Niedzielne wybory do władz miasta sugerują, że mam jakiś wybór.
Ogromne wizerunki wyretuszowanych na sentymentalnych dobroczyńców ludzi świadczą o tym, że będą nami rządzić osobniki nie z tej Ziemi.
Nie tylko oczy zajęte są na ten czas maksymalnie. Również uszy okupują megafony samochodów, wiozących na lawetach ich powtórzenia, zazwyczaj otyłe i zniżone jednakowym poziomem z przechodniem, czynią zjawisko strasznym i na długo wybijającym mnie z codziennej medytacji.
Tak to już jest z rozgrymaszonym losem ludzkim. Codziennie w skrzynce pocztowej znajduję tony listów z dołaczonymi małymi portretami adorujących mnie meżczyzn i kobiet, zapewniających o swojej dozgonnej miłości. Tylko ciągle nie nadchodzi list od tego, którego ja kocham.
Nie sposób mojej mamie wytłumaczyć, że sonda uliczna, w której przechodnie zachwycają się prezydentem naszego miasta, to tylko płatny spot reklamowy. Gdyby prezydent opłacił ich głosy krytyczne, byłby jeszcze większym idiotą.
Tak też jest w literaturze. Słowa Stanisława Brzozowskiego o krytyce, są jedynie legendą Młodej Polski: Sztuka każdej epoki mówi nam, co dzieje się w niej z człowiekiem, z jego istotą najgłębszą. Krytyka winna te dzieje odczytać. Winna zrozumieć właściwości i odrębność każdej duszy ludzkiej, wypowiadającej się poprzez dzieło sztuki, odnaleźć jej wartość wewnętrzną i ukazać jej miejsce w systemacie innych wartości. Innymi słowy: krytyk musi być najgłębszą i najsubtelniejszą świadomością moralną danej epoki(…). Jeżeli przede wszystkim zrozumie, że i ją obowiązuje ta sama zasada pracy, że słowem, znaczenie będzie miało w niej to tylko, co jest tą pozytywną pracą, tj. rozwiązaniem jakichś rzeczywistych zagadnień, z którymi walczą artyści, czy to moralnych, czy to filozoficznych, czy to estetycznych. Krytyka dziś jest pasożytniczką. Żyje ona kosztem artystów, przerabia tylko treść przez nich dostarczoną, jeżeli służy im, to w drodze i w kierunku reklamy. Krytyka ma służyć sztuce, rozumiejąc tę swoją służbę tak, że zagadnienia sztuki rozważać, rozwiązywać powinna w związku z zagadnieniami ludzkości.
Młoda Polska, a raczej Polka, z którą literackie zaznajomienie zawdzięczam blogowi „Literatura” Lecha Bukowskiego, ma inny stosunek do krytyki literackiej. Zamieszczony na tym blogu jej wizerunek, wśród największych tuzów kultury światowej, zachęcił mnie, bym przeczytała recenzje utworów, o których też na blogu moim pisałam.
Ponieważ Pani dr Magdalena Miecznicka jest drukowana w tak prestiżowej prasie kulturalnej jak “Tygodnik Powszechny”, muszę przyznać jej rację. Chociażby z tego jedynie powodu, że mój internetowy blog nie ma publicznej mocy.
Jest jednak szansa symbiozy.
Rozpropagowany na stronach Internetu wyborczy billboard kandydatki Ligii Polskich Rodzin, zawierający taki tekst: ”Magister fizyk Ewa Missała Twoim posłem”, doczekał się w miejscach, gdzie go postawiono, bogatych w treść dopisków lokalnych artystów sprayu, donoszących, jakoby widniejąca tam kobieta świadczyła indywidualne usługi też im, nie tylko społeczne.
I jest to może wyjście, gdyż szalety miejskie, ściany i billboardy w dalszym ciągu są wolnym miejscem na kolejne zniewolenie w ironii.