Czekaliśmy w bramie i odezwał się dziadek Siset
patrząc na mijające auta, na wschodzące słońce:
– Pal – mówił Siset, to przywiązanie zniewalające,
musimy się go pozbyć, by móc chodzić, by móc istnieć!
Jeśli pal pociągniemy, spadnie. Zaraz się przewróci.
Będzie gnić, zgnije, zgnije, zgnije, bo na wskroś spróchniały.
Zbierzmy siły i obalmy go, niech upadnie cały,
niech zgnije, zgnije, zgnije i wolność nam wróci!
– Siset – mówię – sił nie mam, ręce są pokaleczone,
a pal coraz cięższy i większy, chociaż wiem, że gnije.
Lecz dzięki twoim słowom jestem silniejszy i żyję,
powtórz je proszę, może reszty dokonają one…
Jeśli pal pociągniemy, spadnie. Zaraz się przewróci.
Będzie gnić, zgnije, zgnije, zgnije, bo na wskroś spróchniały.
Zbierzmy siły i obalmy go, niech upadnie cały,
niech zgnije, zgnije, zgnije i wolność nam wróci!
Dziadek Siset nie odpowiedział. Wiał złowrogi wicher,
on wiedział gdzie podążyć; swą pieśń zostawił mi w bramie.
Na plac wyszły tłumy. Śpiewałem że wspólne działanie
oswobodzi nas z pęt bydlęcych, jak uczył mnie Siset:
Jeśli pal pociągniemy, spadnie. Zaraz się przewróci.
Będzie gnić, zgnije, zgnije, zgnije, bo na wskroś spróchniały.
Zbierzmy siły i obalmy go, niech upadnie cały,
niech zgnije, zgnije, zgnije i wolność nam wróci!
Droga Ewo,
“pal” w piosence L. Llacha to element konstrukcyjny garoty, której XX-wieczny gen. Franco używał do mordowania m.in. baskijskich separatystów. Niewyjaśnienie tego powoduje, że polski odbiorca powyższego tłumaczenia niezupełnie wie, o co chodzi. Jacek Kaczmarski nie przetłumaczył L’estaca na j. polski, On napisał nowy tekst, co nie dla wszystkich jest oczywiste. Spotkałem się z absurdalnymi zarzutami, ze Kaczmarski napisał jakieś bzdury… Cóż, Lluis Llach nie podzielał tego poglądu uznając, że L’estaca alias Mury należeć będą już na zawsze do Jacka Kaczmarskiego.
Znam tez inne tłumaczenie, zaczynające się od słów “Stary Siset kiedyś mówił mi/ staliśmy w bramie był świt…” Ale to już zupełnie inna historia.
Serdecznie pozdrawiam!
Dzięki Sławku, nie wiedziałam, że pal był pod ziemią, myślałam, że stał na zewnątrz, np. na placu kaźni. Niestety, dopiero, kiedy natknęłam się na YouTube na piosenkę o takim samym brzmieniu jak Kaczmarskiego słynny hymn „Solidarności”, poczułam żal, że nic wiedziałam, że nie Jacek Kaczmarski jest twórcą tej muzyki. Wiesz, w tych czasach nikt nie wspominał, że to piosenka innego barda, można to złożyć na karb złej w tych czasach komunikacji, jednak wielokrotnie śpiewając tę pieśń na różnych koncertach nie wspomniał o Llachu, nie oddał mu należnego hołdu. To było nie było fair.
A słowa, to wiadomo, były Kaczmarskiego i wiadomo, bardzo trafne. W filmach dokumentalnych kryguje się, że nie miał nic do polityki, do obalania i zmieniania, i że nie antycypował zburzenia Muru Berlińskiego. I, jak widać, często artysta nie wie, co czyni.
Droga Ewo!
Napisałaś “Dzięki Sławku, nie wiedziałam, że pal był pod ziemią, myślałam, że stał na zewnątrz, np. na placu kaźni.”
Ależ oczywiście, że pal był na placu kaźni nad ziemią. Skazańca sadzano na krzesełku przystającym do pala, opasywano szyję sznurem przeciągniętym przez otwory w palu; końcówki sznura kat skręcał powolnymi ruchami… Potworna śmierć. Tak stracono bodajże 6 Basków z ETA.
Pozdrawiam serdecznie!
Z pewnością nie chodzi tu o garotę. Ten pal to po prostu pregierz, do ktorego przywiazywano więźniow. Pociagniecie garoty powodowało zacisniecie i uduszenie skazanca. Nie sądzę aby piosenka do tego namawiała.
Dziękuję! Po latach sprawę jeszcze raz przemyślę, chociaż to taki upiorny temat.
Dzień dobry,
trafiłem tu przez przypadek, ale może wyjaśnię pewną istotną rzecz, o której opowiedział mi osobiście autor piosenki Lluís Llach. Otóż tytułowa l’estaca to w istocie pal, ale nie ten służący do kaźni, a zwykły pal pasterski, do którego przywiązywane są owce na pastwisku w katalońskich górach. Cała istota pieśni to przyrównanie ciemiężonych Katalończyków do zwierząt trzymanych na uwięzi. Pal już próchnieje – mówi Siset (Narcís Llansa, stary fryzjer-anarchista, który edukował młodych Katalończyków w rodzinnym miasteczku, w tym Llacha) – więc wspólnym wysiłkiem da się go obalić i zeń wyzwolić.
Z kolei owe carros z pierwszej zwrotki i vailets z ostatniej to młodzi żołnierze zwożeni ciężarówkami, by tłumić demonstracje i próby wichrzycielstwa.
Dość wyczerpującą opowieść o dziejach tej piosenki w Katalonii i potem w Polsce zawarłem w tekście towarzyszącym płycie Zespołu Reprezentacyjnego ‘Mur – piosenki Lluisa Llacha’, wydanej w 2014 roku.
Bardzo dziękuje Panie Filipie za informację, że to zwykły pal i resztę. Może ktoś przeglądając Internet pełen wszelkich nieścisłości skorzysta z Pańskiego komentarza najbardziej wiarygodnego, skoro znał Pan autora. Serdecznie pozdrawiam!