SYLVIA KRISTEL

„Emmanuelle” udało nam się zobaczyć w sierpniu 1983 roku, a więc prawie dziesięć lat po premierze. Moja rówieśniczka, dzisiaj zmarła Sylvia Kristel miała na ekranie 22 lata, a ja już miałam dwoje dzieci i przekroczyłam trzydziestkę.
Byliśmy całą rodziną w Świnoujściu, nawet zabraliśmy synka koleżanki z akademika i tak, by odetchnąć od opieki nad trzema chłopcami nocą poszliśmy na studencką „Famę”.
Był stan wojenny i najwidoczniej władze podlizywały się studentom. „Emmanuelle” pokazywano już któryś dzień z rzędu, ale salę kinową nieustannie szturmowały tłumy ludzi. W niebywałym ścisku udało nam się film zobaczyć.
Natychmiast zorientowałam się, że nie jest to żaden z tych ambitnych filmów artystycznego kina dostępnego wtedy jedynie na zamkniętych pokazach „Konfrontacji” ale (dla mnie) bardzo ostry film erotyczny. Najprawdopodobniej dopiero wtedy zostałam rozdziewiczona.
I natychmiast – jak gęś gęgawa, która zakochuje się w tym, kogo po urodzeniu zobaczy – zakochałam się w Sylvii Kristel.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii dziennik duszy i oznaczony tagami , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *