Słowa. Czy mogą bez istnienia
nadawcy? Twórcy? Architekta?
Ich spiętrzeń, łączeń w sens jedyny
mówić? Czy mogą pokolenia,
ich labirynty intelektu
skończyć dla świata okres zimy?
Mówiłeś do mnie po milczeniu,
twój głos w słuchawce jak w eterze,
łuskane słowa drganiem dźwięków.
Czy stałeś w świetle? Może w cieniu?
Czy byłeś? Mam zaufać wierze?
Fizyce? Zbiorowisku lęków?
A ja… Gdy palec skaleczony
kapie krwią lepką po podłodze
czy jestem? Czy też krew jedynie?
I czy ten Bóg, już narodzony
czy jest nadzieją ledwo w drodze,
czy już w mogile?
4 luty 1984 Katowice