Muszę to przejść, jak się przechodzi,
miesiące, lata. Jak w niezgodzie
przetaplam nogom swym po wodzie
kałuży czarnej maź przylepną,
a ta jest tylko dnia zaczepką
dla butów. Mokrą niewygodą.
Ufaj skarpetkom, brudnych wodą:
z nieczystych plam, z zacieków
w których odtworzyć można beton,
gdyż pamięć trwała jest materii,
stwórz tekst. Zapis nieśmiertelny
odczytać łatwo. Tak, jak wszystko
co jest odwiecznie, a jest blisko.
Szyfr, który nigdy nic nie znaczył
zdawał się mówić, lecz inaczej
niż fusy z kawy. Partie dolne
nie są tak wtedy monotonne,
a śnieg nie złapie zimny,
tak często, jak parzona kawa.
Tylko w różnicy temperatur
można odgadnąć gusta natur.
Bezdomny, to już katastrofa:
moczy skarpetki. Lecz w pantoflach
kawa poranna, to jest ubiór,
a nie przyjemność, czy wygoda.
Więc muszę przejść, nie siedzieć marnie.
Czytaj skarpetek pismo tajne.