Przyszli obcy. Popatrzyli, posłuchali. Zapisali.
Uśmiech przedarł się przypadkowo.
Dowcip w nudzie brzęczał, jak fałszywa nuta.
Ci dwoje, których Bóg złączył, byli w sali.
Dla nich najpierw komunia, a potem pokuta.
I łączyli się. I oddalali. Umierali.
Przeżuwali rozkosz z żółcią patrząc w głąb swych ciał,
a sędzia gadał i gadał.
2 lutego 1984, Katowice