GLIWICE

Ty wiesz, że w każdym mieście jest jakaś Sekwana
i rozmyślne spotkania na kolejnym moście,
że w starym domu rozebrana
kobieta spala się miłośnie.

Ty wiesz, że każde miasto ma długie ulice
na których zakończenie czeka się latami,
że szczęście nieplanowo wkracza w kamienicę
wciśniętą między wieżowcami…

Ty wiesz, że każde miasto jest jak miasto szare,
że dziecko po to rośnie, żeby było ciaśniej
i wszędzie nową przestrzeń zwyczajny zegarek
zakreśli precyzyjniej, niż odczucie własne.

Ty wiesz, że miast, jak nasze jest przecież tysiące
i nas w nich tyle, ile snów się przyśni,
więc już nie szukaj okna w którym słońce
odbije szyba i pokój rozjaśni.

28 września 1975

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 1975, Nie daję ci czytać moich wierszy i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

54 odpowiedzi na GLIWICE

  1. no name aneta77718@wp.pl 89.69.128.37 pisze:

    Ewuś,
    Żebyś nie myślała, że ja twój wróg jestem, to wkleiłem specjalnie dla ciebie 3 filmy. To filmy dokumentalne, zgrane z “Planete” Do ich obejrzenia potrzebny jest zainstalowany Flash Player. Prezentują one ciekawe spostrzeżenia dotyczące religii, demaskują mechanizmy wykorzystywania terroryzmu i świata finansów.
    Oparte są na konkretnych faktach, z pominięciem tzw. “teorii spiskowych”. Obejrzyj, bo naprawdę warto!

    http://nieszufladabezcenzury.strefa.pl/pieniadz.html

  2. Ewa pisze:

    “Zeitgeist” oglądaliśmy już poprzez portal Alterkino, chyba pisałam o nim na blogu, jeśli nie, to na pewno się na niego powoływałam. Twoje działania w Sieci są jednak innej natury, jeśli tym przykładem chciałeś je usprawiedliwić. Tak jak dawniej, tak i teraz jestem przeciwna burzeniu, wycinaniu do pnia i budowaniu od podstaw, przemiany mogą zachodzić tylko poprzez budowanie równoległe nowych wartości. Ale co ja Ci będę pisać, zawsze, jak każdy bord, wiesz lepiej.

  3. no name aneta77718@wp.pl 89.69.128.37 pisze:

    To ostatnie zdanie piszesz z pozycji mentorskiej. Rezygnacyjna postawa mędrca pozostającego w przekonaniu o niereformowalności jego interlokutora – idioty. Głupi jestem, to fakt, ale nie na tyle mocny, by przekonać mnie, że jestem idiotą.
    Niczego nie zamierzam usprawiedliwiać; skup się trochę na odczytaniu intencji, jeśli w ogóle potrafisz. Skupianie uwagi na mojej głupocie może okazać się dla ciebie niebezpieczne, ponieważ przy dostatecznej intensywności takich dociekań możesz w pewnym momencie stwierdzić, że sama głupotą mi dorównujesz, a kto wie?…może nawet nad nią górujesz. :))

    Co do równoległego budowania “nowych wartości”… Nie można ich budować nie wyznaczając uprzednio obszaru ich budowy. Są pewne wartości, których lepiej nie ruszać i nie modernizować, zgodnie z zasadą, że “lepsze jest wrogiem dobrego”. Ale to dłuższy temat. Jeśliby nieco filozoficznie na to spojrzeć, to jasno sprecyzowane idee mają szansę powodzenia na wprowadzenie jedynie w drodze nagłej, rewolucyjnej przemiany. W przeciwnym razie ulegną na tyle poważnej modyfikacji (rozłożonej w czasie), że nic z ich pierwotnych zamierzeń nie zostanie. Ich słuszność lub jej brak nie ma tutaj znaczenia, bo samo pojęcie słuszności, czy też racji, jest względne.
    Z tego, co piszesz wynika, że zamierzasz przypiąć mi łatkę jakiejś misji burzenia. Spokojnie! Nic podobnego nie ma miejsca! :))

  4. Ewa pisze:

    nigdzie nie pisałam o głupocie. Sugerowałam jedynie, że osobowościowe skrzywienia rzutujesz na ogólnoświatowe idee podpinając się pod nie, podczas gdy jest odwrotnie, to one stworzone są po to, by walczyć z takim anarchistą jak Ty. Dla maluczkich Twoja działalność wywrotowa świadczy właśnie o mądrości, podczas gdy to jedynie manipulacja i zasłona dymna, by sobie ulżyć.
    Mnie zrozumienie Ducha Czasu potrzebne jest jedynie po to, by nikt mnie nie opluł bez przyczyny, a ty nawet takiego minimum nie potrafisz spełnić wobec mnie, aż strach pomyśleć o Twojej trosce o losy Świata.

  5. Ewa pisze:

    Masz rację z tymi wartościami. Ale jak już niejednokrotnie powtarzałeś, jestem staruchą i poitrukiem, czego się zmienić nie da (bo nawet głupiec może zmądrzeć), więc każdy orze jak może.

  6. misia pisze:

    Ewie chodziło o osobowość Borderline – BPD, porażony zwany jest potocznie bordem.

  7. no name aneta77718@wp.pl 89.69.128.37 pisze:

    No tak tak, właśnie “starucha” i “politruk” 🙂
    To ekwiwalent słowny rzemienia, który się twojego dupska domaga w chwilach uznanych przeze mnie za nieznośne 🙂

    Ale z diagnozą o metodzie na “ulgę” się podpisuję. Przynajmniej to odczytujesz prawidłowo.
    Ale tylko to, bo już stwierdzenie, iż prowadzi mnie “troska o losy Świata” (dlaczego z wielkiej?) jest ewidentnym pudłem. W dupie mam ten świat oraz to, co z nim się stanie. Grzeją mnie natomiast wszelkie okruchy demaskatorskie. To mnie wozi, a nie żadna “troska” 🙂 To moje antidotum na wszechobecne przekonanie polityków, mediów, rozmaitej maści skurwysynów od urabiania opinii, że mogą mi wciskać każdy kit, a ja wszystko łyknę.
    A już w sposób szczególny gardzę osobnikami kierującymi się tzw. “poprawnością polityczną” (patrz Dehnel), którzy doskonale orientują się, gdzie ziarno leży i kto je posiał, a udają, że o niczym nie mają pojęcia, żeby nie narazić się Siewcy.

  8. no name aneta77718@wp.pl 89.69.128.37 pisze:

    Misia, na identycznej do twojej podstawie, ja mogę stwierdzić, że cierpisz na zoofilię i lubisz się z pieskiem ruchać.

  9. Ewa pisze:

    acha, więc najazd na mój bezbronny blog zawdzięczam uldze, jaką Ci sprawia demaskowanie mojej blogowej, obłudnej, działalności. Bo przecież Siewcy tutaj nie ma (dlaczego z dużej?).
    Przypomina to działalność redaktora Jerzego Urbana na łamach „Szpilek” w latach siedemdziesiątych, który w prześmiewczych felietonach przejeżdżał się po kelnerach, sklepowych i gustach kupujących, korzystając z łatwej dostępności tych zapracowanych, Bogu ducha winnych kozłów ofiarnych, podczas gdy nomenklatura stołowała się w Peweksach (w tych latach sprzedawano tam artykuły spożywcze).
    Jesteś spadkobiercą takiej właśnie obłudnej komunistycznej mentalności. Mnie traktujesz tak obelżywie, bo możesz sobie tutaj w swym bezwstydzie napaści na słabszego na wszystko pozwolić. Nie kasuję tego, by było wiadomo, kim jesteś i jaki jesteś.

  10. misia pisze:

    już znikam. Na tym poziomie nie będę rozmawiać.

  11. no name aneta77718@wp.pl 89.69.128.37 pisze:

    misia – i słusznie, ja z twojego poziomu też nie startuję. Zbyt niska ranga zawodów.

    Ewuś, co ty mi z tym “słabszym” tu wyjeżdżasz? Przecież to nie real, szanse widzę wyrównane. No, chyba że nosisz w sobie przekonanie o niższej sprawności intelektualnej…
    I jaki “najazd” znowu, Ewuś, na litość boską!
    To miłe z twojej strony, że nie kasujesz bez względu na motywację która to powoduje.
    A ty z uporem wciąż w te lata sześćdziesiąte wjeżdżasz. Właśnie to mnie kiedyś do ciebie uprzedziło. Ściślej: rok 1968 i twoja ocena tamtych wydarzeń.

  12. Ewa pisze:

    no właśnie, skoro się nie zgadzamy z wypadkami marcowymi, to po co tu przychodzisz, mało jest w Sieci miejsc adekwatnych do takiego jak Ty, użytkownika? Właśnie to jest wspaniałe, że Internet jest tak różnorodny i nawet zoofila można spotkać bez problemu, czemu akurat ja? Ja tu się rozkoszuję blogiem, tym, że te wszystkie mendy, które nawiedziły mnie w ciągu sześćdziesięciu lat mojego życia, mogę sobie tutaj literacko przyszpilić, pooglądać ze wszystkich stron jak są już nieaktywne, jednowymiarowe, zasuszone między kartkami archiwum. Po co mi taka żywa mena, jak Ty, która tutaj, jak w filmie Polańskiego „Lokator” zostawia jedynie śmierdzący ślad na wycieraczce?

  13. no name aneta77718@wp.pl 89.69.128.37 pisze:

    a tam, zaraz menda… 🙂 🙂 🙂

    Taką ambitną rolę układnej, kulturalnej staruszki sobie wyszykowałaś i warto nią tak teraz poniewierać? 🙂

    Przyszedłem kierowany empatią. Patrzę – widzę prowokacyjny slogan: “nie daję ci” itd.
    Nic przeciwko nie mam, bo nawet pewnym obrzydzeniem napawa mnie sama myśl o tym, że mogłabyś mi dawać. Ale przecież wiesz, jaka przekora (tak! Przekora, a nie menda!) 🙂 ze mnie. Myślałem, że na tyle mnie znasz…

    To raz. A drugie:
    No żal trochę mi się zrobiło, bo tak jakoś puściutko tu u ciebie. Pomyślałem: Oho! Masz okazję wykazać trochę serca, empatii osobom w wieku starczym. Niech sobie nie myślą, żeś ostatni łobuz i drań.

  14. Ewa pisze:

    może już starczy. Lada moment uaktywnią liternet, gdzie pusto nie jest, tam się produkuj i rozsiewaj swoją empatię.
    Już się nie odezwę, pisz sobie tutaj co chcesz.

  15. no name aneta77718@wp.pl 89.69.128.37 pisze:

    A skoro już pana Polańskiego ruszasz….
    Ty wiesz, że to nieletnie dziewczę powiedziało, że nic przeciwko ruchanku z panem Romanem nie miało. Cały kłopot powstał w wyniku tego, że on dziurki pomylił! W dupalka chciał ją ukłuć! 🙂 🙂 🙂

  16. no name pisze:

    Dobranoc Ewuś 🙂 Buzi ci nie dam, mam nadzieję, że powody zrozumiesz…

  17. no name aneta77718@wp.pl 89.69.128.37 pisze:

    Aha! No i nie “chciał”, a ukłuł! Przepraszam pana Romana! 🙂

  18. przeklejone z nieszuflady pisze:

    Wojny na dole

    Wojny towarzyszą rodzajowi ludzkiemu zapewne już od samego początku jego powstania stanowiąc istotną cechę osobowości człowieka, jego monadę. Nie ma mowy o jakiejkolwiek konieczności; powód do walki jest elementem wtórnym, pierwotnym zaś – czysta chęć. Ludzie po prostu uwielbiają walczyć. Swoje uwielbienie dla walki zawdzięczają zapewne miłemu uczuciu upojenia po pierwszych zwycięstwach w walce o oddech tuż po opuszczeniu matczynego łona, czy też sukcesowi w walce o adaptację pozycji z raczkującej w wyprostowaną. Kreatywność ludzka w wyszukiwaniu przestrzeni dla swojej żądzy walki nie zna granic. Człowiek walczy o pozycję społeczną, wyeliminowanie tej świni Kowalskiego, o lepsze jutro dla swoich dzieci, o względy panny Dziuni, o dostęp do ropy naftowej, o nagrody literackie, o pokazanie, że ja, to tylko ja i basta! Itd, etc. Nie wystarczyłoby życia na wymienienie wszystkich powodów .

    Ale, jak już wspomniałem, nie powód jest istotny, a chęć. Taką właśnie chęć w czystej postaci zaobserwować można na licznych, ogólnodostępnych portalach literackich. Dlaczego właśnie literackie? Ano dlatego, że w przeciwieństwie do forów prowadzonych przez infantylnych bubków, są one umiarkowanie moderowane i minimalnie cenzurowane. Pozwalają na użycie wszelkiego oręża słownego, wykazanie się w walce przebiegłością, kreatywnością w niszczeniu przeciwnika, zdolnością do tworzenia własnej armii zwolenników i wszelkimi cechami poza dostępem do realnej broni masowego rażenia. Przyglądając się zaciekłości walczących, łatwo można określić moment końca świata. Istotne są dwa czynniki: wojownicza zaciekłość userów oraz możliwości internetowego przekazu. Dla ułatwienia zadania możemy śmiało założyć zaciekłość na niezmienionym poziomie (zaciekłość = constans). Teraz wystarczy uważnie śledzić postęp technologiczny w dziedzinie e-przekazu. Wszyscy po czterdziestce pamiętają zapewne pierwszy komputer oraz czas, jaki upłynął od tamtego “Atari” do współczesnego laptopa czy tabletu. Porównując czas oraz możliwości sprzętowe i na tej podstawie prognozując przyszłość, można śmiało stwierdzić: “Strzeżcie się, albowiem czas bliski jest.” 🙂 Już niedługo “Tadek” będzie mógł ściągnąć samopowtarzalny M21 i prosto z ekranu oddać realny strzał między oczy “M. Kohler”. Potem już tylko każdy ściągnie sobie na swój dysk twardy trochę Uranu235, nieco Plutonu239, wykona sobie co trzeba step by step wg instrukcji na http://www.moja-pierwsza-bomba.com i… gotowe!

    No, ale to na razie fjuczer. Zajmijmy się aktualnie dostępnym orężem, czyli słowami. Politycy na swoje potrzeby ukuli termin “wojny na górze” ignorując zupełnie fakt istnienia podobnych wojen “na dole” zapewne z zazdrości, bo te “na dole” bywają o wiele barwniejsze i bardziej sugestywne.

    Wiek walczących wojowników oraz płeć nie mają znaczenia. Może to być zarówno zaprawiony w bojach hejter jak i poczciwa staruszka wklepująca w klawiaturę swoje pociski.
    Przykładem może być ostatnio obserwowana przeze mnie bitwa zapisana na: http://nieszufladabezcenzury.strefa.pl/gliwice.htm, gdzie niejaki “no name” zaatakował pozycje obronne twierdzy pewnej staruszki. Rozpoczynając działania zaczepne od rozpoznania, przechodził stopniowo do ostrzegawczych wystrzałów w powietrze, czym uaktywnił batalion sojuszniczy “Misia”, który śmiałym manewrem zaatakował najeźdźcę pociskiem BDP zwanym potocznie bordem z przyczółka Borderline. Niestety, atak nie przyniósł spodziewanego porażenia przeciwnika i został błyskawicznie odparty przy użyciu gazu bojowego “Zoofilia”. Staruszka – widząc klęskę i bezwarunkową kapitulację batalionu “Misia” – wywiesiła białą flagę na główny maszt swojej twierdzy wysyłając jednocześnie desperacki komunikat o treści: “jestem bezbronna”. Jednak – jak się wkrótce okazało – był to sprytny fortel przebiegłej staruszki, gdyż zaraz po zbliżeniu najeżdźcy zaatakowała odłamkowym granatem ręcznym typu “Menda” wyciągniętym zza fartucha, strasząc jednocześnie odsieczą marszałka Polańskiego. Najeźca pobladł, lecz wkrótce przytomnie zauważył, że marszałek Polański, póki co, walczy w “Dolinie miłości”, i to orężem, który co najwyżej przyjemność może sprawić, ale nie śmierć!

    Tadeusz Sieja
    2013-09-30 16:09:57
    http://www.nieszuflada.pl/klasa.asp?idklasy=171227&rodzaj=1

  19. Ewa > przeklejone pisze:

    ale to głupie i bez dowcipu.
    I jak kiedyś napisała Olga na portalu Liternet, kogo to obchodzi.

  20. misia pisze:

    Czego to ludzie nie robią, żeby zaistnieć.
    I jakie to biedne.

  21. Ewa > Liternet pisze:

    wyjaśniam, że nic nie usuwałam, ani niczego nie przywróciłam. Po napisaniu, że już się do tego avatara nie odezwę, wkleiłam nowy wiersz pod tytułem „LAMET KOBIETY CIĘŻARNEJ”, który był bez komentarzy i natychmiast pojawił się tam ten smutny człowiek, który pod nim dał komentarz.
    Piszę to tylko dlatego, że jest to dowód na to, że wierszy się nie czyta na blogach i portalach, jedynie komentarze i dlatego się ich nie rozróżnia.
    Świadkami całego zajścia było 200 odwiedzających, więc wiedzą jak było, tłumaczę się jedynie tylko dlatego, że właśnie na portalu Liternet niesprawiedliwie oskarża się mnie o usuwanie z bloga wpisów, co robię bardzo rzadko, z istotnego powodu i najczęściej na prośbę jedynie autora komentarza. Tutaj nie zachodził żaden powód usuwania wpisów, bo te wpisy mają być świadectwem i wizytówką kogoś, kto swoją zawiścią i mściwością nęka od kilku lat literacką strefę Sieci.

  22. misia pisze:

    niepotrzebnie się tłumaczysz, zwyczajna podłość.

  23. Ewa pisze:

    masz rację, szkoda mi też czasu. Ale mam już pewność kto to jest i to jest bardzo smutne.
    Żyjemy w czasach, kiedy skurwysyństwo tłumaczy się chorobą, paranoją, trudnym dzieciństwem, ale wiesz, kto w takim razie wytłumaczy krzywdzonych?

  24. Ewa > Markus White pisze:

    Tak, znasz wirtualnie. Ja miałam nieszczęście poznać i wirtualnie, i osobiście w realu.

    A tak, skoro tu jesteś , to ohydne z Twojej strony jest nazywanie mnie na facebooku „Babcia”, bo nie jestem Twoją żadną babcią i żadną krewną.
    Typowa pozostałość PR- u, w szpitalach pielęgniarki do starszych osób zwracały się pieszczotliwie „babciu”, podczas gdy w cywilizowanych krajach coś takiego – przekroczenie i złamanie przestrzeni międzyludzkiej – było nie do pomyślenia, taka „siostra” by natychmiast wyleciała z pracy. Ty oczywiście nie wylatujesz z grona znajomych na fb, bo dla was chamstwo to pokarm, bez niego na portalach społecznościowych nie istniejecie, nie funkcjonujecie, to jest wasz chleb powszedni.
    Więc żryjcie sobie sami.

  25. misia pisze:

    Stefan Żeromski w „Dzienniku”, tom 1 pisze tak;
    „(…)Matka jest wzorem, który najprzód i najwybitniej stoi przed oczyma dzieciny. Przykład dobry uczy więcej niż najpiękniejsze słowa.(…)”
    Kim są ich matki, skoro pozwalają sobie na sześćdziesięcioletnią kobietę mówić babciu i starucho? Czy do swojej matki też tak się zwracają? Może tak, bo cham to cham, ale mafii mamusia mafiosów, największych bandytów, morderców i kanalii to świętość, więc chyba nie.
    Ale bez względu na wszystko, jednoznacznie wystawiają świadectwo swoim matkom.

  26. Ewa > misia pisze:

    Tak, to pokolenie moich dzieci, najohydniejsze, byli przywiązywani do łóżeczek, jak ich matki szły w stanie wojennym stać do kolejek po słodycze, bo tak naprawdę, to podstawowe wiktuały można było kupić bez tych kolejek, a i być wegetarianinem, jarzyny były niereglamentowane i bardzo tanie. Ale chodziły, bo tam kwitło życie towarzyskie, tak jak dzisiaj na portalach literackich i też podobnej jakości.
    Skoro Tajna ma dziadka dziewięćdziesięcioletniego, jego matka jest w moim wieku, albo i starsza. Ten drugi, co w tym wątku się wypowiada, to też niestety pokolenie roczników siedemdziesiąt.

  27. Markus White pisze:

    Nie wiedziałem, że to czytasz 🙁 Przepraszam więc, więcej nie będę.

  28. Markus White pisze:

    Moja matka jest babcią, bo mam roczną córeczkę, ma 62 lata i wobec córki mówię do niej babcia. Mama na początku miała opory, ale mamą mojej córki jest moja żona Ewa, a nie moja matka przecież… Taka kolej rzeczy na tym świecie.

  29. Markus White pisze:

    A do ojca nie mówię już ojciec, ale dziadek. Czy to takie dziwne? Mam 37 lat, a ojciec 63. Ale nie wiem czy dożyje wieku mojego dziadka, mój dziadek w tym roku skończył 90 lat i od roku jest pradziadkiem ! 🙂 Nie, nie od roku… Ma sporo starsze inne prawnuki 🙂

  30. Ewa > Markus White pisze:

    Adamie, jeśli nie wyczuwasz niestosowności pisania o obcej sobie kobiecie „Babcia”, to ja już Ci tego nie dam rady wytłumaczyć, kiedy zbliżasz się do czterdziestki, a takie nauki powinieneś pobierać w wieku lat pięciu od swojej matki lub babci.

    Nie, nie czytam, weszłam na profil Marcina Królika zupełnie przypadkowo, bo jak pamiętasz, Liternet był nieczynny i wszyscy łazili po Sieci, a ja jak piszę, to muszę odpoczywać i gdzieś zaglądać. Zaglądam na fb z profilu męża, bo tam konta nie mam i byłam zdumiona, że Marcin Królik, na którego konto to wpisałeś, nie zareagował, podczas gdy swego czasu Hortensję Nowak usunął z grona znajomych w pierwszym tygodniu dodania, a która była niezwykle grzeczną i kulturalną osobą. Podobnie zrobił Jarosław Trześniewski, też usunął Hortensję Nowak, a jak przypatruję się jego świadkowaniu wszelkim liternetowym ekscesom, to ten szlachetny człowiek ani drgnie, gdy kopią tam leżących jak Żydów w czasie rządów faszystów. To ci się Adamie nie dziwię, że niczego nie rozumiesz, bo taka jest w Sieci norma (normalność), dlatego już nigdy nie będę w tym uczestniczyć, bo uczestnictwo to też wina.
    A jak podpisujesz na fb zdjęcie Marty Fox, która jest w moim wieku i zapominasz napisać „babcia”, tylko piszesz „Pani’, to też jest błąd. Bo podpisuje się zdjęcia jedynie imieniem i nazwiskiem, służalstwo w stosunku do znanej pisarki w tych okolicznościach jest śmieszne. Jako literat i jak się dowiaduję z Liternetu, też intelektualista, musisz wiedzieć, że słowo „babcia” w takim kontekście jest zawsze przykopaniem, bo tego epitetu wobec niej nie zastosowałeś.

  31. Markus White pisze:

    Już nie pamiętam o co chodziło na fb, ale… być może to wina polonistyki, bo kiedy chodziłem na zajęcia z wiedzy o kulturze, prowadzący wówczas mgr Dariusz Lesiak ( dzisiaj dr Milan Lesiak) wyrażał się również dość nieoględnie o prof. Marii Janion – “babcia”. W kontekście pokoleniowym, że biologia również ma wpływ na poglądy człowieka. Ja też w tym kontekście, biologicznym.

  32. Markus White pisze:

    Marcie Fox na zdjęciu poprawiłem kolor skóry, na oryginale była mocno czerwona na twarzy.

  33. Markus White pisze:

    No i może w kontekście relacji Wrocław – Warszawa, to był pewnie rok 1999/2000, nie wiem jak długo już Janion pracowała w IBL PAN, ale pewnie już może i z 10 lat już wtedy mieszkała w Warszawie.

  34. Markus White pisze:

    http://www.ifp.uni.wroc.pl/pracownik/milan-lesiak

    Jest oficjalnie podany adres email, proszę napisać, że ohydnie się wyrażał o profesor Marii Janion.
    Warto też napisać do emerytowanego już profesora Mieczysława Inglota (zwyczajny), że ohydnie się wyrażał na seminarium magisterskim o profesor Marii Janion nazywając ją lesbijką.

  35. Markus White pisze:

    To jego oficjalny email ze strony instytutu filologii polskiej UWr

  36. Markus White pisze:

    Może pani napisać, że ohydnie się wyrażał o profesor Marii Janion nazywając ją babcią.

  37. Markus White pisze:

    Może też warto napisać do emerytowanego profesora (zwyczajnego) Mieczysława Inglota, który na seminarium magisterskim wyraził się o profesor Marii Janion nazywając ją lesbijką ?

  38. Markus White pisze:

    ifp.uni.wroc.pl/pracownicy-i-doktoranci

  39. Markus White pisze:

    www ifp uni wroc pl pracownicy i doktoranci

  40. Markus White pisze:

    zmiana warty 🙂 Warto wykorzystać ten czas, który jest dany. Mój debiut papierowy, o ile będzie, będzie debiutem spóźnionym, mówi się o takich, że późno debiutowali, ale debiut papierowy po 60-tce? To rzecz wyjątkowa.

  41. Ewa > Markus White pisze:

    Blog jest ustawiony tak, że ja muszę zatwierdzać linki. Nie siedzę cały czas przy kompie, nie trzeba spamować.
    Przykład z Janion nie trafiony, bo ja nie jestem żadną sławną osobą w świecie literackim, tylko wirtualną blogerką, której według Ciebie można dokopywać poza jej plecami tak dla treningu, lepszego samopoczucia, zdystansowania się do mnie, bycia swojakiem wśród swoich rówieśników. Ohyda i już.

Skomentuj no name aneta77718@wp.pl 89.69.128.37 Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *