Przegląd galerii śląskich kwiecień 2008

Gliwice

Artystyczny kwiecień zdominowały w Polsce obchody 3-ej rocznicy śmierci Jana Pawła II. W Gliwicach kolejna wystawa BLIŻEJ SACRUM poświęcona Ojcu Świętemu, który wywarł wielki wpływ na polskie środowiska artystyczne.
Tegoroczna wystawa jest też połączeniem warszawskich wystaw, organizowanych przez Zarząd Główny ZPAP pod patronatem władz kościoła, toteż zgromadziła najznakomitszych artystów z całej Polski wypowiadających się między innymi w tematyce sztuki sakralnej.
W Centrum Edukacji Jana Pawła II można było zobaczyć obrazy Stanisława Rodzińskiego, Krzysztofa Markowskiego i rzeźby Krzysztofa Nitscha.
Z Okręgu Katowickiego ZPAP w wystawie wzięli udział: Teresa Bryning – Kalinowska (rysunek), Katarzyna Gawrych – Olender (druk cyfrowy), Olga Pałka (grafika), Zygmunt Brachmański (rzeźba), Mariusz Pałka (grafika), Damian Pietrek (malarstwo), Adam Pociecha (grafika), Jacek Sarapata (rzeźba), Michał Siara (grafika).
Okręg Opolski ZPAP reprezentowali: Teresa Biernacka (malarstwo), Katarzyna Nossek (malarstwo), Wit Pichurski (rzeźba), Bolesław Polnar (malarstwo), Bartosz Posadzki (malarstwo), Bartłomiej Trzos (malarstwo).

Z naszego Okręgu Gliwicko – Zabrzańskiego ZPAP prace pokazali: Anna Kowalczyk-Klus (rysunek piórkiem), Witold Berus (grafika), Czesław Fiołek (rysunek), Jacek Joostberens (druk cyfrowy), Jan Lessaer (gwasz), Georgij Safronow (malarstwo), Stanisław Słodowy (rzeźba), Adam Styrylski (malarstwo), Kazimierz Szołtysek (grafika).
Jako uczciwy kronikarz życia artystycznego Górnego Śląska, przy okazji tak wysoko stawianej sobie moralnej poprzeczki wobec zmierzenia się z autorytetem Jana Pawła II z przykrością stwierdzam, że ta prestiżowa wystawa była zorganizowana bez powiadomienia pozostałych członków naszej związkowej wspólnoty. Organizatorzy wystawy nie tylko nie dali szansy naszym koleżankom i kolegom zaproponowania swoich prac do ewentualnego udziału w tak prestiżowym przedsięwzięciu na skalę ogólnopolską, ale także mimowolnie zaprzeczyli nieprawdziwym słowom kuratorów, jakoby wystawa uznana została za kolejne wydarzenie artystyczne i razem z całością obchodów 60-lecia ZPAP w Gliwicach przyczyniła się do konsolidacji środowiska profesjonalnych plastyków poświęconej pamięci Ojca Świętego Jana Pawła II.

Niestety nie. Działanie moich kolegów oceniam jako głęboko nieetyczne, sygnalizujące powrót do starych woluntarystycznych czasów.
galeria Na2p

Grzegorz Hańderek – grafika
Przyznam się, że na wystawie nie byłam, ale pragnę polecić tę ambitną galerię w zabytkowym centrum Gliwic, w klimacie kamienicy przy ulicy Białej Bramy, zagospodarowanej pod kątem warsztatów plastycznych i wszelkich działań współczesnego artysty. Oglądając bogatą internetową dokumentację twórczości Grzegorza Hańderka, artysty młodego pokolenia zastanawia zdecydowane operowanie archetypicznymi symbolami mającymi niezwykły ciężar, operującymi syntezą scalających znaczeń, w równie ciężkich, wysublimowanych barwach. Ten świat mentalnego abstraktu budzi, jak donoszą liczni recenzenci u widza skojarzenia roślinne i archeologiczne.

Galeria Restauracji „Trzy Światy”
Pokazy naszego Związku związanego już długo z gościnną salą restauracyjną „Trzech Światów” na gliwickim Trynku zazwyczaj dotyczą malarstwa. I tak jest w wypadku wystawy Mirosława Goliszewskiego, absolwenta krakowskiej ASP, malarza konsekwentnie malującego w klasycznej technice.
To już druga wystawa artysty w tym miejscu. Artysty średniego pokolenia, będącego na etapie twórczości dojrzałej, swobodnie już poruszającego się w opanowanej warsztatowo trudnej technice malarstwa olejnego.
Prace pokazane na wystawie są dekoracyjne, przedstawiają proste motywy kwiatowe w konwencji realistycznej, wręcz banalnej, co przy nenufarach Moneta czy irysach van Gogha brzmi jak ich pastisz czy wręcz niedościgłe naśladownictwo. Jednak tak nie jest.
Ogromne, witalne płótna Goliszewskiego mówią też, że malarstwo poszło za daleko.
Że przeintelektualizowane, przesycone symbolizmem i pozamalarskimi intencjami wielorakości sztuki, nie zawsze – choć ma do tego prawo – takie być musi. Może być wypowiedzią afirmującą życie, oddechem, przystankiem w bezustannym bombardowaniu nas sprawami tego świata, wobec których i tak niejednokrotnie jesteśmy bezradni.

Katowice

BWA
Klaus Staeck „Bez zlecenia w służbie sztuki i polityki”
Kto jest wyjałowiony po zimie brakiem światła i witamin powinien poprzebywać trochę w ogromnych salach katowickiego Biura Wystaw Artystycznych, by napełnić się energią i słusznym gniewem.
Już na wstępie płaszczyzna czerwieni ciągnąca się na frontalnej ścianie z wypisanym czarną, zdecydowaną czcionką nazwiskiem autora prezentowanych prac zapowiada, że widzowi nie będzie łatwo odebrać tak wielką porcję informacji i buntu.
Klausowi Staeckowi nie można przypisać letniości. Nie ukończył żadnej wyższej uczelni artystycznej, jest z zawodu prawnikiem, a jednak uważa, że właśnie on jest powołany do pełnienia dzisiaj roli artysty i odwiecznie z tym związanej roli non konformisty.  Siedemdziesięcioletni Klaus Staeck jest w pełni uznany społecznie, jest prezydentem berlińskiej Akademii Sztuk Pięknych, jest wieloletnim reprezentantem Niemców w kolejnych edycjach „Documenta” w Kassel. Jest od czterdziestu lat wyznawcą tych samych poglądów politycznych, członkiem tej samej partii – Socjaldemokratycznej Partii Niemiec.
W Katowicach zobaczyć można legendarne fotografie ze słynnej książki fotograficznej „Pornografie” z 1971.
Ponieważ Klaus Staeck tworzy tylko na komputerze kompilując i postmodernistycznie łącząc wszystko ze wszystkim, uzyskuje dzięki temu maksimum ekspresji. Pożywne treści ideologiczne działają fabularnie, wystawa zadziwia niesłychaną inteligencją zestawień, perswazją, dowcipem politycznym, dystansem i twórczą wolnością. Trudne – w najlepszym sensie – zagadki treściowe, wymagające wczytania się, zastanowienia, powracają do najlepszych lat politycznego plakatu i świata ekspresjonizmu niemieckiego.
Intrygujące są inne środki wyrazu równoprawnie funkcjonujące obecnie w języku wizualnym: video i instalacje. Szczególnie te ostatnie, podejmujące problem konsumpcji, emigracji, nędzy, złożone z symbolicznych przedmiotów: walizek, drewnianego tortu, kamieni w talerzach.

Górnośląskie Centrum Kultury
W połowie kwietnia z okazji 10-lecia Galerii Sektor I rozpoczyna się cykl działań plastycznych, o których napiszę w odcinku majowym. Debata zapoczątkowała trzy kolejne etapy projektu nawiązując do letniego cyklu projekt „Mechaniczna Pomarańcza”, zaistniałego w lecie ubiegłego roku. Głównie z potrzeby zniwelowania letniej stagnacji percepcji artystycznej Górnego Śląska działaniami gości z całej Polski i nie tylko, nazwisk najsławniejszych i wyśmienitych twórców dzisiejszej awangardy.
Ta wystawa próbuje zmierzyć się z słynnym demaskatorskim oskarżeniem Jeana Baudrillarda ujętym w wydanym u nas zbiorze esejów „Spisek sztuki”.
Czy rzeczywiście, machina kuratorów, wystawienników, korporacji i wszystkich, którzy żerują na grantach, dotacjach, działaniach artystycznych, są hochsztaplerami, wyalienowanymi już ze sztuki bezwzględnymi społecznymi hienami, żerującymi na niewiedzy społeczeństwa, które i tak z tych wszystkich wystaw nic nie rozumie?
Projekt Sektor X jest między innymi o tym. Ale, żeby docenić siłę perswazji artystów, wolałabym zobaczyć całość, która zakłada trzy etapy pokazów w miesięcznych odstępach.
część I Spisek Sztuki? Anetta Mona Chisa i Lucia Tkačova (Słowacja), Szymon Kobylarz, Kamil Kuskowski, Hubert Czerepok, Arti Grabowski, Leszek Lewandowski, Laura Pawela

DIALOG Z CYFROWYM CIENIEM 2

Galeria na najniższym poziomie Centrum oddana jest pracownikom naukowym i studentom ASP. Tym razem bardzo wartościowy pokaz stawiający trudne pytania nad obszarem znaczeniowym digitalizacji w procesie twórczym, najczęściej opartym na archiwizacji wizualnych obiektów, która coraz bezwzględniej zastępuje klasyczne techniki graficzne..
Czym jest Archiwizacja, czym są odbitki cyfrowe, a czym jest matryca dzisiejszego wydruku komputerowego – o tym wszystkim wręcz dydaktycznie można się na wystawie przekonać?  W meandrach intermedialności sztukach wizualnych połapać się niełatwo, życzę więc powodzenia…
Wystawa studentów i pedagogów z pracowni technik cyfrowych i intermediów, Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach, kierunku grafika warsztatowa.

Galeria Na żywo prezentuje twórczość Anny Szymanek
Jak zwykle, po wernisażu w prowadzonej przez Macieja Szczawińskiego Galerii w korytarzu katowickiego Radia w internetowej witrynie pojawiła się recenzja, tym razem pióra znanego malarza, Stanisława Mazusia.
Od siebie tylko dodam, gdyż wystawiającą jest koleżanka moja „po uczelni”, czyli absolwentka wrocławskiej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych, że odnajduję w pracach artystki klimat tych założeń malarskich, jakie obowiązywały na naszej uczelni macierzystej i widzę, że jest im – w najlepszym tego słowa znaczeniu – wierna.
Używając barw oszczędnych, ale niestłumionych, ani zwężonych walorów malarskich artystka wynajduje abstrakcyjne formy, by zamknąć w nich świat doznań. Scala i poszukuje skutecznie, z dobrym rezultatem nowych form syntezy przeżywanego świata.

Galeria CAFE & GALLERY O’JOJ
W galerii prowadzonej przez mojego kolegę licealnego, Jurka Nierychło tak jak ja, wychowanka katowickiego liceum plastycznego, zainaugurowałam mini wystawą (ze względu na niewielką przestrzeń wystawienniczą) cykliczne pokazy rozsianych po całym świecie uczniów sześćdziesięcioletniej już szkoły artystycznej. Warunki wystaw są demokratyczne, może wysłać pliki komputerowe każdy, kto naszą szkołę ukończył bez względu na wykształcenie, aktualny zawód i miejsce zamieszkania. Skrzynką kontaktową jest portal sieciowy naszej klasy, gdzie na internetowych forach rzecz omawiamy i cieszymy się z tych wspomagających nasze artystyczne potrzeby technologicznych wspaniałości. W kwietniu trwa wystawa moja, Ewy Bieńczyckiej, matura 1970. Pokazuję tam cykl wydruków cyfrowych zatytułowany „Akty kobiece i jeden męski”.

Rondo Sztuki, niesprawiedliwie krytykowane przez serię prasowych artykułów za brak widzów tak kosztownego przedsięwzięcia, jakim jest oddane do dyspozycji katowickiej ASP przepiękne sale wystawowe krytej szkłem kopuły przykrywającej katowickie Rondo. Nieprawda. Ludzie chodzą, oglądają i korzystają. Jest ich, odwiedzających o wiele więcej niż w innych miejscach przeznaczonych do odbioru sztuki przecież trudnej, elitarnej i wymagającej intelektualnego przygotowania.
I tak jest w tym miesiącu, przy pokazie studenckiej wystawy aktów.
Figurama, bo tak nazwano międzynarodową prezentację – przegląd rysunku figuratywnego studentów Wyższych Szkół Artystycznych – pozwala przyjrzeć się kondycji rysunku figuralnego dzisiaj. W wystawie uczestniczą twórcy z Polski, Czech, Słowacji, Austrii, Niemiec, Hiszpanii, Japonii oraz USA.
Są i rzeźby w żywicy imitującej marmur, figurki dziewczynek przypominające rzeźby Degasa, ale przede wszystkim wspaniały, klasyczny rysunek.
Można przypuścić, że rośnie pokolenie hodowane na ułatwieniach komputera i fotografii, że manualne wrodzone talenty są już bez znaczenia.
A tu takie zaskoczenie: wielkie płachty pakowego papieru, trzy, czterometrowe, na nich studia wielogodzinne nagich modeli i modelek, najczęściej w wieku dojrzałym i starszym, bo jak pamiętamy te lekcje rysunku na akademii – to właśnie takie pozujące osoby są znakomite do szukania punktów człowieczego ciała w kosmosie. Kreska, zaanektowana przez komiks, spłycona przez schemat i sztampę, tutaj odżywa niuansem pokazania światła i cienia, niemal renesansową konwencją witalną, żywą dionizyjską, a nie akademicką.
Akty są czasami szalone, przypominające ekspresjonizm niemiecki, a jednak zawsze w reżimie wysiłku, nigdy samowolnie fantazjujące, deformujące widziany model bez przyczyny.
Węgiel i farba dyskretnie wprowadzana… Po prostu – świetne!

fot. Ewa Bieńczycka

O admin

Ewa Bieńczycka urodzona w 1952 roku w Przemyślu. Artysta malarz
Ten wpis został opublikowany w kategorii 2008, Przegląd galerii śląskich. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *