Dziennik amerykański (9)

29 września 2010, środa. Syn zostawił na wierzchu butelkę kosztownego wina z Kalifornii dla Toni. Linkowałam blog Toni jeszcze dwa lata temu, ale od kiedy urodziła dziecko nie bloguje i teraz Tonia pożycza ciężarówkę na przeprowadzkę, trzymając na ręce dziecko, podając kluczyki. Syn zaprosi Tonię i jej męża na parapetówę, ale teraz trwa walka z czasem, mieszkanie trzeba oddać do końca miesiąca i będą jeździć ich ciężarówką całą noc, kluczyki odda nad ranem, położy je pod drzwi i postawi ciężarówkę wśród drzew, bo nie będzie już czasu na nic. Całą noc będą z Bryanem wywozić meble na Sand Point, a ja będę zaklejać dziury po obrazach w ścianach, lecz urwę się z tej pracy i pójdę na Broadway i wejdę w Dziesiątą. Zajrzę do tej, polecanej przez Hannę, sławnej księgarni na Dziesiątej, do Elliott Bay Company Book, która znowu ma w nazwie jakiegoś Elliotta, kogoś, kto dokładnie nie wiadomo, kim był i który obok Waszyngtona zajmuje w nazywaniu ważnych miejsc w Seattle wyjątkowo ważne miejsce.
Księgarnia rzeczywiście jest imponująca i niemal tak wielka, jak siedziba wizażystów z mosiężnym pomnikiem Elvisa Presleya po drugiej stronie ulicy Dziesiątej, i właściwie trudno już pojąć zasadność w dzisiejszych czasach księgarni o tak dużych, wielopoziomowych przestrzeniach. Jednak księgarnia jest bardzo sławna z prowadzenia ambitnej działalności propagującej literaturę. Na jej stronie sieciowej i w licznych papierowych arkuszach, wetkniętych w stojące przed wejściem do księgarni stelaże anonsowane są spotkania z wybitnymi intelektualistami, pisarzami, noblistami. Mieć spotkanie z czytelnikami w tym miejscu to duży prestiż. Obok części muzycznej, różnorakich książek jest podobno ponad 150 000 i jest jeszcze osobny dział sprzedaży książek antykwarycznych i używanych. Na najniższym poziome część dyskutantów spotyka się w kawiarni, akurat wchodząc po schodach na najwyższy poziom widzę z góry kilka siwych kobiet żywo rozmawiających ze sobą i faktycznie mających na stole jakąś książkę.
Regał z poezją stoi jednak w takim samym nikłym wymiarze, jak w polskim Empiku i ma na półce głównie poezję klasyczną typu Szekspir, być może w mnogości regałów, w których nie sposób się połapać, będąc jak ja, jedynie zaglądającym, jest miejsce i na tomiki wszystkich poetów współczesnych, jednak nie na wyeksponowanym miejscu. Zachwyca czystość przesłania tego miejsca poprzez odniesienia do przeszłości wystrojem pomieszczeń, poprzez drewniane podłogi, drewniane półki, ekologiczne kanapki w kawiarni i okna witryn od ulicy Dziesiątej podzielone drewnianymi listwami na małe okienka jak w ubiegłowiecznych księgarniach starej kamienicy z dziewiętnastego wieku, w której ma siedzibę słynna księgarnia.
Na swoich blogach sieciowych amerykańscy pisarze, którzy mieli tutaj spotkania z czytelnikami piszą, że jest to najlepsza na świecie księgarnia po Powell’s Books w Portland (o której też tutaj napiszę).
Ale to jest przede wszystkim miejsce dla bibliofilów i kolekcjonerów. Wracam więc do domu niczego nie kupiwszy.

W domu gorączkowa atmosfera przeprowadzki, gdzie dwoma samochodami rozwozi się właśnie cały, kilkuroczny dobytek, więc zabieram się z nimi do nowego domu. Po drodze wstępujemy do restauracji meksykańskiej, by coś zjeść, kupić na obiad burrito i widzę obok niewielki sklepik, a tam przed drzwiami stoi regał z książkami, a każda książka, nawet książki klasyków, kosztuje dziesięć centów. Obok skrzynia drewniana z napisem FREE i tam też są książki…
I jak już zjemy burrito, wrócimy na Melrose kontynuować przeprowadzkę i pojedziemy w nocy znowu na kolację do sieci sklepów Whole Foods Market, spotkamy tam też czytelników, którzy jedząc ekologiczne jedzenie przy stolikach w części konsumpcyjnej sklepu, czytają. Naładujemy te sałatki do tekturowych, ekologicznych pudełek i zasiądziemy do stolików, a syn kupi mi jeszcze okrągłe ciastko Tiramisu i zobaczę, jak ta młoda, zaczytana Mulatka obok zamyka książkę, wstaje od stolika i dyskretnie zostawia ją na stoliku, i wychodzi.

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2010, dziennik ciała i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

18 odpowiedzi na Dziennik amerykański (9)

  1. Rysiek listonosz pisze:

    Dużo ludzi w tak ogromnej księgarni? I czy faktycznie spędzają tam czas, jest to miejsce alternatywne do hipermarketów i zakupów i innych atrakcji? Bo chyba nie siedzą w niej pisarze…

  2. Ewa pisze:

    Czytałam na blogu młodego pisarza, który miał tutaj spotkanie z czytelnikami – to był przyjezdny, płacili mu hotel i samolot – i pisał, że było 60 osób, z tym, że powyrzucali tych, którzy nie czytali omawianej książki. Szkoda, że ja tak nie mogę robić na moim blogu wobec tych, którzy bezczelnie mi się tutaj wpisują i jeszcze są dumni z tego, że nie czytali.
    A tak, to jak posiedziałam w kawiarni księgarni Elliott, to sobie trochę poobserwowałam, towarzystwo było różne. Starsza pani siedziała samotnie i rozwiązywała krzyżówkę. Jakaś grupa siedziała wyłącznie dla spotkania ze sobą. Faktycznie, jest tu bardzo miło, szczególnie, że z części muzycznej dolatuje fajny, ubiegłowieczny rock z płyt winylowych. Ale nic nie kupiłam: sandwicz 9 dolarów; zupa 6 dolarów; sałatka 8.

  3. Rysiek listonosz pisze:

    Sprzedają winylowe płyty?

  4. Ewa pisze:

    Są i longplaye i single. Kosztują od dwóch dolarów do dwudziestu i więcej. Stanęła mi przed oczami zaraz szkoła średnia, gdzie wystarczyło mieć tylko jedną taką płytę i już ze zwyczajnego ucznia można było stać się kimś nadzwyczajnym. A tu całe pierwsze piętro tej zabytkowej kamienicy zastawione takimi płytami… I ludzie tam szperają, interesują się, kupują… A na parterze są normalne płyty współczesne. Zatrzęsienie.

  5. Rysiek listonosz pisze:

    to wymień, jakie książki z działu poezji są taką wizytówką księgarni…

  6. Ewa pisze:

    Dušan “Charles” Simic, Gary Edward “Garrison” Keillor, Homer, Haiku (chyba tylko Japończyków), Hamutal Bar Yosef, Dorothy Barresi, Mary Jo Bang, Ingeborg Bachmann, Jimmy Santiago Baca, Wystan Hugh Auden, Margaret Atwood, John Ashbery, Kim Addonizio, Dannie Abse, Chris Abani, Vladimir Nabokov, liczne antologie – poezja kubańska.
    Takich sobie przepisałam, ale niewiele było tego więcej. Nie wiedziałam nawet, że Nabokov pisał wiersze.

  7. Hanna pisze:

    Ja widziałam tam jeszcze (ale to z miesiąc temu więc może wykupili) Osipa Mandelstama, Fernando Pessoa (dwa tomy), Adama Zagajewskiego “Eternal Enemies”, Martin Espada, Zbigniewa Herberta, Wislawe Szymborską

  8. Ewa > Hanna pisze:

    Masz Hanno większy dostęp, by to śledzić na bieżąco (w Sieci nie ma na stronie księgarni spisu książek), widocznie zmieniają wystawiane pozycje. Nie sądzę, by wszystko wykupiono, chociaż, kto wie… Jeśli polscy poeci mają małe nakłady, to może i zostały sprzedane. Jak ja tam byłam, to ani śladu… Też liczyłam na to, że chociaż będzie Miłosz. Ale skoro się to tak zmienia, to pewnie znowu będą polscy poeci. Dzięki za wpis i za namiar, bez Ciebie bym nigdy do tej księgarni nie trafiła!

  9. Ewa pisze:

    Natomiast kilka regałów zajmują krytyka i eseje takich autorów jak: John Updike, Mark Twain, Gore Vidal, William T. Vollmann, Sarah Vowell, Kurt Vonnegut, James Baldwin, José Saramago, Edwidge Danticat, Peter Gay, Robert Coles, John D’Agata, Sloane Crosley, J. M. Coetzee, Albert Camus, Paul Auster, Samuel Beckett, Joyce Carol Oates, Jack Kerouac, Stephen King, David Hajdu, Ralph Ellison, George Orwell, Marcel Proust, Joseph Mitchell, Vladimir Nabokov, Wallace Stegner, Henry David Thoreau, Susan Sontag, James Wood, Virginia Woolf, Tom Wolfe…
    Mało Francuzów…

  10. Rysiek listonosz pisze:

    a co na winylu?

  11. Ewa > Rysiek listonosz pisze:

    Wszyscy.
    Vinyl: jazz, blues, country, classical, easy listening, folk, gospel, new age

  12. Hanna pisze:

    Ten sklep z winylem to inny sklep niz Elliot Bay Books Company. Nazywa sie EveryDay Music i kiedys byl tam, gdzie stoi mosiezny pomnik Jimmy Hendrixa, ktory Ewo widzialas na Broadway. Przeniosl sie chyba w tym roku na Dziesiata tak samo zreszta jak Elliot Bay Books, ktory przez cale lata byl w rownie pieknym budynku, na Pioneer Square. Co do winylu – tak, maja wszystko. Ciekawe, bo nie wiem ile tego winylu jest w Polsce – ja mam duzy sentyment do plyt i posiadam nawet adapter.
    Ewo, jak masz czas, to pojedzcie do Portland do tego Powell’s Books (chyba masz to w planie…) Portland jest bardzo ladne, a ksiegarnia robi wrazenie!

  13. Ewa > Hanna pisze:

    Inny sklep? To wielkie dzięki Hanno za sprostowanie, jest niemal bliźniaczy i jest przecież wspólne wejście, w każdym razie przejście do wejścia. I kamienica ta sama. No widzisz, jak tak przelotnie się odwiedza, to można się pomylić, szczególnie, że w Polsce w empikach są zawsze te dwie części połączone, sprzedaje się tam i książki i muzykę.
    Nie wiem, jak jest ze sprzedażą płyt winylowych w Polsce, musiałabym popytać. Wszyscy raczej ci, co zdobywali płyty z takim trudem, mają je w domu. Syn nasz ma w Polsce i nasze płyty, nie wyrzuca, mimo licznych przeprowadzek. Ja mało interesuję się muzyką, bo teraz słucham powieści przez uszy, korzystając z tak wspaniałych możliwości, można drugi raz je odebrać. Teraz słucham w całości Żeromskiego. Życia by nie starczyło na przeczytanie, a tak, to można słuchać w miejscach, gdzie nie da się czytać, po ciemku.
    Mamy w planie zwiedzanie Portlandu i będziemy tam mieszkać kilka dni, już tę księgarnię sobie wpisałam do zobaczenia. Dzięki Hanno za polecenie. Strasznie mało czasu, a staram się jeszcze ogarnąć portale literackie w Polsce. Czytam pobieżnie portal Liternet pl. gdzie kwitnie antysemityzm, wieje grozą. Nie dziwię się, że w nazistowskich Niemczech jak usuwano Żydów cichaczem z uniwersytetów, to profesorowie milczeli, bo to w końcu etaty były, jakiś strach o pracę… Ale, żeby w Sieci, przy tak dobrowolnym uczestnictwie w portalach społecznościowych, jest tak znikomy i tak delikatny opór wobec bredni, jakie się tam wypowiada w związku z przyznaniem tegorocznej nagrody NIKE? I na dodatek nikt tej książki tam nie czytał, zakładają wątek, dyskutują nie wiedząc o czym i tylko po to, by mieć pretekst do szerzenia antysemityzmu w Sieci. Straszne. Aż strach do tej Polski wracać. Chyba jednak dzisiaj zgubię mój paszport.

  14. Rysiek listonosz > Ewa pisze:

    No to masz Ewo, czego chciałaś, by portale literackie były sprofilowane i byś mogła czytać tylko tych, których chcesz czytać i nie wytracać czasu. Teraz już przynajmniej wiadomo, że Liternet pl. to portal antysemicki, że jego założyciele są antysemitami i już nic go nie obroni (insynuacja, że tajna zmienił nazwisko! I tego nie wykasowali!) nawet usuwanie komentarzy Łukasza Jasińskiego, bo ten to przynajmniej oficjalne głosi swoje brednie. Gorszym w moim pojęciu jest ktoś o nicku Gniewomir Huszar, który pod pozorem łagodzenia waśni je tylko podsyca. No i cała ta milcząca zgraja uduchowionych poetów użytkowników zachowujących się jak towarzystwo na bankiecie, gdzie popsuł się klozet, a oni udają, że nic nie śmierdzi.

  15. Ewa > Tomasz pisze:

    Ha, ha! Gniewomir Huszar! Już przestałam go czytać i znowu mnie na Liternet.pl podlinkował
    http://marat-dakunin.liternet.pl/tekst/chasydzi-nbsp-litery-sie-tula-do-siebiespiewamy-je-reka-w-re
    .
    Panie Tomaszu, ja tę Polskę, jaką Pan swoim wyobrażeniem próbuje deprawować młodzież, jeszcze tu odmaluję. Dopiero Pan się zdziwi.

  16. Rysiek listonosz pisze:

    a co Ewo powiesz na takie typowo polskie, nagminne przekręcanie nazwisk u literatów, gdzie w trzydziestu komentarzach tam pod tym wierszem nikt nie sprostował Twojego nazwiska?
    Aż strach wchodzić na portale literackie i doświadczać tego lekceważenia człowieka:

    http://szel.liternet.pl/tekst/moje-portalowe-imie-brzmi-zydowka
    Szel ___
    28 listopada 2010, 00:29:30

    zaproszenie dla ciebie ewo binczycka..kupisz choc jeden moj wiersz?

  17. Ewa> Rysiek listonosz pisze:

    Jeśli to faktycznie moje nazwisko, to odpowiadam: nie trawię w poezji antysemitów i filosemitów. Erotomanów też nie.

  18. Rysiek listonosz pisze:

    pousuwali z portalu liternet.pl wstydliwie antysemickie komentarze i teraz przeginają w drugą stronę. Typowo polskie stadne działania. Żałosne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *