Sceny myśliwskie

Winą jest twoją, że gdy polowanie
uniknąć może ofiary
wskazujesz me tropy. Wiesz, że do pary
zrobić nas mogło wybranie.

Winą jest twoją, że krew moja znaczy
ślady wolności: tu byłam.
Farba czerwona, przemieniona na chłam,
pokrzywia w sposób dwuznaczny.

Winą jest twoją, że jesteś. Bo gdyby
los nas nie znalazł: brak winy.
I może bez winy byłby ktoś inny?
Może wybraniu sprostałby?

Winą jest twoją, bezpiecznie niewinną,
tego, co boi się sfory:
brak ci odwagi i brak ci pokory
by prawość nie była inną.

Lasy i pola się stają nikczemne,
a mnie chciano spętać na rzeź.
Jesteś w tej ciżbie, gdzie nawet twa odzież
łajdaka, rumieni czerwień.

Rytuał jest jeden. Mrok jest z dna czerni.
Psy gonią. Strach być gonionym…
Las jest z plastiku, a trąbka naczyniem
na zew psom… Wszyscy są wierni.

Ukryję się w norze. Czekać do rana –
mgła zimna czoło me sperli –
– to prolongata czczej galanterii
odraczająca ten dramat.

Ty jesteś w sforze! To ty jesteś łowczy
naganiacz, tropiciel, strzelec.
Lepiej gdy gonisz, bo lepiej, gdy wiele
funkcji niż jak posokowca

los w psiarni. Traci tam i miłość i pana
w dziennym tumulcie i wrzasku,
a kiedy polujesz, to masz oklasków
tak dużo. Reszta się kłania.

Ja jeszcze żyję. I ścigasz mnie jeszcze
choć koniec dla nas niedługi.
Przeżyłam w ucieczce leśne szarugi,
gdy rozszarpywałeś przestrzeń.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2006. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *