie jej charakteru wolnego, w którym w miejscu zemsty i handlu, jest odpuszczenie, a nie wyparcie, ofiarowanie, a nie sprzedaż :Myśl, że dar trzeba odwzajemnić, zakłada, że inny człowiek to ktoś, taki jak ja, kto powinien tak jak ja postępować; ów zwrotny gest ma potwierdzać prawdziwość mojego własnego gestu, to znaczy moją podmiotowość (Claude Lefort). Kwestia wprowadza w rozważania o naturze daru, jego hojności którego wymaganie rewanżu niweluje charakter prezentu.
Oprócz pięknych fragmentów dotyczących niepokoju o drugiego, o jego definitywnym odejściu, śmierci (przykład namalowania kota prze z malarza Balthusa), w według Merleau – Pontego zmysłowym charakterze relacji międzyludzkich, wielokrotnie cytowany Montaigne kończy wykłady cytatem o przyjaźni: W przyjaźni, o której mówię, [dusze nasze] zlewają się (…) i ślad bez szwu, który je połączył. Gdy mnie ktoś przypierał, bym powiedział, czemum go pokochał, czuję, że nie można by tego wyrazić inaczej, jak jeno odpowiedzią: „Bo to był on; bo to byłem ja”.
Może największą zemstą Sztuki na artyście, któremu nie stało talentu na właściwe rozpoznanie, niech będą przykładem wśród steku bzdur, które pod wpływem rosyjskich egerii artyści upublicznili, takie oto słowa Luisa Aragona wypisanych po rosyjsku (tłumaczenie rosyjskiej egerii, w maju 1933 roku: oświadczam, że bez wytchnienia będę dążył do podporządkowania literatury potrzebom propagandy, stanowiącej odzwierciedlenie i podporę polityki francuskiej partii komunistycznej oraz Międzynarodówki Komunistycznej. Oświadczam, że bezwarunkowo i w całej rozciągłości popierał będę politykę FPK i Międzynarodówki Komunistycznej, dążąc do zwalczania prób tworzenia literatury poza partią i walką klas. By przeciwstawić się tym problemom, niezależnie czy podyktowanym względami polityki, czy „wartości powszechnych”, ze wszystkich sił – za pośrednictwem moich książek oraz wszelkich innych poczynań – popierał będę działalność Stowarzyszenia Pisarzy i artystów Rewolucyjnych w imię walki klas oraz zwycięstwa proletariatu.(…) Powodem tych złudzeń było osobiste zaufanie, jakim darzyłem pisarzy i artystów surrealistycznych, których postawa w ostatnich czasach uświadomiła mi jednak, do jakiego stopnia złudzenia te były nieuzasadnione.
Paul Ricouer
Drogi rozpoznania
z francuskiego przełożył Janusz Margański
Znak 2004
Gonzague saint Bris Vladimir Fedorovski
Rosyjskie egerie
z francuskiego przełozyła Joanna Polachowska
Bellona 1998
Przeczytałam w GW artykuł o bibliotekach. Ciekawe komentarz internautów, że w gminnych bibliotekach zarządzają nimi ludzie bez wyższego wykształcenia, natomiast posiada go personel, który jest przez tych bez, paraliżowany. Ciekawe też zjawisko nie kupowania książek , by zaoszczędzić pracy z katalogowaniem. I komputery, jako ozdóbki biblioteczne z imitacją ich obsługi. Bardzo to wszystko ciekawe.
W mojej bibliotece szkolnej stoją “Egerie”, a Ricouera nie ma. Jest bardzo dużo książek o płaceniu artystom za przebywanie z nimi w naturze. Np. “Kiki z Montparnasse” wydanej przez Twój styl w ubiegłym roku, w naszej szkolnej bibliotece. A przecież to wszystko demode.
~Wanda Niechciała, 2006-01-03 12:56
Też u nas nie ma ani jednej książki w bibliotekach Paula Riceour’a.
Znalazłem w sieci “Mit adamicki”:
http://216.239.59.104/search?q=cache:xMZmqBCcI2cJ:www.pat.krakow.pl/wyk lady/3.%2520Paul%2520Ricoeur.doc +Paul+Ricoeur+mit+adamicki&hl=pl &lr=lang_en|lang_pl
Teoria, że zło jest na zewnątrz, że ma charakter natury (zwierzę -waż), a nie duchowości.
~Inżynier Jacek, 2006-01-03 19:55
Hermeneutyka Ricoera to cenny wynalazek. Ewa wybrała frapującą lekturę. I w dodatku pożyteczny cytat z Aragona, co by trzymać się z daleka od surrealistów, farbujących się na czerwono na wzór flagi ZSRR.
~Za Dużo, 2006-01-09 21:09