Dziennik miejski (3)

31 stycznia 2012, wtorek. Wczoraj mama upadła w wannie pod prysznicem i kiedy zawołała, by ją wyciągnąć, przybiegłam i zobaczyłam, że jej sama nie wyciągnę, że wypełnia szczelnie całą wannę. Kiedy mama uporała się z ubieraniem szlafroka na mokre ciało, zawołałam Marka. Wcisnęłam się za ciało mamy do wanny, oparłam o ścianę i razem udało nam się stosując dźwignię mamę podnieść do pionu i przerzucić nogi mamy na zewnątrz wanny.
Dzisiaj oglądaliśmy w Castoramie kabiny prysznicowe, najtańsza jest za 184 zł z płyt plastikowych, ale trzeba dokupić brodzik, najtańszy za 43 zł i 67 groszy+ odstęp od podłogi ze styropianu za 54 zł. Jeśli Marek wykonałby brodzik z samych kafli, to kosztowałoby chyba jeszcze drożej, bo cenę cementu i kafli. Na razie kupiliśmy kafle z tzw. kończącej się serii przecenione z 50 zł za metr na 16 zł, by wykafelkować podłogę, jeśli uda nam się wannę wyrzucić i wynieść z czwartego piętra. Trzeba coś dać, bo tam jest surowy beton. Nawet, jak to wszystko wykonamy, to i tak nie wiadomo, czy wanna nie jest bezpieczniejsza dla mamy od prysznica, bo upadek na brodzik jest chyba jeszcze bardziej bolesny. Dzisiaj mama ma na głowie dużego guza i chyba powinnam asekurować mamę w trakcie kąpania.
Te kafle, które kupiliśmy są fiołkowe. Naszą łazienkę możemy uzupełnić każdym kolorem kafli, ponieważ wykafelkowana jest resztkami po mozaice, jaką wykonaliśmy dla basenu w ośrodku wczasowym w Jaworzu k. Bielska. Była to jedyna chałtura, jaką udało nam się dostać z przydziału PSP, czyli Pracowni Sztuk Plastycznych, które pośredniczyły w przydziałach prac dla plastyków i widocznie udało mi się ją dostać, bo nikt z rekinów śląskich jej nie chciał. Okazało się, że po zatwierdzeniu projektu trzeba było czekać kilka lat, aż zostanie wybudowany obiekt. Żadna też fabryka w Polsce (a podpisując umowę nie wolno mi było przekraczać granicy, zresztą ceny kafli zachodnich pochłonęłyby honorarium za wykonanie) robiąca kafle łazienkowe nie zgadzała się na wykonanie mozaikowych płytek 4x 4 cm w wielu odcieniach, mozaika z mojego projektu miała przedstawiać monstrualne akwarium z egzotycznymi, barwnymi rybami. Kiedy wreszcie wszystko się sfinalizowało, byłam już w dziewiątym miesiącu drugiej ciąży, nie pozostało nic innego, jak w tym stanie skakać po rusztowaniach i bardzo się śpieszyć, by zdążyć przed porodem. Dlatego część tego wyczynu jest na ścianach naszej niewielkiej łazienki na znak hartu ducha i wytrzymałości moich organów rozrodczych niczym pomnik. Być może, że dzisiaj kupione przepiękne kafle fiołkowe podkreślą heroiczną część łazienki i ją uświetnią.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2012, dziennik ciała. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *