ODWYK
Oni chcą wysłać mnie na odwyk, krzyczałam nie, nie, nie!
Nie jestem czysta, dowiesz się, dowiesz się, dowiesz się!
Nie mam czasu, lecz tata sądzi, że jest ok,
wyślą na odwyk, ale nie mnie, nie mnie, nie mnie!
Wolę być w domu tam, gdzie Ray
siedemnaście dni im daj!
By nie wiedzieć!
Wszystko wiem od ciebie
czego nie dał mi Mister Hathaway.
Mało wyniosłam z lekcji
lecz wiem, że nie chodzi tu o whisky.
Oni chcą wysłać mnie na odwyk, krzyczałam nie, nie, nie!
Nie jestem czysta, dowiesz się, dowiesz się, dowiesz się!
Nie mam czasu, lecz tata sądzi, że jest ok,
wyślą na odwyk, ale nie mnie, nie mnie, nie mnie!
Zapytał, co mnie tutaj trzyma!
A ja mu na to: któż to wie?
Bo ja cię tracę, tracę kochanie,
dlatego wciąż pociągam z gwinta.
On na to, że to jest depresja.
Pocałuj mnie, idź się wyspać.
Oni chcą wysłać mnie na odwyk, krzyczałam nie, nie, nie!
Nie jestem czysta, dowiesz się, dowiesz się, dowiesz się!
Wódka mnie nie przejęła,
potrzebuję, ach, przyjaciela.
Dziesięć tygodni!
Nie oddam na pozór leczenia.
To nie jest z dumy.
Tak będzie, póki nie wyschną łzy
Oni chcą wysłać mnie na odwyk, krzyczałam nie, nie, nie!
Nie jestem czysta, dowiesz się, dowiesz się, dowiesz się!
Nie mam czasu, lecz tata sądzi, że jest ok,
wyślą na odwyk, ale nie mnie, nie mnie, nie mnie!
Nie da się dołączyć z YouTube klipu linkowanego przez Naćpaną Światem. Inne nie są takie ładne. Daję ten z odwyku.
Oto tekst angielski:
They tried to make me go to rehab but i said ‘no, no, no’
Yes, I’ve been black but when i come back you’ll know know know
I ain’t got the time and if my daddy thinks so fine
He’s tried to make me go to rehab but i won’t go go go
I’d rather be at home with Ray
I ain’t got seventeen days
Cause there’s nothing,
There’s nothing you can teach me
That i can’t learn from Mr Hathaway*
Didn’t get a lot in class
But i know it don’t come in a shot glass
They tried to make me go to rehab but i said ‘no, no, no’
Yes I’ve been black but when i com e back you’ll know know know
I ain’t got the time and if my daddy thinks so fine
He’s tried to make me go to rehab but i won’t go go go
The man said ‘why do you think you’re here’
I said ‘I got no idea
I’m gonna, I’m gonna lose my baby
so I always keep a bottle near’
He said ‘I just think your depressed,
kiss me here, baby, and go rest’
They tried to make me go to rehab but i said ‘no, no, no’
Yes I’ve been black but when i com e back you’ll know know know
I don’t ever wanna drink again
I just ooh i just need a friend
I’m not gonna spend ten weeks
have everyone think I’m on the mend
It’s not just my pride
It’s just til these tears have dried
They tried to make me go to rehab but i said ‘no, no, no’
Yes I’ve been black but when i come back you’ll know know know
I ain’t got the time and if my daddy thinks so fine
He’s tried to make me go to rehab but i won’t go go go
* Mr Hathaway to Donny Hathaway:
http://en.wikipedia.org/wiki/Donny_Hathaway
Dzięki Hortensjo, że poruszałaś sprawę sądów na portalu Liternet.pl, bo jak od września będziemy tu omawiać tomiki poetów, to cały czas będę nas straszyć sądami.
Można tam dodać jeszcze, że sądem straszyła mnie Monika Mosiewicz, jak wkleiłam na blog Marka Trojanowskiego niewinne zdjęcie, gdzie siedzi ta poetka pod parasolem, zrobione na “Port Wrocław” . A ja się śmiertelnie boję sądów, mam to z PRL-u. A jak czytam, sądownictwo w dalszym ciągu działa jak w starym systemie. Tylko dzieci byłych stalinowskich prokuratorów zdążyły już wyhodować trzy pokolenia zniewolonych prokuratorów.
Pamiętam incydent z Mosiewicz. Warto towarzystwu przypomnieć jak genialnie ją spuściłaś do kanału, wykazując się refleksem i poczuciem humoru pierwszej klasy. Otóż Ewa zdjęcia nie zdjęła, ale wyposażyła je w czarne prostokąty maskujące oczy postaci na zdjęciu, łącznie z wszystkimi ludźmi stanowiącymi tło i…. psem, który też tam miał pecha znaleźć. Nawet Trojanowski nie posiadał się z zachwytu, a to mu się nie zdarzało zbyt często, jak wiadomo.
Ale tych gróźb sądowych nie trzeba traktować poważnie, nie słyszałem, aby któraś z przytoczonych przez Hortensję spraw stanęła na wokandzie. Straszenie sądami weszło do retoryki poetów po prostu, ale z niej z reguły nie wychodzi. To behawior znany ze świata zwierzęcego, kiedy małe zwierzę nadyma się, sroży piórka lub sierść aby wydać się groźniejszym i większym niż jest.
A poza tym wszyscy sobie zdają sprawę, że takie sprawy są przez sądy odrzucane jako typowe zawracanie dupy. Sądy są ponadto kosztowne i stworzone nie dla chronienia biedaków jak poeci, a kasiastych przekręciarzy. Inna rzecz, że teraz poeci rekrutują się ze sfer finansowych jak deweloperzy, czy sędziowskich, więc nie jest wykluczone, że uruchomią mechanizmy sędziowsko prokuratorskie dla ochrony swojej twórczości, ale większość to biedota chyba…
Pomówiłem organizatorów Granitowej Strzały o przekręty i nepotyzm i nic mi się nie stało. Więc nie ma się co tak bać sądów. A nawet gdyby ktoś kogoś podał, to finału można się spodziewać po kilku latach, statystycznie trzeba czekać do 4 lat na proces, a potem następne lata miną na odwołania i zaskarżenia. W Polsce biega wolno kilka tysięcy przestępców w oczekiwaniu na swoją sprawę dlatego bardzo mi się podoba pomysł Hortensji aby sobie samemu robić sądy na portalach poetyckich z tym całym śmiesznym sztafażem i opłatami. Będzie ciekawiej i sprawiedliwiej. Sędziowie poeci już tam w każdym razie są, zupełnie niewykorzystani. Myślę, że się ucieszą, by wykorzystać ich prawdziwe talenty.
Nie czytałam Bloga Marka Trojanowskiego na bieżąco, a teraz nie mam czasu. Z moich obserwacji wynika, że poeci-prawnicy muszą być bardziej utalentowani w swoim zawodzie (podobno niesłychanie trudno tam zdobywa się kolejne aplikacje, jak u lekarzy specjalizacje), niż w poezji, która jest przecież przeciwieństwem: “oddajcie Cesarzowi, co cesarskie, a Bogu, co boskie” – powiedział Jezus. I miał, jak Platon, rację: Poezja jest z Ducha, a nie z Urzędu.
Ale to, że piszesz, że poeci to biedacy to może tak było kiedyś. Wizja Prawników bogacących się na ługowaniu biedaków z mieszkań i domów zasiedlających wszystkie portale literackie jest przecież prawdopodobna. Sądząc po tych wątkach na Liternet.pl (rzygać się chciało, jak tam robiono ranking najlepszych poetów z TRUMLA.) to nie są to biedni i poniżeni. Z poezją Moniki Mosiewicz zapoznałam się na Facebooku, ponieważ jej wiersz o lampucerze uwielbia Maciej Cisło, a to mój znajomy facebookowy. Sprwdziłam jeszcze, czy Magda Gałkowska nie jest prwnikiem, ale nie: Akademia Pedagogiki Specjalnej. A więc tylko chamka, bo ciągłe aluzje do wieku i stanu umysłowego użytkowników portalu to chamstwo. Chamstwo nie jest kategorią prawną, mamy to z PRL-u, bo musiano by ukarać niemal cały naród w waciakach. Chamką na Liternet.pl jest, słusznie wykrytą przez Edinulea Marę, Sara Bermann, która likwiduje wiersz w trakcie dyskusji. Nie wiadomo, czy Sara Bermann nie jest prawnikiem. Bo prawnicy najlepiej wiedzą, że chamstwo nie jest kategorią prawną w Polsce. Takie właśnie ukryte, jak usuwanie wiersza. Mnie też to zrobiła, a ja namęczyłam się, pisałam godzinę komentarz, a tu: wiersz usunięty!
Szczególnie, że nikt z pisujących wiersze prawników nie kwapi się do tej roboty, nikt się nie zgłosił, a przecież pomysł przedni, jak napisał Robert.
U mnie na blogu znowu kąsanie jednym komentarzem. Ugryzie i ucieknie.
A pamiętam jeszcze, że taka oburzona tym, że użytkownicy portalu domagają się wersji duńskiej zamieszczonego wiersza była Ewa Brzoza-Birk. I mnie to wszystko, podobnie jak Hortensja: nie wygląda na biedaków. Takie bezczelne, drażliwe paniusie… “Jakie insynuacje?” – spyta obrażona Joanna Fligiel. “Zawistnie, niespełnione poetki” (to o mnie) doda Magda Gałkowska. “Chce być na świeczniku!”(to o Tobie Hortensjo)- napisze Małgorzata Gołąbek.
Ta chamka, skoro to nie kategoria prawna, to Bergman. Poprawiam, bo jeszcze Cię pozwie.
Bieda to rzecz względna, z pewnością status materialny sobie poprawili, albo raczej nastąpiło wyparcie poetów z ducha jak piszesz, przez poetów z urzędu, bo przybyło gwałtownie urzędów, a ducha ubyło. I dziś tym zajęciem parają się filistrzy i bourgeois, jak nie przymierzając Fligiel, bo jest to najlepszy i stosunkowo łatwy i bezpieczny – mając kasę i znajomości – sposób na nobilitację społeczną i znalezienie się przynajmniej jedną nogą w świecie sztuki, która jest odtrutką na nudny zawód czy zwykłą, osobniczą nudę i patentem na nieśmiertelność. Poezji już nikt nie czyta i nie potrzebuje, nigdy więc ta poezja nie zostanie zweryfikowana przez świat ciągle zmieniających się gadżetów i względnych wartości kreowanych przez media.
Panie Mrówczyński odpowiem Panu tutaj , źle zrozumiałam Pana wyzwanie co do piosenki Amy ,ale próbowałam dzisiaj z polskim tekstem który przetłumaczyła Pani Ewa i kiszka straszna , nie trafiam z tekstem w linie melodyczną , za dużo sylab , jest to ciężkie zadanie i fonetycznie brzmi sztucznie ,dlatego staram się zawsze po angielsku śpiewać angielskie covery . Wiem że Amy się nie podrobi tak jak i Grace Jones , ale spróbowałam , oczywiście wygrałam występ na karaoke 🙂 jak zawsze 🙂
A co do Liternetu to dostaje szału, jeszcze mnie nie odblokowano i nie mogę się tam wypowiedzieć ,a padł mój nick że niby ja się bawię i Feliks Lokator w takie podłe rzeczy, otóż zaprzeczam tym plotkom , nie znam Małgorzaty Gołąbek ani Wolfa Kohlera i raczej z nieszuflady mam miłe wspomnienia z ich komentarzy i Pani Gołąbek nawet mi raz wiersz poprawiła za co byłam wdzięczna więc nie rozumiem napaści na mnie , już ktoś kiedyś podobno się pode mnie podszył i ich obraził o czym się dowiedziałam z bloga Marka Trojanowskiego . Moim zdaniem ktoś bardzo inteligentny próbuje za wszelką cenę usunąć z netu mnie i Feliksa Lokatora który jak i ja nikogo nie obraził nigdy ,i próbuje robić zadymę naszym kosztem . No ja mam ostatnio niewyparzony język ,ale to przez to środowisko literackie w którym się obracam ,ale nie posunęłabym się do takich słów chamskich skierowanych do Pana Wolfa .Wydaje mi się że to ktoś kto ich dobrze zna i wyrządzili mu jakąś krzywdę , pewnie na nieszufladzie . Mnie traktowali z przymrużeniem oka więc nic do nich nie mam ,ale boli mnie że padł tam mój nick bo robią ze mnie i z Pana Feliksa chamów co nie jest prawdą .
Podsumowując ktoś zrobił prowokację aby się pozbyć Edinuela Mare z Liternetu bo jest niewygodny ,ale to mu się chyba nie udało .
Mam kilku podejrzanych ,ale zostawię ich dla siebie .
A sądy ? za takie coś ? Piotr Balkus chciał powiesić premiera i co ? ma się dobrze 🙂
Błąd popełnia administrator, powinien zapisać te obelgi ,podać IP Panu Wolfowi i wykasować wątek i komentarze które ten osobnik zamieścił i byłoby po sprawie i już by nikt nie musiał tego wszystkiego czytać brzydkiego a tak jest smród i nic więcej . Takie jest moje zdanie .
pozdrawiam
Przykro mi, że Pani się męczyła. Liczyłam sylaby i wszystko się zgadzało, ale przynajmniej teraz wiem, że zadanie niewykonalne, więc bardzo Pani dziękuję za test.
Niestety, tak jest w Sieci, że kilkaset wejść mam tylko na moje tłumaczenia piosenek – tych oburzonych moimi tłumaczeniami i tych je aprobujących – ale to oni robią tłum, bo tak naprawdę, to literaturą, a szczególnie poezją, interesuje się niewielu, i mój blog by się tak dobrze nie indeksował w Googlach.
A wolałabym, by Hortensja nie łaziła na Liternet tylko tutaj pisała, bo tam ją zjedzą i osłabią. Bardzo ładnie Edinulel Mara napisał o działalności Hortensji, mam nadzieję, że to nie tylko rewanż. Słusznie, że poruszyła sprawę słów na wiatr, czyli straszenie prawnikami. Co do reszty, to jak Pani pisze o zjawisku podszywania pod nicki, to jest przerażające jak stan wojenny, gdzie znosi się zasady cywilizowanych wspólnot i wprowadza barbarzyństwo. Smutne to bardzo, co Pani pisze. Niestety, zalew poezji nijakiej, niepotrzebnej jest tak ogromny, że ich autorzy potrafią swoją masą znokautować każdy, najuczciwszy wątek
Hortensjo, nie gniewaj się, ja Cię bardzo przepraszam, napisałam w liście prywatnym do Mxxxxxxx Kxxxxxx, że Wanda Niechciała i Hortensja Nowak to ja, bo bardzo mnie zdenerwował tym ciągłymi insynuacjami na Portalu Liternet pl i na Facebooku, ale przecież to nieprawda. Mylny trop podałam na Roberta Mrówczyńskiego i jeśli on też zostanie upubliczniony, będzie to tzw. metoda kreta, znana policji, czyli wiadomo, kto sypie.
Ale jesteśmy wszystkie z jednego ducha, mamy takie same poglądy, więc nas nie rozpoznają i nikogo nie obwiniam.
Nie gniewaj się, że spowodowałam, jak słusznie zauważyłaś, taką erupcję nienawiści. Myśmy się przecież nigdy takimi metodami bandyckimi nie posługiwały, jak ta banda na Liternet. pl. I jaki tam Liternet. To Gnojowisko przecież, podziwiam Edinuela Marę i Naćpaną Światem i w sumie, to już się niczemu nie dziwię, bo odreagować to wszystko, ten język pogardy każdy potrzebuje.
Ewa, ja faktycznie się przeliczyłam wchodząc na liternet z moimi siłami. Byłam pewna, że to jest portal literacki, bo wszystkie rekwizyty teatralne prawdziwego, nowoczesnego portalu tam są i to już wiem, że jest to taki potiomkinowski fasadowy teatr zakrywający pierwszym planem potworną dzicz i intelektualne zaniedbania.
Skoro wspólnota tego portalu dopuszcza, by tam rządziły takie kreatury jak Mary Lou czy Krzysztof Krasowski – nie wspominając o innych pomagierach i przytrzymywaczach w orgii – to niczego nie da się przecież dobrego napisać o płodach wyrosłych na takiej glebie.
Masz rację, interesują ich tylko tożsamości, jak babę siedzącą w oknie i szpiegującą swoje podwórko, będącą tylko leniwą, tłustą mieszczanką, a na portalu namaszczoną mianem poetki.
Jestem pełna podziwu dla umiejętności egzekwowania odpowiedzi na zadawane pytania (nawet jak się wie, że ich nigdy nie otrzyma od krętaczy) przez Edinuela Marę i Naćpaną Światem. Ja tego nie potrafię.
Nie masz za co przepraszać, każde doświadczenie sieciowe nas wzbogaca.
Właśnie otrzymałam list od Mxxxxxxx Kxxxxxx w którym rozkazuje, bym nie używała jego imienia i nazwiska do brudnych gierek (dlatego usunęłam), bo on nie złamał tajemnicy korespondencji, tylko moja fuszerka tworzenia avatarów jest winna. Na końcu listu M.K. napisał, że nie życzy sobie żadnej odpowiedzi na mój list, więc na blogu wyjaśniam.
Bardzo się cieszę dziewczyny, że jesteśmy z jednego ducha i myśli, że odnalazłyśmy się w odmętach Sieci, a potrzebowałam na to 10 lat!
W pierwszy czwartek wrześniowy proponuję Joanny Lech “Nawroty”.
Myślę, że jeśli pisałabyś komentarze i posty, i jeszcze na fcebooku za trzy osoby (bo Wanda Niechciła też ma tam profil), to kwalifikowałabyś się do księgi Guinessa. Dlatego internauci porzucają stare nicki i wchodzą w nowe, a jeśli są cały czas aktywni, to ich aktywność jest właśnie taka, jak Krzysztofa Krasowskiego, czyli takiego aktywisty Nieczajewa zilustrowanego w „Biesach”.
Natomiast żyć w Sieci kilkoma osobowościami i robić to na poziomie, jest nie lada wyczynem. W sumie, Ewo ta „deszyfracja”, czy „demaskacja” to dla Ciebie wielki komplement. M.K. z początku na Liternecie mnie prześladował Tobą, robił to też na fb, a sądząc po grzeczności dzisiejszego listu, trudno nie mieć podejrzeń, bo przecież gdyby Ci sprzyjał, to by mnie uwiarygodnił.
To w czwartek. Spróbuję jeszcze na Liternet pl. napisać końcowy, podsumowujący komentarz, ale boję się, że znowu będę musiała odpowiadać na zaczepki, a ja przecież czasu na to nie mam.