OGRÓD KALIFORNIA (5)

OLEANDRY

Weszłam na szczyt powdychać powietrzem wielkich tego świata,
potem schodziłam w dół wzdłuż domów, zawsze skrytych w kwiatach
serpentynami niemal pionowymi.
Mrok mnie zaskoczył. Zgubiłam się. A tam
w dole rzeka aut nieustannie pędzących…
Oleandry pachnące mnie poprowadziły,
ciągnęły się ich szpalery brzegiem autostrady,
wciskałam się w kwitnące gałązki, by było mnie jak najmniej
w miejscu niedozwolonym dla żywych. I miły
zapach mnie otumaniał i zabliźniał ślady
przerażenia, aż światła skrzyżowania horyzont odsłonił.

Laurel Canyon, 14 kwietnia 2013   

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2013, Nie daję ci czytać moich wierszy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na OGRÓD KALIFORNIA (5)

  1. Robert Mrówczyński pisze:

    No i jak się to przerażające zdarzenie skończyło? Czy rzeczywiście pomógł zapach? I co to za miły zapach? Podobno w LA jest 600 sklepów z maryśką, którą tam można legalnie na recepty kupować. Od samej liczby odmian, jakie tam sprzedają w głowie się kręci, co dopiero od zapachu…

  2. Ewa pisze:

    No, musiał po mnie syn przyjechać i zgarnąć mnie z autostrady nim zrobiłaby to policja.

    Tak, tu nawet jest taka usługa rowerowa, znalazłam kartkę w klatce schodowej:

    greenbike
    +
    rare strains of top shelf medical marijuana delivered by bike to downtown LA and by express mail to the rest of CA

    grenbikemeds.com 855/grn-bike

    all donations include FREE DLIVERY anywhere in California

    Fajnie Robercie, że mnie czytasz. Robię takie krótkie notatki blogowe, na więcej nie mogę sobie pozwolić, bo walczę z Windowsami 8.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *