Dzień się rozpoczął. Samochody ruszają spod otwartych okien.
Psy swe poranne, szybkie marsze wykorzystują na sikanie.
Moje dzisiejsze uwikłanie w życie i jego elementy.
Co jest wolnością? Co spętaniem? Każdy spotkany – nędzny święty.
Każdy element to dar boży. A wszyscy razem – ciężko chorzy.
A wszyscy razem zgodnym chórem żywią się tylko moim bólem.
I tylko moje uwikłanie daje im siły na wstawanie.
Już są. Już piją kawę czarną. Zanim ten boski dzień ogarną.
Zanim przemienią słodkie wino w mocz i w starości się rozpłyną,
otrę się o nich niepotrzebnie. Lecz co zrobiliby beze mnie?
Tylko to moje uwikłanie daje im siłę na wstawanie.