Śmierć bloga Marka Trojanowskiego

Na blogu „historia moich niedoli” http://www.historiamoichniedoli.pl/, doktora filozofii Marka Trojanowskiego 1 kwietnia 2011 roku umieszczono klepsydrę donoszącą o tragicznej śmierci właściciela bloga. Można było poczytać to jako notkę primaaprilisową, ale utrzymuje się już kilka kwietniowych dni. Ponieważ nigdzie w gazetach zielonogórskich, ani w Sieci, nie ma wzmianki o tym, by młody człowiek, znany publicznie w mediach z ciągnącego się latami procesu z UZ, z uczelnią macierzystą, której był absolwentem i pracownikiem, zmarł, ani też na blogu nie żegna go liczna rodzina, o której niejednokrotnie w notkach blogowych opowiadał, ani też nie pojawiają się kondolencje umieszczone w komentarzach, których obecność mogłyby być również wyrazem szacunku dla tych, którzy zechcieli się wpisać, którzy się tym zmartwili się i przerazili, można przyjąć to działanie, jako artystyczny gest blogowego odejścia.
Oczywiście dla mnie, której jedyny brat zginął tragicznie w Himalajach w wieku trzydziestu czterech lat, każdy blef Marka Trojanowskiego jest najbardziej pożądany, bo wiem, czym jest prawdziwa tragedia dla jego bliskich, dla matki, dla rodzeństwa, żony, syna, cierpienie, które rodzina nosi do końca życia.
Natomiast ogłaszanie własnej śmieci i przyglądanie się jej żyjąc, było znane jako performance przez artystów i niejednokrotnie stosowane. Klepsydry w Sanoku wywieszał w liceum Tomasz Beksiński, sfingował ją Zbigniew Sajnóg w sekcie „Niebo” (z artystów zagranicznych np. Mark Twain).

Dlatego optymistycznie nie przyjmując do wiadomości najgorszego, skupię się na śmierci bloga Marka Trojanowskiego, bo, jak rozumiem, przestaje on tym sposobem z dniem 1 kwietnia 2011 roku istnieć.
Blog Marka Trojanowskiego przyporządkowany jest w Sieci blogom brukowym i tabloidom, co można bardzo łatwo zrobić, biorąc pod uwagę pośledni i ubogi stan literackiej Sieci i sposoby zwalczania każdego wkładu w jej ożywienie, a przynajmniej sprawienie, że wynurzenia polskich literackich internautów dało się czytać. Otóż czytać się nie da dzisiaj większości blogów i portali o tematyce literackiej i dawało się czytać jedynie blog Marka Trojanowskiego. Wszelkie ożywcze teksty – jak ostatnio chociażby linkowane przez Tajną na Liternet pl. i nieszufladzie pl. felietony Przemysława Witkowskiego z witryny KP skwitowane zostały albo że to „bicie piany” Jarosław Trześniewski), „albo powtarzanie tego, co już inni frustraci napisali/powiedzieli” (Magda Gałkowska), „nic interesującego dla siebie nie znalazłem”; „mega nuda”(Kuba Sajkowski). Niestety, niczego też nigdy interesującego nie wyczytałam w tych lekceważących dzisiaj głosów wyższości poetów wszystkowiedzących lepiej od tych głosów sprzeciwu, pojawiających się w Sieci i jak rzadkie kwiaty pod ochroną trzeba zgnieść swoim brudnym, sieciowym butem. Ciekawe, dlaczego chodzi o to, by ta pustynia, jaką jest literacka Sieć dzisiaj, zupełnie niewykorzystana, jako wspaniałe, najnowsze medium, o jakiego możliwościach nikomu z artystów wieków wcześniejszych się nie śniło, zniszczyć i strywializować. Magda Gałkowska zaliczyła mój blog do „folkloru”, widocznie moje wysiłki intelektualne są dla niej są niczym w porównaniu do blogowych własnych. Wiele tematów, jakie poruszam na moim blogu są wyśmiewane. Na portalu rynsztok przeczytałam, że nie interesują ich „pierdy” francuskich intelektualistów. Na nieszufladzie trwa zabawa w przestawianie sylab w nazwiskach. Na Trumlu bez zmian, trwa licealny flirt towarzyski. Na liternet pl. zdziecinnienie, apoteoza kiczu i permanentny brak smaku.
Oczywiście, jeśli weźmiemy pod uwagę, że życie literackie jest gdzie indziej, że polska literacka Sieć służy jedynie do spędzania czasu, jak spędzanie płodu każdej ożywczej myśli, to z pewnością spełnia takie zadanie. Nie mnie troskać się o Sieć, bo i tak, wbrew trosce poetki Mirki Szychowiak będę tu sobie na moim blogu pisać i pisać po swojemu, bez względu na ofiarowywaną mi pomoc ze strony chociażby poetki Mirki Szychowiak. Jednak bardzo mi żal, że opozycyjny blog Marka Trojanowskiego zamilkł i że nie mam już co czytać w Sieci.

Bo prawdziwy artysta zawsze był przeciw i tej niewdzięcznej roli dzisiaj nikt nie chce podjąć, tego niewdzięcznego losu artysty, który musi się sprzeciwiać światu, by świat ocalać. A literat robi to tym, co posiada, a nie posiada tak wielu instrumentów, jak muzyk, czy jak artysta sztuk wizualnych, który ma jeszcze inne narzędzia. Literat ma tylko słowa, które magicznie przestawia tak, by wywołać pożądany efekt, niewielu ten trud wychodzi, dlatego śmierć ważnych blogów w Sieci jest taka smutna.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2011, dziennik ciała i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

156 odpowiedzi na Śmierć bloga Marka Trojanowskiego

  1. ewab.birk pisze:

    spokojnie….po pierwsze nie zainkasowałam 200 zł., a dostałam książkę poetycką, zbiór wierszy Pana Bohdana Zadury, po drugie godło, które podałam absolutnie nie nawiązywało do żadnych nicków, pod którymi występowałam na necie (stosowałam się, jak sądzę każdy powinien, do regulaminu!)…zatem
    wyjasniam, żeby nie było pod moim adresem żadnych gdybań i niedomówień, zwłaszcza ze strony Pana Mrówczyńskiego.
    dodam i powtórzę raz jeszcze: nie obchodzą mnie konkursy, nie posyłam swoich wierszy,
    a powód, który uważam za bardzo istotny, podałam we wczesniejszym wpisie.
    a skoro nie obchodzą mnie konkursy, powiem szczerze, nie interesują mnie także kto jakiego godła użył, kto wygrał czy wreszcie kto przegrał.
    nie tracę energii na przepychanki, za dozorczynię pilnującą “moralnego” aspektu wszelkich polskich konkursowych potyczek nie robię i nie będę się w to bawić. onego czasu wystarczyły mi na nieszufladzie baty za epizodzik “hotelowy” w Łodzi. faktem jest, że po mojemu nawijmy to “nadstawieniem tyłka do bicia”, już następnego roku nominowani goscie nie byli zakwaterowani w hotelu o dźwięcznej nazwie “Aksel”…. ale czy to ja się do tego przyczyniłam, Bóg raczy wiedzieć!
    Pana Mrówczyńskiego przepraszam za błędy składniowe lub orty i proszę o wybaczenie.

    ponieważ nie interesuje mnie wyscig szczurów, kotów, psów ani inne konkursowe biegi przez płotki, sztafety itp., nie czuję się odpowiedzialna za wyniki tychże – a zatem także godła czy inne “szczudła” nie spędzają mi snu z powiek.

    zeszłam do “basementu” ze swowją poezją
    i mogę się skupić z radoscią na pisaniu,
    bo proszę mi wierzyć, bardziej niż srodowiskowo/towarzyskie roszady interesuje mnie poezja, po prostu.

    ps. serdecznie dziękuję Pani Bieńczyckiej za pochylenie się nad moimi wierszami i recenzję, którą napisała, chociaż nie przypominam sobie, żebym przesłała Pani mój tomik, nie mówiąc już
    o wstydliwej w Polsce sprawie, jaką jest kupno takowego – obawiam się, że Pani swoją dogłębną recenzję oparła na jeszcze nie ostatecznej formie tomiku, nad czym boleję, ale czy tak, czy siak dziękuję za pochylenie się nad moją poezją!

    nie, Pani Ewo, nie mam w sobie ani pychy, ani
    nie jestem obłudna, może to Panią zdziwi, ale
    podobnie jak zazdrosć czy zawisć absolutnie we mnie owe uczucia nie trafiły na podatną glebę, żeby zakwitnąć i się rozrosnąć. skoro piszę z serca, oznacza to nie więcej, nie mniej niż to, co napisałam. dodam, że z “katolickim nawiedzeniem” nie ma to nic wspólnego….
    czy Pani mi wierzy, czy Pani od razu ocenia, zależy od tego, na ile Pani jest w ogóle otwarta na ludzi i na ich życzliwosć.

    raz jeszcze wszystkim państwu, którzy rzucą okiem na ten wątek życzę dużo słońca i radosci!

  2. Piotr pisze:

    Cokolwiek Mirka Szychowiak napisze na temat jurorowania w konkursie Granitowa Strzała to i tak sprawa wygląda podejrzanie. Nie potrzeba być dedektywem, żeby odkryć kto ukrywa się pod nikiem Kim Jo. Cały FaceBook znał tego nika i wiersze. Pani Mirka też je znała , zachwycała się nimi na NS. http://nieszuflada.pl/klasa.asp?idklasy=141403&idautora=11233&rodzaj=1 Jak ludzie zaczeli się burzyć to nik na Trumlu został zmieniony. Teraz jeszcze tylko brakuje, żeby Joanna została zwycieżczynią tego konkursu.

  3. Ewa > mirka pisze:

    Więc nauka dla jurorów: przed ogłoszeniem wyników wklepanie godła do Googli. I frazy wiersza, bo przecież może to być plagiat. Tak rozumiem pracę jurorów, pracę przy dzisiejszych możliwościach technologicznych prostą i łatwą. Wyróżniono tylko kilku autorów i niepojęte jest, że ich nikt nie sprawdził.
    Ma Pani rację, wszystko już zostało powiedziane i to wielokrotnie. I zasada, że niewiedza nie usprawiedliwia, też jest ogólnie znana.

    Natomiast Przechodzień – mój mąż nie zna się na poezji, nie lubi jej, wręcz nie trawi i nie zabiera głosu w wątkach o poezji. Ale ponieważ wkrótce będę omawiać ostatnią książkę Jacka Dehnela „Saturn”, pewnie niechybnie będzie zmuszony się tu odezwać.

    Z kimś muszę prowadzić bloga. Cieszę się z tych osób, które pozostały mi wierne. Nie mam wpływu na styl Roberta Mrówczyńskiego. Cieszę się, że mnie broni. Bardzo mi jest to psychicznie potrzebne.
    Również serdecznie pozdrawiam.

  4. Ewa > ewab.birk pisze:

    Pani Ewo, dobrze Pani wie, że tomik „Krajobraz po meblach” przesłał mi w formie pliku sieciowego Jarosław Trześniewski, bo o tym było na blogu. Podobno otrzymał od Pani za to burę. Więc wszystko jawne, oczywiście pliki powinno się wysyłać za zgodą autora, ale to trzeba już rozstrzygać we własnym sumieniu.
    Nie kupuję żadnych książek, bo przecież po przeczytaniu nie wyrzucę, a naprawdę nie mam gdzie ich dawać. Więc Jarek uważał w swojej dobroci serca, że robi to dla wartości artystycznych tego tomiku, które bezwzględnie ceni. Nie przypuszczał, że moja notka będzie negatywna. Ale proszę oszczędzić Jarka, bo słała Pani ten tomiki jeszcze innym osobom i niekoniecznie dawcą musiał być Jarek.

    Dla mnie też środowiska literackie i związane z tym życie towarzyskie jest odległe i nierealne. Ale kiedy to wszystko zapętla i wtedy związki i powiązania mnie interesują. Interesują mnie blokady zewnętrzne powodujące, że talenty się nie rozwijają, że dystrybucja dóbr, mająca powodować ferment, dawać napęd twórczy dostrzeżonym talentom, są nie do pokonania. Wiem, jakie potrzeby ma tzw. bohema, jak działają przyjaźnie między artystami i polecenia. Ale ja przecież nie prowadzę bloga plotkarskiego. Ja tylko próbuję moimi skromnymi środkami zilustrować wysychanie tego źródła, z którego czerpią poeci wstępujący. Wskazuję na wielkie zmarnowanie energii twórczej poprzez selekcję negatywną. Nie wiem Pani Ewo, kim jest np. poeta Arkadiusz Kwaczek na Liternet.pl, ale dla mnie jest przykładem złego smaku artystycznego i kiczu. Podaję przykład porażenia kolejnych pokoleń złą manierą, złych poetyckich założeń.
    Dziękuję za odwiedziny mojego bloga i również serdecznie pozdawiam.

  5. Ewa > Piotr pisze:

    Wielkie dzięki, Panie Piotrze, bo jesteśmy z Robertem zupełnie osamotnieni w tej sprawie. Niepojęte jest, że nikt ze środowiska sieciowego nie widzi w tym żadnej nieprawidłowości!

  6. mirka pisze:

    Chcę powiedzieć jeszcze raz, że godło pani Joanny, poza nieszufladzianym w ofóle nie utkiwło mi w głowie. To po pierwsze. Po drugie – jest 4 jurorów. Trudno mówić więc tylko o mnie. Wyniki są podsumowaniem ich głosów. Proszę spojrzeć na resztę laureatów. Czy to są jacyś wyjadacze konkursowi? Przeciwnie.

  7. mirka pisze:

    nie w ofóle, a w ogóle:) Przepraszam za literówkę.
    Dobranoc

  8. ewab.birk pisze:

    Pani Ewo, nie, nie wiedziałam, że Jarosław Trześniewski wysłał do Pani plik. Nie powiadomił mnie o tym. Okazało się to już po przeczytaniu Pani recenzji. Nie byłam proszona o zgodę wysłania materiałów do osób trzecich przez wyżej wymienionego ani
    nie wysłyłałam tych materiałów innym.
    Przyznam, że byłam oburzona, bo Jarosław Trześniewski jest prawnikiem i powinien zdawać sobie sprawę, że na przesłanie zawartych w prywatnym mailu materiałów powinien uzyskać moją apropadę.
    Dla mnie wydaje się to oczywiste.
    Ale, jak już wspomniałam, dziękuję Pani przede wszystkim za to, że przeczytała Pani moje wiersze
    i z tego, pomimo Pani niepochlebnych refleksji, że wyrażając o nich tak osobiste opinie, dogłębnie Pani je przeanalizowała. To mnie cieszy, bo uważam, że
    zarówno te pozytywne komentarze, jak i te negatywne są przede wszystkim dla mnie wyzwaniem do tworzenia.
    Nie byłoby dobrze, gdyby ludzie jedynie się zachwycali – uważam, że każdy ma indywidualny i niepowtarzalny gust i powinien
    mieć do tego prawo. Do Pani nie żywię urazy.

    Też serdecznie pozdrawiam.

  9. Ewa > ewab.birk pisze:

    Pani, Ewo, przecież napisałam tutaj, że nie było Pani zgody. Nie musi Pani tego w kółko powtarzać. Bardzo prosiłam Jarosława Trześniewskiego o przysłanie mi tych plików. Proszę mi wierzyć, że teraz tego bardzo żałuję, bo naraziłam Go na nieprzyjemności z mojej winy. Pani wiersze są dostępne i na portalach i na Pani stronie domowej. Jeśli ja piszę o tomiku, mam mieć tylko informacje, które wiersze do niego weszły. Żeby Jarka nie fatygować, prosiłam go o przysłanie całości. Często nie mam tomiku i proszę o przysługę tych, którzy go mają. Tak był na blogu Marka Trojanowskiego, gdy mieszkanka Gdańska, Izabella z Jeleńskich Kowalska dostała za darmo w jakimś Miejskim Urzędzie Gdańskim nagrodzony tomik Elżbiety Lipińskiej. Podała tylko tytuły i ja cały tomik w postaci poszczególnych wierszy ściągnęłam z portalu nieszuflada. Były tam wszystkie wiersze umieszczone w tomiku „ Maj to łagodny miesiąc”. Natomiast o „Człap story” Mirki Szychowiak pisał Marek Trojanowski ze skanów wysłanego przeze mnie tomiku podarowanego przez Mirkę Szychowiak na Porcie Wrocław. Pani Mirka napisała mi piękną dedykację i prosiłam, by on o tym tomiku napisał, bo ja go już przeczytałam w pociągu Wrocław – Katowice i napisałabym negatywnie, ale mi nie wypada ze względu na tę dedykację i osobiste spotkanie z Mirką Szychowiak we Wrocławiu. Byłam tam jedyną osobą, która ze mną nawiązała rozmowę i ociepliła ten mój wielki wysiłek pojechania na imprezę w podeszłym wieku, na której nikogo nie znałam, tułałam się samotnie po Wrocławiu bez jedzenia i spania.
    Więc wysłałam ten skan Markowi Trojanowskiego tomiku „Człap story”. Jeśli wysyłanie skanów w takim celu jest karalne sądownie, to proszę Pani Ewo o oskarżenie mnie i oszczędzenie wstydu sędziemu z Mławy, bo został przez mnie wrobiony i wkręcony. Poniosę wszystkie konsekwencje prawne mojego haniebnego czynu.

    dedykacja

  10. ewab.birk pisze:

    dziękuję za odpowiedź. wystarczyło mi wyjaśnienie sprawy z mojego punktu widzenia, konsekwencje to nie moja sprawa,
    uważam, że dorosły człowiek ma sumienie, wg
    którego postępuje, nie do mnie należy ocena.
    Pana Jarosława Trześniewskiego nie naraziłam na żadne nieprzyjemności, napisałam jedynie maila, że zdziwiłam się, powiedzmy delikatnie, że potraktował mój tomik tak niefarobliwie.

    ps. “napisałabym negatywnie, ale mi nie wypada ze względu na tę dedykację i osobiste spotkanie z Mirką Szychowiak we Wrocławiu. ” (…) –

    a ja uważam ten tomik za bardzo dobry, tylko żałuję, że nie posiadam jak Pani, Pani Ewo, tak dobrego pióra recenzenta.

    poproszę, żeby temat “krajobrazu po meblach” został zamknięty. pozdrawiam.

  11. Robert Mrówczyński > ewab.birk pisze:

    Informację o wyróżnieniu Pani w konkursie GS kwotą 200 zł nie wymyśliłem, a zaczerpnąłem z sieci. Po wklepaniu hasła granitowa strzała+ brzoza birk pojawia się pierwszy rekord KULTURA.STRZELIN, a pod nim małe streszczenie (od archiwum googli) tego co zobaczymy jak na niego naciśniemy: Granitową Strzałę” … wyróżnienia – po 200 zł każde – otrzymali: Ewa Brzoza – Birk z Danii, …
    Inna rzecz, że jak się ten link naciśnie, wcale nie wejdziemy do spodziewanej informacji o konkursie z 2010 roku, ale do edycji ostatniej. A tam próżno szukać informacji o Pani nagrodzie. Skrzętnie to zostało bądź wymazane, bądź ukryte. Nie ma słowa o ubiegłorocznej edycji, tylko o tegorocznej. Zagadka ciekawa, warta zbadania, zwłaszcza w świetle Pani zeznania, – w które całkowicie wierzę – że dali tylko książkę, a nie 200 zł. Gdzie zatem się podziały pieniądze? W tegorocznej edycji też nic nie mówią o wyróżnieniach książkowych, a o twardej 200 zł gotówce. Powinna się Pani trochę sprężyć jako osoba wydymana i pochandryczyć o swoje. A nawet jeśli wiersze Zadury są w stanie osuszyć łzy gniewu i rozczarowania, to jednak powinni organizatorzy jakoś tę nieoczekiwaną zmianę nagród wyjaśnić, uzasadnić chwilowym brakiem kasy, trochę się dla formy pokajać, jakoś przygotować poetów z otwartymi portmonetkami, że przecież poezja Zadury to też pieniądz. Nie każdy poeta tak obojętny na pieniądz jak Pani.
    No i napisać o tym w sieci. Bo tak, to wszyscy widzą, że tam płynność finansowa jest, a w rzeczywistości rozdaje się tylko książki, choć nie byle jakie. Dzięki Pani, podejrzewam, że nieintencjonalnie, dowiedzieliśmy się o innych, nie mniej ciekawych praktykach uskutecznianych przy pomocy granitowej strzały.

    Mimo pewnych postępów z Pani strony, w dalszym ciągu nie rozumie Pani o czym się tu mówi, podobnie zresztą jak koleżanka Szychowiak. Gdybym to ja dostał nagrodę GS i przeczytałbym tekst Mrówczyńskiego, chciałbym się upewnić czy sam nie brałem udziału w podobnym „nieczystym” konkursie. Nie jest chyba przyjemnie wygrywać w ustawionych konkursach? Ale Pani dalej swoje, że nie posyła, że nie obchodzą… że tylko piwniczna poezja leży Pani na sercu i jej wielbicieli.
    Natomiast rozdęła Pani absurdalny problem z udostępnianiem Pani wierszy. Nie ma niczyjej winy, ani Ewy, ani Trześniewskiego. Skąd przekonanie, że nie wolno?
    Wydaje się, że jednak woli Pani wcisnąć pod byle pretekstem swój krajobraz po meblach niż ustosunkować się do meritum. Nawet kosztem zszargania reputacji zawodowej bogu ducha winnego adwokata
    Z całości Pani pogmatwanych wywodów postronny może odnieść wrażenie, że cały raban o Panią i Pani tomik, na końcu jeszcze życzy sobie Pani, by temat krajobrazu po meblach zakończyć. A przecież nie o żadnych meblach tu mowa. Pani pięć minut już tu miała i starczy. No, i nie do Pani należą decyzje o czym się tu mówi, tylko do właścicielki bloga, czyli Ewy.

  12. mirka pisze:

    Panie Mrówczyński – Pan sobie ustawił ten konkurs, nie jurorzy. Dzisiaj wspólnie z laureatami i jurorami prześledziliśmy te wywody. Reasumując – to, co Pan wypisuje, to są pomówienia. I – za radą wyżej wspomnianych – powiem krótko: proszę sobie wypisywać to, co się Panu podoba. Ja swoje wiem. Tym samym nie wracam do sprawy GS, mimo, ze jeszcze wielokrotnie będzie się Pan na ten temat wypowiadał.

    Jeśli chodzi o Panią Ewę Brzozę Birk – Pani Ewa, która nie była obecna na koncercie laureatów, zdecydowała, by – zamiast posyłać jej do Danii 200 złotych za wyróżnienie – kupić za tę kwotę książki. Tak też się stało.

    Jeśli chodzi o konkurs tegoroczny – laureatką Grand Prix, czyli posiadaczką debiutanckiego tomiku GENY – została Joanna Fligiel z Bielska Białej. Pełne wyniki podam na portalach.

    Pozdrawiam

  13. Robert Mrówczyński > mirka pisze:

    Pani przekonanie o dworowaniu z Pani nazwiska wynika nie z mojego chamstwa, a z braku Pani rozeznania. Nie przekręciłem go, wprowadziłem natomiast Szyszkownika (Kilkujadka) postać znaną (widocznie Pani nie) z filmu Kingsajz Juliusza Machulskiego. Jest to dyktator Szuflandii, państwa zamieszkiwanego przez krasnoludki w podziemiach warszawskiego Instytutu Badań Czwartorzędu. Jakoś mi bardzo pasowało użycie tej postaci w kontekście omawianego tematu, bo to ktoś, kto uosabia mechanizmy systemu komunistycznego. Bo to osobnik dwulicowy skazujący całe pokolenia krasnoludków na życie w skarleniu, podczas gdy sam i jego świta zabawia się na całego, dzięki swojemu uprzywilejowaniu – przy pomocy ściśle reglamentowanych preparatów na powiększenie – w Kingsajzie czyli w pełnowymiarowym świecie.
    Zbieżność brzmieniowa przypadkowa, ale jak najbardziej uzasadniona.
    Nie twierdzę, że to Pani dokonała nadużycia, ale że takie nastąpiło. Moje lub czyjekolwiek przekonania co do Pani prywatnych związków z uczestnikami konkursu nie mają nic do rzeczy. Mnie w ogóle Pani prywatność nie interesuje. Mnie interesuje wiarygodność i uczciwość konkursu. Pani na zarzuty odpowiedzieć nie jest w stanie, bo po prostu nie jest to możliwe. To że jurorzy nie znali nazwisk autorów przed rozstrzygnięciem jest nieprawdą. Właśnie tu jest istota zarzutu. Znali, bo wiedzieli kto to jest Kim Jo. Ja wiedziałem, wiedział to Piotr, wiedział cały fb, cały truml. Jeśli założyć, jak chce tego Pani, że nie znali, że się dowiedzieli po fakcie, jak Pani ode mnie, POWINNI SIĘ ZEBRAĆ PONOWNIE I DECYZJĘ ZMIENIĆ, A JOANNĘ FLIGIEL WYKLUCZYĆ, aby oczyścić się z wszelkich podejrzeń. To jest w interesie wszystkich czterech jurorów, w interesie całego przedsięwzięcia, które ma zamiar się rozwijać. Czy Pani naprawdę nie rozumie tak prostych zależności? Również zacieranie śladów jest bez sensu. Usunięcie – zmiana nicka przez Fliegiel z Kim Jo na Joannę Fligiel na niewiele się zda, bo jak się wpisze w wyszukiwarkę Kim Jo+truml wyskakuje Joanna Fligiel z wierszami. Już nie wspomnę o braku jakiejkolwiek reakcji ze strony licznych fanów Kim Jo i setek innych trumlowiczów. Nikogo to nie dziwi, nikt nie pyta dlaczego?
    Kolejny Pani argument o czterech czytających niezależnie dane im konkretne zestawy wierszy niczego nie wyjaśnia. Kto dał im te zestawy?, sami sobie wybrali, losowali? I może Pani powiedzieć w czyim zestawie znalazły się wiersze Kim Jo? Czy może Pani nie pamięta? Jak działa taka komisja niezależnych jurorów? Wyobrażam sobie, że każdy wybiera więcej niż jest nagród i wyróżnień, a potem razem dokonują kolejnej selekcji w drodze rozmów, analiz czy losowania. Czy dobrze rozumuję? Jeśli tak, to wszyscy biorą odpowiedzialność za decyzję finalną. Za pracę biorą też pieniądze, choć o tym, jak również ile, nigdzie nie można przeczytać. Czy jest protokół z tego jurorowania?
    Zdaję sobie sprawę że zarzuty są ciężkie i dziwię się, że nie podaje mnie Pani do sądu za pomówienia.
    Ale to sprawa beznadziejna, bo jest oczywista i bynajmniej nie polega na moim pomówieniu, jak to Pani przedstawia. Jedyną rzeczą, jaką możecie zrobić to zmienić decyzję.
    ps. co z tymi wyróżnieniami? 200 zł to, czy książka Zadury?

  14. Ewa pisze:

    Bezczelne jest to, co Pani tutaj wypisuje, Pani Mirko. Również postawa poetki Ewy Brzozy Birk jest bezczelna (tomik Zadury w cenie 200 zł). Bardzo mi smutno, że ludzie zajmujący się kulturą, czyli czymś szlachetnym i czystym, potrafią tak w żywy kamień kłamać i fałszować fakty.
    Dziękuję Robercie za tak wielki wysiłek w zbieraniu faktów. Nigdy bym nie poszła na stronę Granitowej Strzały, bo brzydzi mnie to w najwyższym stopniu.

  15. Robert Mrówczyński > mirka pisze:

    Jeszcze raz powtarzam. Wasze święte prawo jurorów nie wiedzieć kto kim jest. Ale jak już wiecie, że Kim Jo użyła rozpoznawalnego godła, bo godło właśnie służy do “zaklejenia nazwiska”, to powinniście decyzję zmienić. Naprawdę niepojęte jest Pani, laureatów i jurorów dobre samopoczucie! To już jakiś szczyt cynizmu powiadamiać o wynikach konsylium (w takim składzie) nad moimi zarzutami.
    A właściwie całkiem zrozumiałe. Powinna Pani prześledzić te wywody z tymi co odpadli, a spełnili wymogi regulaminu.

  16. Przechodzień >Robert Mrówczyński pisze:

    Przepraszam, że się wtrącam, jak Ewa napisała nie znam się na poezji (nie jest to do końca prawda), ale jeśli jest tak jak Pan wywodzi, to w interesie publicznym następnym krokiem powinno być zgłoszenie tej szopki do jakiegoś sądu, może MK? Wiem, że Ewa o sądach słyszeć nie chce, a tu jeszcze jakby z jej blogowego poduszczenia, ale jak ta sprawa tak leży Panu na wątrobie i jak się wydaje jest ewidentne złamanie regulaminu, to może jednak warto się zdecydować? Chociażby żeby zobaczyć jak to funkcjonuje “wyżej”? Czy inne gremia też podzielą przekonanie o słuszności decyzji jurorów i laureatów? Może jakby sprawa nabrała większego rozgłosu może by się coś zmieniło w kulturze?

  17. Ewa > Robert Mrówczyński, Przechodzień pisze:

    Zupełnie poszaleliście! Jakie sądy? Mnie w mailach cały czas ktoś grozi sądem. Czy naprawdę nie ma innej formy wyrażenia swojego sprzeciwu? Istnieje Sieć po to, by pewne sprawy zilustrować i zostawić swojemu losowi. Jeśli nie istnieje coś takiego jak wstyd, ośmieszenie, to przecież nikt na to nic nie poradzi! Akurat sąd, który ma to wszystko w dupie, będzie wielce zainteresowany tymi głupotami. Jeśli kogoś coś interesuje, to przecież tylko kasa. Pomijając wszystko, żałosne są te wysokości nagród, wyróżnienie dla laureata Ogólnopolskiej Nagrody – 200 zł. Przecież dotrzeć tam po jej odbiór to kilkakrotnie więcej trzeba zapłacić, a piszą na stronie, że tylko osobiście odbierać. Nagroda widocznie przepada. Jakie pomiatanie tymi laureatami, bo przecież ktoś może nie mieć pieniędzy, tak jak ja wtedy jechałam do Wrocławia, bo regulamin nakazywał kiblowanie we Wrocławiu trzy dni, w tak kosztownym mieście – inaczej dyskwalifikacja wideoklipu, którego produkcja też przecież wymagała fatygi i pieniędzy. Dla kogo są te konkursy? Chyba dla wymiaru sprawiedliwości, by w sporach artystów zgarniali kasę. Stanowcze NIE!

  18. ewab.birk pisze:

    Skoro szarga się tu moje imię i nazwisko, zarzucając mi fałsz, bezczelność odpowiadam. Nie uczestniczyłam w konkursie “ustawionym”, nagroda została mi przesłana pocztą, a nagrodą były trzy tomy “Wierszy zebranych” Bohdana Zadury. Jedna książka kosztowała 49zł.
    Książki były wydane przez Biuro Literackie “Zebra” we Wrocławiu, 2006 r.

    I tyle w tej sprawie mam do powiedzenia.

  19. Ewa > ewab.birk pisze:

    E tam, szarga. Zadury nie da się przecież czytać. Bardzo Pani współczuję. Przecież i tak tego nikt nie kupuje. Wredne to wszystko, bo konkurs ma dawać napęd do tworzenia i radość a nie katowanie cegłami Zadury.

  20. Robert Mrówczyński > ewab.birk pisze:

    Jeśli to prawda, że – jak Pani pisze – „zarówno te pozytywne komentarze, jak i te negatywne są przede wszystkim dla mnie wyzwaniem do tworzenia” to powinna się Pani tylko cieszyć z takiego obrotu sprawy, z tego szargania nazwiska, a nawet imienia, posądzeń o fałsz i bezczelność, bo będzie tworzywo do twórczości. Pytanie tylko jaka to będzie twórczość, skoro literalnie niczego Pani nie zrozumiała, a nawet programowo wyłącza się poza wszelki nawias zainteresowania chociażby swoim środowiskiem i jego sprawami. Przy takim antypoetyckim programie wobec życia, takim wypięciu się na to jak się ono z Panią obchodzi, a Pani z nim, nie powinna Pani w ogóle sięgać po pióro, bo kogo takie „nic” może zainteresować? A przecież rozmawialiśmy stosunkowo prostym językiem dyskursywnym, a niczego oprócz obrażenia się Pani nie doświadczyła. Jak Pani taki skromny bagaż chce zwekslować w rejony poezji?
    A przez to cedzenie faktów, przez tę powściągliwość naraziła mnie Pani na niepotrzebne dociekania. Dlaczego od razu nie napisała Pani o 3 książkach, zamiast o jednej? Chociaż nawet te 3 nie najświeższe, bo czteroletnie po 49 dają tylko 147 zł i nadal wiszą Pani 53 zł. Chyba, że policzyli tę resztę a konto wysyłki. Dlaczego od razu nie powiedziała Pani jak się sprawy miały z tym wyróżnieniem, a zaprzeczyła, że nie dostała żadnych 200 zł tylko książkę, a przecież sprawa była z Panią uzgodniona? Po co Pani robi błoto i zamieszanie? Dlaczego nie powie Pani naprawdę co myśli, a furt tylko myśli co mówi? Przecież widać, że się w Pani coś gotuje, jakiś wielki zawód. Może tu Pani, może jedyny raz w życiu, wszystko wywalić z siebie, odreagować. Tu naprawdę jest dobre miejsce do tego celu.

  21. mirka pisze:

    Pani Ewo, dlaczego bezczelne?
    Wiersze zebrane Zadury, przysłane przez BL plus koszty przesyłki, to była suma ponad 200zł. Tak się umówiłyśmy z laureatką. Co wg Pani jest nie tak? Ponadto, wracając do konkursu: kto ma wiedzieć lepiej, niż ja – czy konkurs był ustawiony czy nie? Dlatego już przestaję się oburzać, wyjaśniać i tłumaczyć, bo nie mam z czego się tłumaczyć.
    Sądy? Jakie? Proszę ochłonąć.

  22. Robert Mrówczyński > Przechodzień > Ewa pisze:

    Zgadzam się, to się nadaje do jakiegoś arbitrażu, jakiejś weryfikacji, bo ta, dokonana przez jurorów i laureatów jest czymś zupełnie komiczno-cynicznym, ale ja, podobnie jak Ewa, w roli pieniacza sądowego nie wystąpię. No i jeśli oni, mimo takich oczywistości, nie zmieniają decyzji, idą w zaparte, to ta bezczelność ma najwidoczniej gwarancje bezkarności. A jakie ja mam gwarancje?
    Sieć ma rejestrować zjawiska, demaskować, obnażać „króla” jedynie. Sądy to nie domena sieci. Ja zrobiłem swoje, spełniłem obywatelski obowiązek. Niech resztę robią inni, są w końcu bardziej zainteresowani ode mnie sprawą, ludzie, którzy brali w tym udział. Jest znający sprawę trumlowski poeta-sędzia z Mławy Jarosław Trześniewski, który mógłby przynajmniej na “sucho” sprawę rozstrzygnąć, choć wiem, że tego nie zrobi.
    Tak jak wykrakał Piotr, zwyciężczynią została Joanna Fligiel vel Kim Jo, ale ani przez chwilę nie miałem wątpliwości, że może chodzić o kogoś innego.
    No więc skoro poetka ta jednak par force zostaje wprowadzona do krwiobiegu kultury, chciałem się czegoś więcej dowiedzieć o formacie duchowym i intelektualnym osoby pasowanej na poetkę uznaną, która teraz będzie mogła wydawać, jurorować czyli rozdawać karty.
    Jedyne co znalazłem to info z jej profilu. I niestety jest to profil niemal płaski, płytki, hedonistyczny, rozrywkowy – statystycznego Kowalskiego z pretensjami, szkoda miejsca, aby go w całości przytaczać.
    Zainteresowanie trudniejszą lekturą pojawia się jedynie w ulubionym cytacie Fligiel:
    “Postępuj tylko według takiej maksymy, dzięki której możesz zarazem chcieć, żeby stała się powszechnym prawem” – Immanuel Kant, ale ta jaskółka wzięta z wikicytatów, bo dalej nic nie wskazuje na znajomość i zainteresowanie filozofią, ani tym bardziej poezją. Nie jest przy tym wiadome według jakiej maksymy postępuje Fligiel, w kontekście sprawy z granitową strzałą może chodzić o słynną maksymę Kalego. I najwyraźniej maksyma ta stała się już obowiązującym prawem.
    Ponieważ laureatka, mimo iż wszystko odbyło się wg jurorki Szychowiak zgodnie z literą prawa, zmieniła swój nick z Kim Jo na Joanna Fligiel na Trumlu i Facebooku zrobiłem zrzuty ekranowe tych nerwowych ruchów, bo już za chwil kilka informacji tej znaleźć nie będzie można, więc dobrze byłoby je tu zamieścić dla porządku historycznego, bo niedługo okaże się, że coś wymyślamy. Wyślę Ci je i jeśli uznasz za słuszne, zamieść.

  23. Ewa pisze:

    Masz rację Robercie, warto tutaj dla dokumentacji wstawić googlowską informację, bo wszystko znika z Sieci i potem wyjdziemy na czepialskich i oszołomów, którzy nie potrafią ochłonąć.
    Z mojej strony podaję link do wszystkich nagrodzonych wierszy skopiowany z portalu nieszuflada:
    http://joasia-fligiel.liternet.pl/teksty
    Podsumowując, nikogo to w Sieci widać nie interesuje, oprócz poetki Ewy Brzozy Birk, która, jak trafnie zauważyłeś, tylko ciurkała informacjami połowicznymi i trudno było zrozumieć, o co chodzi. Postaram się, jak tomik Joanny Fligiel już ukaże się w druku, napisać osobną notkę. Na razie kopiuję wiersze Joanny Filgiel z portalu Liternet.pl. do mojej biblioteki które, prawdę mówiąc już wszystkie raz czytałam.

  24. Piotr pisze:

    A słowo stało się ciałem, obym się nie odzywał. Werdykt, który zapadł uważam za skandal.

    To co napisała Mirka —->” Panie Mrówczyński – Pan sobie ustawił ten konkurs, nie jurorzy. Dzisiaj wspólnie z laureatami i jurorami prześledziliśmy te wywody. Reasumując – to, co Pan wypisuje, to są pomówienia.” to nonsens. Z jakimi laureatami zostało to prześledzone? To Wy podjeliście taką decyzję, pomimo wiedzy kto “ukrywa się” pod nikiem Kim Jo. Jeśli jest tak uczciwie jak pani pisze, to werdykt powinien być zmieniony. Pani Mirko, czy pani naprawdę nie widzi, że wszyscy widzą? Szkoda, że wystarcza im tylko tchórzliwe szeptanie po kątach. Ale prawdy nie da się ukryć, nawet za najbardziej pięknymi słowami a odgrywanie farsy – ja nic nie wiem, ja tu tylko sprzątam jakoś do pani nie pasuje. Była pani w jury, więc proszę nam tu oczu nie mydlić.

  25. Hortensja Nowak pisze:

    > Piotr
    Książka Joanny Fligiel “Geny” jest już wydana, sfotografowana przez Panią Mirkę telefonem i opublikowana na Facebooku, więc wszystko było wcześniej i tak ustalone, bo przecież książki nie drukuje się z dnia na dzień. Wielka szkoda, że to wszystko jest takie pokrętne, tajne i osobne, tak, jakby odbiorca tej książki poetyckiej – czyli czytelnik – był śmiertelnym jej wrogiem.

    > Ewa, ja przecież to wszystko czytam, ale uważam, że jałowe są te dyskusje, idą, jak Robert napisał w zapartego, wstydu nie mają. Napisz o tej książce i już. Ja już o jednym wierszu Joanny Fligiel na Facebooku napisałam.

  26. Robert Mrówczyński > Piotr > Ewa pisze:

    Wśród tchórzliwego milczenia poetów nawet ten jeden głos jest budujący. Szkoda, że nie pod pełnymi żaglami, ale dobre i to. Dzięki Panie Piotrze.
    Ewo, ślę screenshoty, wstaw w wolnej chwili.

  27. fobiak pisze:

    ewa, gdzie ty wygrzebalas tego kierowce tupolewa mrowczynskiego, wykryl wielki spisek i drze sie na cztery strony swiata “gdzie jest krzyz” zamiast przeprosic i sie wycofac. twoja symatia do wnukow nie upowaznia go do wypisywania strumieniowek bo to nie twoj wnuk. no chyba, ze ,ze wzgledu na komunizm, ktory cie wyksztalcil i z nim polaczyl pieknym anty. niewypaly konkursowe to, zaden wyjatek pisal o tym juz kilka razy bohater tematu. pieniaczowi mrowczynskiemu i tak nikt nie dogodzi bo to literat wysoki a moze nawet wyzszy.

  28. Ewa > fobiak pisze:

    Za to Ty fobiaku jesteś artystą “wysokich lotów”. Trochę poczytałam Twojej twórczości i idealnie się nadajesz na laureata Granitowej Strzały.
    Natomiast Ty nie znasz twórczości Roberta Mrówczyńskiego więc nie zabieraj głosu w sprawach Ci nieznanych, przynajmniej na moim blogu, bo na tym Erekcjaro to sobie pisz co chcesz. Ja Ci się tam nie wpisuję, więc proszę o symetrię.
    To, ze nic nie zrozumiałeś z wielkiego wysiłku Roberta Mrówczyńskiego, który dowiódł czarno na białym złamanie regulaminu ogólnopolskiego konkursu, świadczy tylko o Tobie. Robert ma rację. Widocznie konkursy, które organizujesz też są w tym stylu. Gratuluję dobrego samopoczucia.

  29. fobiak pisze:

    ewa ja nie pisze o jego tworczosci bo ja tworcow nie czytam, odnioslem sie jedynie do tego co on tu wypisuje, wg polskich realiow konkurs gs byl normalnym konkursem. polska mentalnosc jest jaka jest wiec i konkursy sa takie. jako, ze masz jakies widzi mi sie co do konkursu erekcjato powoluje cie do jury w tegorocznym konkursie, nie ma to jak wlasne lizniecie i to nie przez szybke. mrowczynski jest zarozumialym niedorostkiem literackim i ani ja ani mirka takich teoretykow spiskow nie zmieni i wiem, ze ja to boli.
    nie czytaj moich erekcjato bo one nie sa dla kobiet.

  30. Ewa > fobiak pisze:

    raz byłam na Porcie Wrocław i już na nic nie dam się nabrać, bo uważam, że w chorej strukturze ani jedna strona nie może być w porządku – ta nagradzająca i ta nagradzana. Mnie też fobiaku boli, nie tylko Mirkę. Tylko że ja bym natychmiast napisała, że książka się drukuje i już nie ma odwrotu od werdyktu konkursu. I widać takie zatajenie, kiedy my się dwoimy i troimy na blogu, by werdykt cofnąć, Panią Mirkę nie boli i uważa to za normalkę. Dlatego jestem ja i dlatego jest Mrówczyński, by stwarzać wirtualne światy równoległe. Bo ja w tym świecie, jak piszesz „polskiej mentalności” być nie chcę i się bardzo cieszę, że dożyłam Internetu i że nie muszę w nim być.

  31. mirka pisze:

    a jakim innym sposobem mialaby ksiązka się ukazać i zostać wręczona laureatce, niż w ten sposób, że ona , jako jedyna została powiadomiona o tej nagrodzie, by móc dosłać resztę tekstów? Oczywiście, że jury ustaliło wynik w terminie na tyle bezpiecznym, by ksiazka mogła powstać, zostać zredagowana, skonsultowana z autorem, oddana do składu, potem do drukarni. Stąd przecież późniejszy, niż zwykle – termin spotkania laureatów. Czy tutaj jest jakiś przekręt? Przy mojej książce Proszę nie płakać, jako jedyna zostałam na drugi dzień po ustaleniach komisji zawiadomiona o wygranej i “dostałam” miesięczny termin na złożenie reszty tekstów i ułożenie ich w całość. W konkursie Bierezina książkę wydaje się po roku, na Tyskiej Zimie w trakcie spotkania laureatów, więc i tam laureat głównej nagrody musi być zawiadomiony wcześniej, choć wysyła kompletny materiał, bo dochodzą jeszcze inne okoliczności książkowe – notki, fotki. Panie Piotrze – proszę mnie nie rozśmieszać. Jeśli już tu widzę przeklejki z Trumla, można sprawdzić moją aktywnosć na portalu, gdy tam pojawiło się godło czy nick Kim Jo
    Pani Ewo – cofnąć werdykt??? Pani już jest w świecie równoległym – w państwie BLOG EWY BIEŃCZYCKIEJ (ze sto;icą, która nazywa się INTERNET – tutaj może Pani zmieniać wszystko, co się Pani podoba. Z pomocą nieocenionego R.M.
    Poza tym, w ogłoszeniach , w regulaminie, także na stronach organizatora napisane było, że ogłoszenie wyników i wręczenie nagród odbędzie się 20 maja. Nie było wzmianki, że wydanie tomiku i wręczenie głównej nagrody nastąpi w roku przyszłym czy innym terminie. Poza Bierezinem i Złotym Syfonem w Brzegu – na wszystkim innych konkursach, gdzie główna nagrodą jest wydanie tomiku – tomik wręcza się w dniu, w którym wręcza się nagrody wszystkie.

    I to naprawdę na tyle. Poza tym jest jeszcze inna, ważniejsza od jurorów osoba, u której w depozycie były koperty z godłami i która obecna była, po ustaleniu wyników – przy otwieraniu kopert z godłami. To dyrektor Ośrodka. Proszę pamiętać, że poza nagrodą Grand Prix, były inne nagrody. i Tak się złożyło, że Górny Śląsk zdominował konkurs. Miażdżąco. Tak było w poprzedniej edycji i pierwszej. Spisek? Ustawianie?

  32. Ewa > mirka pisze:

    Pani Mirko, proszę nie insynuować, że ja blog retuszuję i tendencyjnie zmieniam fakty, bo to jest nie fair. Wiele ludzi czyta mój blog, są kilkuletnimi świadkami mojej działalności w Sieci. Jeśli komuś wyda się to celowe, by deprecjonować moją codzienną, uczciwą pracę na blogu to przecież nic nie poradzę, tak było na auto da fé na liternet. pl wobec mojej osoby, gdy nikt z czytających mnie wtedy codziennie (np. Marcin Królik) nie zaprzeczył zarzutowi, który tam padł, że zmieniam w nim treści. I teraz Pani robi mi wielkie świństwo taką insynuacją. Proszę mi wierzyć, że jestem po burzliwej wymianie e-maili z Robertem Mrówczyńskim, gdzie nie zgadzam się na jakiekolwiek zgłaszanie sprawy konkursu na zewnątrz.
    Nie mam pojęcia, jak działają konkursy i kiedy książki są drukowane – pisze Pani tu, że reguł nie ma, że Bierezin po roku. Nie mieliśmy pojęcia, że Pani wie, kto został zwycięzcą. Będąc tu kilkakrotnie z wizytą nic Pani nie napisała, niepojęta jest ta tajemnica dla publiczności (niespodzianka, św. Mikołaj?), to alfabetyczne wymienianie nazwisk, ten informacyjny poślizg. Nie jest to żadne usprawiedliwienie, jak napisałam, nikogo nie obchodzi, kiedy Pani odwiedzała Trumla, a kiedy nie. Męczące jest to wałkowanie ewidentnej nieprawidłowości i krętactwo usprawiedliwień. Proszę tylko przyjąć do wiadomości, że jestem wielce rozczarowana, bo naprawdę miałam zamiar wziąć udział w tym konkursie po miłej wizycie Pani na moim blogu. I całe szczęście nie wydalam tych sześciu złotych i oszczędziłam sobie upokorzeń jako mięso konkursowe dla Kim Yo. Świat wirtualny jest równie wredny, bolą mnie wizyty obleśnego fobiaka i bandyty Knapa, ale wolę już to, niż tę konkursową obłudę w realu. Zresztą jak widać światy się nie różnią, są zasiedlone prze te same zdeprawowane i rozwydrzone postacie. Boli najbardziej to, że nikomu (oprócz kogoś o nicku Piotr, który nawet nie odważył się dać nazwiska w słusznej sprawie) to nie przeszkadza i wolą międlić te swoje poetyckie, estetyczne miazmaty w kółko, jałowo i niepotrzebnie.

  33. Hortensja Nowak pisze:

    Ewo, czytam Szałamowa i tam jest bardzo adekwatny fragment (nie wszystko stracone, mimo, że dzisiaj na nieszufladzie niewygodne komentarze o tym konkursie natychmiast wycięto):

    „(…)— Czy ty wiesz, co to takiego cwaniak? W ostrej, stresowej sytuacji usunie się na bok, pozwoli, aby czas robił swoje, a ty tymczasem zginiesz na szubienicy, w lochach lub w Babim Jarze. Cwaniactwo — to odwieczna kategoria. Cwaniacy istnieją we wszystkich warstwach społecznych. Zadowoleni z siebie myślą: A ja oto ocalałem — nie rzucałem się w ogień, to i rąk nie poparzyłem. Obmierzły typ człowieka. Do tego jeszcze sądzi, że nikt nie zauważa jego cichcem motanych sztuczek. Cwaniak nie jest kimś obojętnym na wszystko. Jakiż obojętny był Pasternak — ale cwaniakiem nie był, nie „kręcił”.
    Paweł Piotrowicz był uosobieniem cwaniactwa. Profesjonalny krętacz z wyrzutami sumienia. Jak mogli go wcisnąć do grona szkodników — w głowie się nie mieści. Nie obliczył sobie dobrze jakiegoś ruchu. Rozumiał wszystko, co się działo wokół niego i w jego otoczeniu — wszystkich ludzi umiał wycenić na swój sposób. Miller był niezłym psychologiem, przede wszystkim logikiem, wiecznie chytrzył, coś przed kimś ukrywał, coś komuś szeptał na ucho. Wszystkich wokół siebie potrafił, na miarę swojego umysłu, ocenić. Wszystkich — oprócz mnie. Byłem dla Millera zagadką — nie chciał wierzyć, że rzuciłem uniwersytet dla jakiejś podziemnej roboty, dla jakichś mglistych idei.(…)”
    [Warłam Szałamow „Wiszera : antypowieść „ ; przeł. [z ros.] Juliusz Baczyński

  34. Ewa > Hortensja Nowak pisze:

    Dziękuję Hortensjo, bo Robert się na mnie obraził. Czytałam te usunięte komentarze na portalu Nieszuflada dzisiaj. Żenada. A mnie się zarzuca retuszowanie. Cenzura w stylu sowieckim. Wstyd!

  35. WalKa pisze:

    A może by tak, drodzy Państwo, przestać w tym temacie międlić swoje ososbiste postsowieckie frustracje i podejść do sprawy metodycznie? Zatem upraszam śledczych i oskarżycieli o wskazanie mi motywu “niewątpliwej zbrodni”, której dopuściła się Mirka. Bo jeśli go Państwo nie znajdą, to niestety zbrodni nie było, a Mirkę można uznać za niegroźną wariatkę i tylko dociekać jakież to szaleństwo pchnęło ją do tego, by zechciała tak perfidnie wychujać kilkuset ślacych wiersze na konkurs poetów (w tym mnie) a przede wszystkim Panią Ewę Bieńczycką i czytelników jej bloga, jak i całą – pożal się boże – internetową społeczność poetycką. Proszę państwa prokuratorów o wskazanie motywu, ale jeszcze i o jedną rzecz, błagam by w końcu włączyć do procesu i posadzić na ławie oskarżonych pozostałe trzy kretury z gremium jurorskiego. Proszę ich też rozstrzelać. I proszę w końcu zauważyć ducha Kafki, który się nad tą dyskusją unosi. Z poważaniem – Waldemar Kazubek.

  36. Ewa > WalKa pisze:

    Nie szargaj Waldku świętości, bo nie masz pojęcia kim jest Franz Kafka i sobie tak swobodnie nim nie dysponuj. Sejfy, komisje skrutacyjne, komisje otwierające zamykające sprawdzające to nie domena tego bloga, a tylko Konkursu Granitowa Strzała. To, że w Polsce konkursy są ustawione, to nie żadna nowość, ale trudno to udowodnić. Tym razem mieliśmy farta, organizatorzy konkursu sami się podłożyli, chwyciliśmy tylko na tym blogu za rękaw Kim Jo, czyli Joannę Fligiel i „biedna” Pani Mirka Szychowiak musi teraz szklić oczami. Jeśli tego nie zauważyłeś, nie zrozumiałeś, to się nie wpisuj. Wątek w porywach przeczytało 600 osób, nikt oprócz zainteresowanych nie obronił tego przekrętu, bo się nie da, więc zajmij się raczej konkursami bilardowymi. Najgorsze jest to, że Robert Mrówczyński się na mnie obraził, bo chciał to dać an szersze forum, a ja uważam, że Sieć ma to rozstrzygać wśród portali i blogów. W sumie, to Mrówczyński ma rację, bo – idąc komunistyczną metaforą – SB przykazywało swoim konfidentom w razie wpadki do niczego się nie przyznawać i tutaj też nikt się do niczego nie przyznaje. Dlatego ten nasz wysiłek wart funta kłaków, ale kto przeczyta, ten wie. Przynajmniej tutaj to nie zniknie. A że już dawno nikt z poetów wstydu nie ma, to trudno. Raban był po to, by decyzję cofnąć w porę, a był czas i można było.

  37. WalKa pisze:

    Gratuluję więc rewolucyjnej czujności i poczytności bloga, ubolewam nad obrażalską naturą imć Mrówczyńskiego, będzie Ci tu pustawo bez niego.
    By troszkę ukoić Twoją frustrację, zdradzę, że z bilardowni mnie usunięto (i nie uwierzysz – nie było w tym żadnego spisku!!! – a może był, sprawdź to koniecznie), choć to może dobrze, będę miał więcej czasu by się z Kafki podciągnąć odrobinę bliżej Twojego, niedostępnego ludziom (nawet wykształconym) poziomu.
    A co do szargania świętości, to jedyna tutaj uznawana, to najwyraźniej paranoiczna osobowość blogerki.

  38. Ewa > WalKa pisze:

    Nie przerzucajmy się Waldku inwektywami, bo nie o to chodzi. Kafka jest od czegoś przeciwnego Kim Jo, bo jeśli Ty wspierasz poezję, która nie ma nic do powiedzenia, a jak mówi, to to nie jest zapładniające, nic nie mówiące, to przecież nie możesz wiedzieć co Kafka chciał nam przekazać. Kafka nie pokazał, jak pospolicie się uważa, zła biurokracji, ale wskazał zagrożenia banalizacji, powierzchowności życia oddzielonego od jego istoty, czyli wskazał erę nastania wierszy Joaś Fliglów. Nie ma Mickiewicza, nie ma Szekspira, jest tylko jeden duży Fligiel. Poezja Joanny Fligiel – ta, udostępniona w Sieci – nie napiszę o niej tutaj, póki nie będę miała tego tomiku na papierze – jest o cierpieniu, o miłości, o przodkach, ale to wszystko nie przenika, to wszystko jest daremne. Jeżeli takie opowiadanie o własnym życiu byłoby poezją, to każdy mógłby by być poetą. Złamanie regulaminu – pal sześć – jeśli dotyczy prawdziwego poety, jak było z Witkowskim w Bierezinie (też źle, ale przynajmniej nie był zły). Ale tu to nie jest poezja. Dlatego mieliśmy nadzieję, że ktoś z tych innych nagród mógłby wskoczyć na miejsce Fligiel, jeśli dowiedziemy nieprawidłowości. Waldku, przecież ja nie znam tej pani, nie mam pojęcia kim jest Joanna Fligiel, ja czytałam tylko jej poezję i szkoda dyskwalifikacji za to, że podpisała się pseudonimem na kopercie byłaby żadna, a uratowałaby honor tego konkursu.

    Wczoraj w nocy ktoś o nicku Roland Fischbauch dyskutował z Jackiem Dehnelem na nieszufladzie, dzisiaj ten zbanowany wątek jest na portalu nieszuflada poetica. Pomijając te wszystkie wzajemne impertynencje, zgadzam się z programem poetyckim Rolanda Fischbaucha. Dlatego się Waldku nie rozumiemy, bo ja właśnie tak pojmuję poezję prawdziwą, powstałą z trzewi, z przeżycia, z doświadczenia życia, które da coś Innemu, odbiorcy, który tego nie przeżył, ale prawda przeżycia ich powiąże. Jestem malarką i tu też jest cały czas ten sam problem: nurt obrazków do przyozdabiania mieszkań i ten prawdziwej sztuki, poszukiwania nowych form, nowego języka by oddać doświadczenie dzisiejszego człowieka. U trumlowych banalistów jest ten landszaft, ta zgrabnie ułożona pusta forma. Nie ma prawdziwej poezji tam, nie ma u Joanny Fligiel. Nikt nikomu nie zabrania pisać wierszy, dyskutować o niej, hobbistycznie spędzać czas na takiej aktywności. Ale nagrody ogólnopolskie nie mogą być tak profanowane, one wyznaczają kierunki, tendencje, działają demoralizująco, jeśli tego wymogu nie spełniają. W tym sensie mój sprzeciw jest paranoiczny, bo ja nic nie wskóram. Ale muszę to robić.

  39. fobiak pisze:

    ewa, jestes zagubiona w zyciu, nie uczylas sie od jhvh niczego dlatego cie zbanowal. moglas napisac: to jest chuj nie poezja. ale przeciez nie jestes w stanie zdefiniowac poezji. obojetnie ilu poetow wysypiesz z rekawa dla wiekszosci polakow nie beda oni zadnymi poetami, chyba, ze sie narodowi ich wcisnie w dupe tak jak jacusia. fligiel wygrala konkurs, ale wiesz dobrze o tym jak przebiegaja konkursy. nie twierdze, ze laureatka nie jest poetka, bo jesli trafi choc do jednego czytelnika to nia zostanie, dla mnie nie jest bo jej nie czytalem i znajac mirke z nalecialosci komuchowej, moge sobie wyobrazic co to za poezja
    jestes zagubiona bo nie znasz swojego rodzinnego miasta, skonczylas studia czyli akceptowalas dawny system, mieszkalem w krakowie, mieszkalem w katowicach i nie slyszalem abys byla wywrotowcem, czyli akceptowalas prl. teraz napierdalasz na wstystko co polskie z tamtego okresu tak jak zagubiona mlodziez a starym prykom przeciez nie wypada. nie wiem czy szymborska odwazylaby sie na taka dwulicowosc jaka ty reprezentujesz. dla uspokojenia poinformuje cie, ze wiekszosc zycia przetulalem nie w polsce poznalem kapitalizm od podszewki i stalem sie komunista. i wy kiedy w polsce poznacie co macie tez zmienicie poglady bo jestescie dwulicowi.

    oblesny

  40. WalKa pisze:

    Problem z Tobą, Ewo, polega na tym, że nader często rozpoczynasz ciekawe rozważania krytyczno-literackie, niestety zapominając, że każdy taki wywód pozostaje dyskusyjny. Nadto jeszcze – nie sposób podjąć rozmowy, bo nigdy nie wiadomo kiedy obrzygasz interlokutora absurdalnym i agresywnym resentymentem. Dlatego, chociaż mnie korci, nie zdecyduję się na dyskusję o poezji Joanny Fligiel. Powiem tylko, że intencjonalne posłużenie się Kafką, przeprowadzone do tego z głupia frant i wygodnie, bo go (Kafkę) akurat w innym sensie podrzuciłem, jako kluczem do spostponowania twórczości Joanny Fligiel (a w poprzednim poście by ubliżyć mi), dowodzi jedynie złej woli interpretatora. W ten sposób, teoretycznie, można oszpecić wszystko – i tego między innymi nauczyłem się studiując pewne obszary filozofii.
    P.S. Mam nadzieję nie wracać już ze swoimi wpisami na Twój blog, co zresztą w innym miejscu mi dość arogancko sugerowałaś a ja, gorąca głowa się zarzekałem.

  41. Ewa > fobiak pisze:

    Fobiaku, bezskutecznie próbuję się zalogować na portal nieszuflada pl. by sprostować Twój umieszczony tam regulamin. Nigdy mnie tam nie zbanowano i nie pamiętam już hasła. Przysyłają i nie działa.
    Przecież nie zgodziłam się na jurorowanie w konkursie erekcjato, dlaczego tam umieszczasz moje imię i nazwisko i to z małej litery? Marcin Rajski z dużej, a ja z małej? Nigdy się tak nie podpisuję. Bardzo tego nie lubię. Jeśli tak wyglądała Twoja „wywrotowa” działalność w PRL-u, to winszuję. Nie obrażaj Pani Mirki na moim blogu, bo nic nie wiersz o jej przeszłości, tak jak o mnie nic nie wiesz. Wielokrotnie pisałam o tym na moim blogu, że nigdy działaczką opozycyjną nie byłam, jak nie byłam żadnym TW. W Katowicach bardzo zresztą trudno było się do tych struktur podziemnych dostać, a ja miałam już dwoje dzieci i miałam tylko kolejki po jedzenie dla nich. I jak potem się dowiedziałam, kto w nich był, to włosy stawały na głowie.
    Będę robić komiks, jak w stanie wojennym pracowałam jako nauczycielka w podstawówce, to może to tam bardziej wyjaśnię. Prowadzę bloga artystycznego, a nie inwigilacyjnego. Nie pomawiaj mnie. Nie bądź mi nieżyczliwy, bo nikt z erekcjato całymi latami mnie tutaj nie wsparł ani jednym komentarzem i nie wiem skąd to nagłe obleśne zainteresowanie.
    O, już się zalogowałam, proszę Cię o sprostowanie na Ns regulaminu VII Konkursu Erekcjato 2011 i usunięcie mojego nazwiska z listy jurorów.

  42. Ewa > WaKa pisze:

    Jak chcesz Waldku. Nikogo do niczego nie nakłaniam. Będę po wakacjach pewnie pisać o tomiku Joanny Fligiel. Jeśli czujesz się tutaj obrzygany, to faktycznie, lepiej nie wchodź. Ja też nie odwiedzam miejsc, gdzie się źle czuję. Nigdy zresztą tutaj niczego nie napisałeś nie dotyczącego Ciebie, Feliksa Lokatora, czy Joanny Fligiel. Po co Ci taka proteza jak Kafka.

  43. mirka pisze:

    Panie fobiaku – naleciałości komuchowej??:))))))))

    Przepraszam, Pani Ewo, nie mogłam się powstrzymać.

  44. fobiak pisze:

    ewa, ja zostalem zabnowany na nieszufladzie w 2004 roku, dwa razy, mirka mi wtedy zarzucala oblesnosc i w koncu sie doigralem takim krotkim wierszykiem

    Rzut rzodkwia

    Chcac byc znanym, nowoczesnym
    Hetmansko patrzyl na leb konski
    Uniwersalnie trzymajc go w lapie
    Jeszcze nie pisal do czytelnikow
    Ulzyl sobie spuszczajc sie w dlon
    Glowil sie glowami nad poezja
    Lubil bazgrolic sonety do siebie
    Umarl kiedys dwa wieki minely
    Pokolenia go odnalazly w pyle
    I mowili to byl…. poeta

    ewa, nie moge tam nic poprawiac, popros adminskiego aby tobie poprawil nicka na drukowane. jestes w jury i jesli ktos nie wygra przez ciebie, bo nie oddasz glosow to niech ma do ciebie pretensje a nie do mnie.
    czy ja sie ciebie pytalem o zdanie?

    mirka, zarzucaja tobie tutaj wpadke, nie wiem bo nie sledzilem, ale jeslis wpadla to nie jest to przejawem demokracji tylko nalecialosci.
    ja ciebie rozumie i bronie w duszy ale jak widac na niewiele sie to zdaje. polak madry po szkodzie a polka po kilku.

  45. Ewa pisze:

    Ty fobiaku popraw lepiej na swoim portalu erekcjato, czyli mnie usuń, zbanuj i o mnie zapomnij.
    Pani Mirko, nie wiem, kim jest fobiak, w jakim jest wieku i po co to błoto robi. Ale jak teraz go usunę z bloga, to już będzie dowód, że retuszuję i moderuję. W sumie to interesujące, do czego się fobiak jeszcze posunie, do jakich pomówień. Niestety, zawsze się do bloga ktoś przychrzani, ale i znudzi własną nudą. Cierpliwości.

  46. mirka pisze:

    Ja też właściwie nie wiem, o co chodzi , co tutaj robi nick rzut rzodkwią ( świetne teksty)
    Jeśli zarzucałąm obleśność – musiało być obleśnie. Z pewnością nie przyczyniłam się do Twojego zbanowania. do jakiegokolwiek banowania, tak na marginesie. Nie wyskarżam się do zarządców portali.

    Fobiak – jeśli nie wiesz, bo nie śledziłeś, to nie pitol. Nie musisz mnie bronić, nie ma takiej potrzeby.

  47. Robert Mrówczyński pisze:

    Nie, nie obraziłem się, byłem tylko w podróży, choć uważam ten cały wysiłek śledczy za zmarnowany. Policje całego świata latami zasadzają się na bandytów, by chwycić “za rękę”, bez twardych dowodów nic im nie można zrobić. My tu złapaliśmy za rękę i nic, absolutnie nic. Zamieszczają radosne foty, są na nich uśmiechnięci, radośni, zasłużenie uhonorowani za ciężki wysiłek. A jurorka Szychowiak tu się jeszcze wpisuje jakby nigdy nic…
    Musiałem wyjechać…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *