CHODNIK NA WSI

Pies na smyczy z panem szedł
duży, czarny. Lęk szedł przed.
A za nimi rowerek
trójkołowy. Ten szereg
babcia kończyła. Rower
ciągnęła jak krowę
masywny. Ona krępa,
w środku córka przepiękna
kołysana na szpilkach czerwonych.

Dziecko śmiesznie trąbiło,
zapach wznosił się z grillów,
cienie popołudniowe
chodnik skropiły chłodem.
Wołał z domowej wnęki
głos, że są już sukienki,
letni towar jest w sklepie!
Poszli ludzie z chodnika,
by pogadać i pytać.
I zapomnieć o czasach rolnika.

Umył auto zza płotu,
dbał o jedność podmiotu
euro-kostka polana
potoczyła się piana.
Wieczór wolno się chyli
czas na rozrywkę, czyli
w chyłkiem mknących przechodniach
z papierosem przy spodniach
zalśnił ogniem punkcik czerwony.

Jak iskierka w ciemności
żar popiołu z wieczności,
potem będą wracali
milcząc. Wszystkich oddali
świt nagle bielejący.
I obudzą się ptaki
będą pierwsze oznaki,
nowe godne uwagi
przejdą chodnikiem nogi,
samochody zagłuszą ich kroki milknące.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2014, Nie daję ci czytać moich wierszy i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

4 odpowiedzi na CHODNIK NA WSI

  1. Robert Mrówczyński pisze:

    Zmienia się postać świata, wieś polską zagarnia “euro kostka”, ale jednak pod nią czuje się puls “czasów rolnika” (morda jakby ta sama) w Twoim wierszu, te zmiany cywilizacyjno-techniczne idą znacznie szybciej niż przemiany mentalne i duchowe.
    Mam bardzo podobne odczucie świata, ale to, jak potrafisz te odczucia wyrazić, jak lekko tworzysz te obrazy, jak żywi są tam ludzi, jak niuansujesz, by nie wpaść w szyderstwo, w jakąś jednoznaczność, a z drugiej strony w fałszywe “ciepło”, jest zupełnie zachwycające!

  2. Ewa pisze:

    Tak, właśnie to chciałam powiedzieć, ale nie udało mi się zawrzeć aprobaty tych przemian, całe szczęście, że mam chociaż Twoją aprobatę wiersza, bo cóż bym poradziła na blogu bez słowa zachwytu…

  3. Robert Mrówczyński pisze:

    I bardzo dobrze, że nie ma aprobaty w wierszu, byłby to błąd, bo takie przemiany są pozorne i tyczą jedynie najcieńszej warstwy kultury. Najlepszym dowodem, jaka u nas wiocha pokazuję wygrana w konkursie Eurowizji Conchity Wurst, austriackiej draq queen, transa ale z brodą – bardzo piękny obiekt z dużym głosem. Na nic euro kostka, na nic karchery do jej mycia, smartfony, dogi arlekiny w obejściach, satelity i plazmy.
    Ach, jak się zagotowało, jak zawrzało w polskim zadupiu, a zbawca Kaczyński w chórze nienawistników (ale i wolni ludzie z sieci) z prawa i lewa wrzeszczą o końcu Europy!!! O, jak dobrze, że to koniec!

  4. Ewa pisze:

    tutaj dwa lata temu ksiądz zakazał w kościele na ambonie dyskoteki w piątek i właściciel pubu się podporządkował. Przestał istnieć, bo zarabiał tylko na tych piątkach, na wracających do domu studentach.
    Ale z każdej dobrej przemiany należy się cieszyć, przede wszystkim z chodnika na wsi, którego potrzeba powstania była nie do pomyślenia.

    Mam słaby Internet i nie słyszałam jeszcze tego wiedeńskiego piosenkarza. Piszą w komentarzach na GW, że nieestetyczny. Widać, że Polska nie rezygnuje, by być Chrystusem Narodów w dalszym ciągu, a przecież słusznie ktoś tam zauważył, że Conchita jest identyczny jak Jezus ze świętych obrazków…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *